Euro nie jest lekarstwem na wszystko
Prezes České národní banky (tamtejszy NBP) Zdeněk Tůma stwierdził w EBOiR, że przyjęcie wspólnej waluty nie rozwiąże wszystkich problemów. Czesi jak i Polacy chcą kiedyś przejść tą samą drogą, którą 1 stycznia br. poszli Słowacy.
Tůma ostrzegł w Londynie, że euro nie załatwi strukturalnych ekonomicznych kwestii. Uważa on, że osłabienie korony będzie korzystne dla czeskich eksporterów i uczyni kryzys bardziej znośnym. A jest on w kraju naszych południowych sąsiadów bardzo głęboki - w I kwartale tego roku gospodarka skurczyła się o 3,4 proc. rok do roku. Od rozdziału ze Słowacją to największa kwartalna zniżka PKB Czech.
Czesi na razie nie podadzą daty przystąpienia do ERM2 i potem przyjęcia euro. W październiku są tam wybory parlamentarne i rząd nie chce używać tej sprawy w debacie politycznej. Ekonomiści uważają, że przyjęcie wspólnej waluty może tam nastąpić najwcześniej w 2013 lub 2014 r.
Euro jest walutą w 16 z 27 krajów Uni Europejskiej.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL