Kluczowe tygodnie. Górnicy chcą grać z rządem na ostro
Po kolejnej rundzie rozmów dotyczących umowy społecznej między rządem a górnikami wciąż kluczowe rozbieżności dotyczą m.in. gwarancji zatrudnienia. Rząd nie chce się zgodzić na to, by były to gwarancje ustawowe. W najbliższych dniach odbędę się dyskusje na ten temat dostępnych rozwiązań w spółkach górniczych, a w czwartek związkowcy wrócą do rozmów ze stroną rządową.
- Są pewne uzgodnienia, natomiast jest siedem takich punktów, w których mamy rozbieżności - powiedział dziennikarzom po zakończeniu spotkania z przedstawicielami rządu Bogusław Hutek, przewodniczący Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
Dotyczą one gwarancji zatrudnienia - czy będą one na szczeblu spółek, czy ustawowe. Na gwarancje ustawowe rząd się nie chce zgodzić. Ale różnice dotyczą też innych kwestii, w tym weryfikacji nadzwyczajnej, Spółki Restrukturyzacji Kopalń, transformacji Śląska, czy osłon socjalnych. - Powstaje np. pytanie, czy z kopalń nielikwidowanych będzie można odchodzić, czy nie. Bo wiemy dobrze, że nawet jeśli kopalnie nie będą likwidowane, to będą miały dopłaty do odchodzenia od zdolności produkcyjnych. Gdy będzie w nich pracować za dużo ludzi, nie będzie wiadomo, co z nimi zrobić - mówił Hutek.
W tym tygodniu odbędą się spotkania w spółkach węglowych, a na czwartek zaplanowana jest kolejna runda rozmów ze stroną rządową. - Musimy się spotkać przedyskutować z zarządami kwestię gwarancji zatrudnienia. W niektórych spółkach są układy zbiorowe, więc byłyby to aneksy do tych układów. Natomiast tam, gdzie nie ma układów zbiorowych, (...) byłyby to porozumienia wynikające z kodeksu pracy - powiedział Hutek. Podkreśla, że ludzie muszą mieć gwarancję, dopracują do emerytury, a jeśli nie, to skorzystają z osłon socjalnych.
Artur Soboń uważa, że ustawowe gwarancje zatrudnienia byłyby niezgodne z Konstytucją RP. Tymczasem Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, w zeszłym tygodniu oznajmił w RMF, że związki mają przygotowany wariant rezerwowy. - Ale niech nikt nie myśli, że to będzie wariant lightowy, to będzie raczej wariant hardcorowy - przestrzegał.
Związkowcy zaproponowali też przedstawicielom władzy inwestycje w nowoczesne technologie węglowe, które pozwolą do 2049 r. zagospodarować 11 mln ton węgla. - Wstępnie propozycja była zaakceptowana, ale musimy doprecyzować, kiedy gdzie i jak oraz kto ma finansować inwestycje, żeby powstały. Zdajemy sobie sprawę, że mogą być opory ze strony UE - mówił kilka dni temu w radio eM Hutek. Jeszcze niedawno przedstawiciele strony społecznej namawiali też rząd, by Ostrołęka C była jednak węglowa. Odpowiedź władz nie pozostawia złudzeń - w ostatnich dniach ruszyła rozbiórka betonowej konstrukcji chłodni kominowej i pylonów.
- Zawsze trzeba walczyć do końca i spróbować (...) wycisnąć maksymalnie ile się da - oświadczył Kolorz w rozmowie z dziennikarzem RMF. Z Ostrołęką nie wyszło, ale w wielu kwestiach udało się porozumieć. Kolorz mówił, że uzgodniony jest pakiet osłon socjalnych. - Będą funkcjonować te instrumenty, które obowiązywały w przeszłości, zarówno urlopy górnicze i przeróbkarskie, jak i jednorazowe odprawy dla tych, którzy dobrowolnie będą chcieli z nich skorzystać - informował w wywiadzie dla RMF.
Dodał, że odprawa wyniesie najprawdopodobniej 120 tys. zł netto dla każdego górnika, który będzie chciał odejść z zawodu i rozpocząć nową drogę zawodową poza branżą. Długość trwania urlopu to maksymalnie cztery lata dla górnika pracującego pod ziemią i trzy lata dla pracownika przeróbki mechanicznej. W tym czasie mieliby oni pobierać 80 proc. wynagrodzenia z ostatnich sześciu miesięcy. Strona społeczna nie jest natomiast zainteresowana pobieraniem środków na przekwalifikowanie i szkolenia. - Z tym mieliśmy do czynienia za poprzedniej dużej likwidacji, za rządu AWS. Generalnie rzecz biorąc, było trochę jak na stoczniach, gdzie szkolono górników, ile mogą otworzyć zakładów fryzjerskich dla psów - podkreślał.
Jedną z kluczowych kwestii są plany wobec Śląska, a konkretnie inwestycje przekładające się na miejsca pracy. Kolorz podkreślał, że górnicy chcą "twardych miejsc pracy, o podobnej wartości jak w górnictwie". - Póki co, oprócz deklaratywnej fabryki Izery, która ma powstać w Jaworznie, rząd ani w KPO, ani w ramach nowego ładu żadnej takiej inwestycji nie przedstawił - mówił. A zaspokoić oczekiwania finansowe górników nie będzie łatwo. Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej, mówił w ubiegłym roku, że na Górnym Śląsku średnie wynagrodzenia w górnictwie są o 65 proc. wyższe niż średnia płaca w regionie. - Ludzie zatrudnieni w sektorze zastanawiają się, gdzie będą pracować. Pytają, gdzie pójdą do pracy i zarobią 65 proc. więcej niż średnia w regonie, bo jak każdy zabezpieczają swoje potrzeby materialne. Wielkim wyzwaniem będzie zamiana tego biznesu w drugi który da zatrudnienie na tym samym poziomie zarobkowania - podkreślał Rogala.
Uzgodnienia dotyczące umowy społecznej z górnikami trwają od września zeszłego roku. Pierwotnie miała ona być wypracowana do połowy grudnia, ale trudno było o konsensus. Pojawiają się jednak sygnały, że już bliżej niż dalej, że uzgodniono już 80 proc. zapisów umowy. Przedstawiciele związków oceniają, że do końca marca sprawa może być zamknięta. Z kolei wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zapowiada, że w ostatnim tygodniu marca chce złożyć do Komisji Europejskiej wniosek prenotyfikacyjny dotyczący transformacji górnictwa, co będzie możliwe po podpisaniu umowy. - Mam nadzieję, że wszyscy będą silni zwarci i gotowi, nie klękną przed Unią na kolanach, a pójdą tam z naprężonymi muskułami, żeby tego naszego programu dochować - podsumował Kolorz w radiowej rozmowie charakterystycznym dla siebie zadziornym tonem.
Podejście władz do górników w połączeniu z oczekiwaniami tej grupy, budzą niesmak wśród wielu obserwatorów życia publicznego. Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii, podczas lutowej konferencji EEC Trends, mówiła: "Górnicy to niejedyna strona społeczna w Polsce. Zawłaszczyła to pojęcie jedna grupa zawodowa, tymczasem jest wiele innych grup, choćby młodzież organizująca młodzieżowe strajki klimatyczne, mieszkańcy kraju cierpiący z powodu zanieczyszczenia powietrza, czy przemysł i przedsiębiorcy".
Wypłacanie tzw. czternastek w sytuacji poważnych problemów finansowych przedsiębiorstwa (PGG), gdzie pod znakiem zapytania stoją przyszłe wypłaty dla pracowników, bo w kasie zwyczajnie brakuje pieniędzy, budzą powszechne niezrozumienie. Ale górnicy to przecież duża i silna grupa społeczna, gotowa na wszystko, która o swojej sile lubi przypominać. "Upadłość PGG to będzie IV i V powstanie śląskie" - mówił jakiś czas temu Kolorz.
Nikt nie ma wątpliwości, że trzeba chronić górników i ich rodziny, zapewnić im nowe miejsca pracy. Trzeba dać drugie życie regionom górniczym. Sprawić, by młodzi ludzie chcieli tu pozostać. Konieczny jest rozwój nowych gałęzi przemysłu, budowa nowych zakładów produkcyjnych, otwieranie centrów szkolenia zawodowego, które pomogą przekwalifikować się pracownikom kopalń. Nie jest to oczywiście proces prosty, wymaga podjęcia natychmiastowych działań rządu, lokalnego biznesu, samorządów, organizacji non-profit. Transformacja powinna być sprawiedliwa. Pytanie jednak, gdzie jest granica uległości. Do jakiego stopnia można wyróżniać jedną grupę społeczną.
Oczywiście trzeba podkreślić, że dla wielu górnictwo to coś więcej niż zawód. To kultura, tradycja, często wielopokoleniowa, bogata w symbolikę, z długą historią. Trzeba też przyznać, że górnicy pracują w bardzo ciężkich warunkach, w pyle, w wysokich temperaturach, narażeni na niebezpieczne wypadki. Przez lata żyli w przekonaniu, że są kluczowym ogniwem krajowej gospodarki, a węgiel strategicznym surowcem. Taką retorykę podtrzymywano jeszcze kilka lat temu, gdy era górnictwa już zmierzchała. Był to element obietnic wyborczych i nieuczciwej gry politycznej. Rozbudziło to jednak oczekiwania pracowników kopalń.
Czy jednak nawet dla nich samych praca w takich warunkach jest faktycznie najlepszą rzeczą, jaka mogła im się przytrafić? Górnicy pracujący pod ziemią mają statystycznie wyższe przypadki chorób układu oddechowego, takich jak choćby pylica płuc, ale też ubytki słuchu czy problemy z kręgosłupem. Do tego dochodzi zagrożenie wypadkami. Zachętą są zarobki i wiek emerytalny. Pytanie jednak, w jaki zdrowiu i kondycji taka emerytura będzie przebiegać.
Rozlicz PIT online już teraz lub pobierz darmowy program
Dziś wszyscy chyba już wiedzą, że czas węgla się kończy. Pogodziła się z tym większość polityków, w tym również z PiS, a nawet sami pracownicy kopalń. Teraz chodzi tylko o to, by podczas negocjacji - przytaczając słowa szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności - "wycisnąć maksymalnie ile się da". A ile się da - powinniśmy się przekonać już wkrótce.
Monika Borkowska