Hiszpania: Parlament zgodził się na zdjęcie masek
Po hiszpańskich ulicach można już chodzić bez masek - zdecydował tamtejszy parlament. Przebywając na wolnym powietrzu maski trzeba zakładać tylko tam, gdzie nie jest możliwe zachowanie dystansu społecznego wynoszącego półtora metra.
Do dzisiaj maseczki w Hiszpanii były obowiązkowe nawet podczas spacerów po plaży. Teraz każdy kto chce, może z nich zrezygnować na wolnym powietrzu, o ile między osobami zostanie zachowana bezpieczna odległość. Debata nad podjęciem decyzji trwała trzy tygodnie, odkąd rząd przyjął projekt ustawy. Maseczki wciąż są niezbędne w środkach transportu: samolotach, autobusach, pociągach i na statkach. Trzeba je również mieć na twarzy w trakcie zgromadzeń - na koncertach, wiecach czy imprezach sportowych.
Podczas głosowania, partie zwykle przyjazne rządowi wstrzymały się od głosu. Zarzuciły gabinetowi Pedro Sancheza brak negocjacji z nimi. Przeciwnicy przyjętego dekretu nazwali go “ustawą o fałszywym bezpieczeństwie", która może się przyczynić do wzrostu zarażeń. Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że zgodziło się na ten krok po przeanalizowaniu badań naukowych, z których wynika, że maseczka na ulicy nie jest konieczna, jeśli zostaje zachowana bezpieczna odległość między przechodniami. Resort zdrowia przypomniał też, że ponad połowa (51,3 proc.) mieszkańców Hiszpanii zostało już w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19.
W Hiszpanii przybywa zarażeń na koronawirusa. Według Ministerstwa Zdrowia, w ciągu 14 dni na 100 000 mieszkańców przypadło tam 588 zachorowań. W Katalonii, Wspólnocie Walenckiej i Kantabrii przywrócono godzinę policyjną. W niektórych regionach zawieszono pracę nocnych barów i dyskotek. Godzinę policyjna chciały też wprowadzić Wyspy Kanaryjskie, Estremadura i Nawarra, ale tamtejsze sądy nie wyraziły na to zgody.
Ewa Wysocka
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze