Ludwik Kotecki, RPP: Kolejna podwyżka stóp? 1 pkt proc. to nie żaden eksces
- Można powiedzieć już dzisiaj, że dane makroekonomiczne dotyczące produkcji, inflacji przede wszystkim, dotyczące wzrostu płac - wskazują na to, że gospodarka wciąż pracuje na najwyższych obrotach, rozgrzana prawie do czerwoności. Czyli ten bardzo wysoki popyt ciągle będzie generował presję inflacyjną. Można powiedzieć, że te stopy powinny dalej rosnąć, a 100 pkt bazowych nie powinno być żadnym jakby nadmiernym ekscesem w tym podnoszeniu stóp procentowych. Tym bardziej, że mamy ten nowy czynnik związany z wojną - powiedział Interii podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki.
Zapytany o to czy w maju też stopy proc. powinny wzrosnąć o cały 1 pkt proc., rozmówca Interii stwierdził: - Tutaj jest strasznie trudno powiedzieć. Przede wszystkim dlatego, że RPP dostaje materiały do dyskusji na mniej więcej 4-5 dni przed posiedzeniem.
- Czyli ja ich jeszcze nie znam, nie znam wszystkich analiz, które są szykowane (...) Oczywiście ciężko powiedzieć dzisiaj nie mając tych materiałów jaka ta podwyżka będzie. Mogę powiedzieć ogólnie, że ten cykl zacieśniania polityki pieniężnej musi być kontynuowany, bo jest bardzo prosty powód - inflacja nam wciąż rośnie. I co więcej, można już chyba powiedzieć, że ona niestety nam się w jakimś stopniu wymknęła - oceniał.
- Można powiedzieć, że radzie bardziej IV kadencji, bo to ona nie oddziaływała odpowiednio wcześnie podwyżkami. Jakoś się to niestety wymknęło spod kontroli. Ta inflacja jest za duża, nawet ten komponent krajowy, bo tutaj można różnicować, co wynika z sytuacji zewnętrznej, z wojny, a co wynika z czynników czysto krajowych. Nawet ten komponent krajowy, który pewnie wynosi około 6-7 proc. też pokazuje, że to 2-3 razy więcej niż cel inflacyjny. Musimy kontynuować podwyżki - dodał.
- Ciężko to komentować (...) Oczywiście przed wojną ta inflacja także nam szybko rosła. Już wiadomo tak naprawdę było rok temu; w kwietniu 2021 r. można było już myśleć o działaniach, które miały przeciwdziałać inflacji. Bo wtedy już było widać, że bardzo coś niepokojącego się dzieje. A tak naprawdę te procesy inflacyjne się nam zaczęły w końcówce roku 2019, na początku 2020 r. i tylko covid i lockdowny spowodowały, że problem inflacji się nam zawiesił w jakimś sensie. On przestał być najważniejszym problemem. Popyt natychmiast zniknął z rynku: ludzie nie kupowali, nawet do lasu nie chodzili. Inflacja nam wtedy spadła, ale też można powiedzieć, że nie spadła w takim stopniu jak w strefie euro. Tam mieliśmy do czynienia z deflacją, a u nas było tylko spowolnienie tej inflacji. Generalnie można powiedzieć, że inflacja jest od 3 lat problemem w Polsce - powiedział Interii Kotecki odnosząc się do teorii premiera Mateusza Morawieckiego i tego kto odpowiada za wysoką inflację (11 proc. w marcu).
Zwrócił także uwagę na ryzyko wojny i jej wpływu na polską gospodarkę. - Ona się może skończyć jutro, a może za 3 lata - tego naprawdę nie wiadomo. Dzisiaj wpływu (wojny - red.) na realną gospodarkę właściwie nie widać; wszystko pędzi bardzo mocno - produkcja, płace, itd. Jest miejsce na te podwyżki - wskazał członek RPP.
- Tak bym chyba nie powiedział, to jest za mocne. Prognozowanie inflacji to jednak jest jakaś tam sztuka: są pewne informacje, dane, które można używać do prognozowania i z dużym prawdopodobieństwem osiągać jakieś rezultaty tego prognozowania. Projekcja marcowa NBP pokazuje, że ten szczyt będziemy mieć w czerwcu tego roku i potem inflacja powinna nam się zacząć leciuteńko ale niestety na bardzo wysokim poziomie stabilizować - powiedział Kotecki.
Jest też kilka niewiadomych. Po pierwsze wojna. Po drugie - co dalej z tarczami antyinflacyjnymi. - Ich cofnięcie spowoduje skokowy wzrost inflacji, o kilka punktów, 3-4 pkt proc. być może nawet, gdybyśmy ją wygasili z dnia na dzień. Ona formalnie obowiązuje do końca lipca. Wszyscy mówią, że ona będzie przedłużona, ale teraz znowu - nie wiemy do kiedy. Czy do końca roku czy może jeszcze później. Pamiętajmy o tym czynniku politycznym, trochę wracając do tych deklaracji o putinflacji. To pokazuje, że temat inflacji w polityce jest bardzo ważny, a w przyszłym roku mamy wybory, więc można podejrzewać, że ta tarcza nie zostanie usunięta, ale tego nie wiemy - zauważył rozmówca Interii.
Czy możliwy jest wzrost inflacji w szczycie do 17 proc.? - Nie sądzę, że ona będzie aż tak wysoka - ocenił, ale ostrzegł także, że ścieżka centralna w projekcji NBP "lekko nie doszacowuje inflację. - Ona będzie wyższa - podkreślił.
Przypomnijmy, że szczyt inflacji w 2022 roku jest przewidywany na poziomie 12,1 proc. w III kwartale. Średniorocznie ma wynieść 10,8 proc.
Członek RPP odniósł się także do pytania o ryzyko rozkręcenia się spirali cenowo-płacowej. W marcu wynagrodzenia wzrosły o 12,4 proc. w ujęciu rocznym. Inflacja wyniosła 11 proc.
- Mamy już serię takich liczb (dotyczących wynagrodzeń - red.), które już muszą niepokoić bardzo z punktu widzenia tej spirali. Inflacja jest dwucyfrowa, ale wzrost płac jest tak samo dwucyfrowy. Trzeba sobie powiedzieć o oczekiwaniach inflacyjnych, które bardzo mocno wzrosły. One są adaptacyjne, ludzie patrzą na bieżącą inflację i myślą, że tak już zawsze będzie. Ich oczekiwania inflacyjne są takie, że inflacja będzie dwucyfrowa. To jest kolejny argument za kontynuowaniem zacieśnienia polityki pieniężnej - powiedział Kotecki.
Kiedy RPP zacieśnia politykę monetarną, rząd cały czas prowadzi luźną politykę fiskalną.
- I o to chodzi: my naciskamy ten hamulec, próbujemy ograniczać tę inflację, a ten współpasażer w samochodzie pod tytułem polityka gospodarcza państwa nam wciska gaz. Tak trzeba po prostu wprost powiedzieć - my hamujemy, a oni wciskają gaz, dolewają oliwy do ognia. Im bardziej oni będą wciskać, tym bardziej my będziemy hamować. Niestety, taka jest nasza rola i taki jest nasz mandat wynikający z konstytucji i ustawy o NBP - podkreślił Kotecki.
- Mamy bardzo nieoptymalną tzw. policy mix, czyli tę mieszankę polityki pieniężnej i fiskalnej, która osłabia efektywność, skuteczność prowadzonej polityki pieniężnej nakierowanej na zmniejszanie inflacji - dodał.
Z kolei zapytany o to: czy dzisiaj komunikacja banku centralnego jest prowadzona właściwie? - członek RPP - wskazał, że "przede wszystkim zmieniło się nastawienie. Już nie mówimy, że nie będzie inflacji".
- Mamy już tę jastrzębią radę. To nastawienie mamy - wydaje się z punktu makroekonomicznego - właściwe; jest potrzebne schłodzenie tej gospodarki, schłodzenie nadmiernego popytu po to, żeby te ceny przestały rosnąć. I znowu, niestety trzeba sobie to powiedzieć, im dłużej i wyżej ta inflacja powędruje, im bardziej się ona utrwali w gospodarce, tym koszty tej dezinflacji będą wyższe. Znowu mamy tutaj taki problem, że musimy działać bardzo stanowczo tu i teraz. Ponieważ nastawienie się zmieniło, ta komunikacja może nie jest idealna, ale w tę stronę bardzo dobrą. Już nie mówimy o szkolnych błędach, o tym, że nie będzie potrzeby podwyższania stóp proc., o tym że w gospodarce będzie deflacja, ale tak naprawdę dyskutujemy tylko o tempie wzrostu stóp proc. - ocenił w rozmowie z Interią Kotecki.
- Z wielu powodów. Ten ostatni i oddziaływujący mocno to wojna. Trzeba sobie wprost powiedzieć - jesteśmy krajem przyfrontowym. Ale oprócz tego, także inne elementy, które już wcześniej były, wciąż są obecne. Gdybyśmy się dzisiaj dogadali w sprawie KPO - złoty bardzo szybko by się wzmocnił. Są takie czynniki, które można by szybko wykorzystać, naprawić i zmienić tę sytuację złotego, co też pomogłoby inflacji. Pamiętajmy o tym, że aprecjacja powoduje, że inflacja się zmniejsza przez ten kanał kursowy - przypomniał.
Rozmawiał Bartosz Bednarz