Przy niskich stopach nie zarobisz na lokacie

Niskie stopy procentowe cieszą kredytobiorców, ale powodują ból głowy wśród tych, którzy trzymają w bankach swoje oszczędności. Jednak Polakom wciąż trudno się przekonać do bardziej odważnych inwestycji, o czym świadczy fakt, że tylko kilka procent gospodarstw domowych posiada jednostki uczestnictwa otwartych funduszy inwestycyjnych.

Niskie stopy motywują do inwestowania

Po dwóch latach deflacji sytuacja się odwróciła, a według danych GUS za listopad ceny wzrosły już o 2,5 proc. w ujęciu rocznym. W tych warunkach większość depozytów w bankach nie tylko nie daje zysku, ale przynosi realne straty. Przykładowo lokaty zakładane na okres do dwóch lat są oprocentowane średnio na 1,4 proc., a te zakładane na dłuższy, nieco wyżej - po 2,3 proc.

Reklama

Nowe czyli te, które są oferowane mają jeszcze niższe oprocentowanie, w zależności od okresu od 1 proc. do 1,7 proc. A trzeba wziąć pod uwagę jeszcze podatek od zysków (19 proc.), który trzeba w tym przypadku zapłacić.

Dla ostrożnych są obligacje detaliczne indeksowane inflacją, ale trzeba zaznaczyć, że o ile chronią one przed "nadgryzieniem" oszczędności przez inflację, to na wyraźny zysk nie ma co liczyć (marża czyli zarobek ponad wskaźnik wzrostu cen w zależności od konkretnego typu takich papierów wynosi aktualnie od 1,25-1,50 proc.). Trzeba oczywiście pamiętać, że ze względu na podatek od odsetek, zyski będą niższe niż nominalne oprocentowanie. Niektóre obligacje skarbowe przynoszą w obecnych warunkach realne straty (tak jest w przypadku najnowszych 3 miesięcznych), ale jeśli utrzyma się obecny poziom inflacji, to także popularne 2-latki nie dadzą nawet realnej ochrony kapitału.

Jeśli ktoś liczy na wyższe zyski musi wybrać bardziej odważne formy dające szansę na wyższe stopy zwrotu, ale to oczywiście wiąże się też z wyższym ryzykiem. Inwestowanie bezpośrednio na giełdzie to jedna z takich możliwości. To jednak wiąże się między innymi z koniecznością stałego monitorowania rynku i umiejętności oceny sytuacji rynkowej oraz poszczególnych spółek. A do tego trzeba zachować zimną krew.

Część bardziej zamożnych osób decyduje się na kupno mieszkań w celach inwestycyjnych zakładając stały powolny wzrost cen nieruchomości, ale jak pokazują średnie stopy zwrotu z inwestycji za ostatnie 5 lat, TFI przyniosły lepsze wyniki.

Na razie jednak nie jest to powszechnie wykorzystywana forma pomnażania oszczędności, co częściowo wynika z niewielkiej wiedzy o tym jak działają fundusze.

Ich działalność jest ściśle uregulowana ustawowo. Fundusz inwestycyjny to instytucja (a formalnie osoba prawna), której wyłącznym przedmiotem działalności jest lokowanie środków pieniężnych zebranych w drodze publicznego (a w ustawowo określonych przypadkach również niepublicznego), oferowania możliwości nabycia jednostek uczestnictwa albo certyfikatów inwestycyjnych, w określone papiery wartościowe, instrumenty rynku pieniężnego i inne prawa majątkowe. Jednocześnie jest zobowiązany do prowadzenia działalności ze szczególnym uwzględnieniem interesu uczestników, przestrzegając zasad ograniczania ryzyka inwestycyjnego.

W uproszczeniu zarządza i inwestuje pieniądze powierzone mu przez klientów, tak, aby w osiągać jak najwyższe zyski przy możliwie niskim ryzyku w ramach przyjętej strategii i typu funduszu. W zależności od charakterystyki poszczególnych funduszy, ich profilu ryzyka, sposobu realizacji celu inwestycyjnego, profilu inwestorów, powinna zostać określona polityka inwestycyjna poszczególnych funduszy.

Początkujący klient, który chce skorzystać z możliwości jakie dają profesjonalne instytucje zajmujące się inwestowaniem i zarządzaniem powierzonymi im pieniędzmi może kupić jednostki uczestnictwa funduszy. To prosty produkt w samej konstrukcji (prostszy niż produkty łączone jak np. oferowane przez ubezpieczycieli UFK czyli połączenie polisy z funduszem kapitałowym).

Inwestowanie w fundusz to kupno jednostek uczestnictwa, których wartość można monitorować, bo są na bieżąco wyceniane ( dotyczy to otwartych funduszy, bo w przypadku zamkniętych czyli FIZ-ów) częstotliwość dokonywanej wyceny może być znacznie rzadsza niż w przypadku funduszy inwestycyjnych otwartych.

Jest to alternatywa do odkładania na bankowej lokacie, inna strategia w podejściu do pomnażania swoich oszczędności, dopuszczająca wyższe ryzyko, ale z szansą na wyraźne zyski w dłuższym terminie i z możliwością inwestowania relatywnie niskich kwot.

Jeśli ktoś liczy na wyższe zyski może rozważyć inwestycje w bardziej agresywne fundusze, ale licząc się z wyższym ryzykiem (zwłaszcza w krótkim terminie). Fundusze bezpieczniejsze dadzą z kolei niższe stopy zwrotu.

Zależność z grubsza wygląda tak, że jeśli ktoś zakłada, że wkrótce może potrzebować gotówki powinien raczej rozważać fundusze bezpieczne (np. pieniężne czy obligacyjne), jeśli planuje długoterminowe lokowanie i ma takie podejście, że jest gotów podjąć wyższe ryzyko akceptując przejściowe straty, to może kupić jednostki akcyjnych funduszy inwestycyjnych. Trzeba przy tym pamiętać, że fundusze inwestycyjne pobierają opłaty dystrybucyjne oraz za zarządzanie czyli zyski wynikające ze wzrostu wartości jednostek uczestnictwa będą pomniejszone o opłaty za zarządzanie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »