Ferie zimowe w czasie COVID-19

Ferie 2022: W hotelach ciaśniej niż w 2020 r.

Animacje, nauka nurkowania, koncerty, pokazy iluzjonistów - oferta, jaką podczas ferii przygotowały dla rodzin hotele jest bogata. Odpoczywający nie wykorzystali jednak obowiązujących limitów, choć - jak przyznają hotelarze - sytuacja jest lepsza niż w 2020 roku. Wciąż brakuje też ustawy, która pozwoliłaby im weryfikować paszporty covidowe gości.

Zgodnie z grudniowymi prognozami Profitroom, firmy IT dostarczającej hotelom rozwiązania wspierające pozyskiwanie rezerwacji, podczas trwających ferii najtłoczniej miało być w górach i nad morzem. Zapowiedzi się potwierdziły, jednak w większości placówek goście nie wykorzystali istniejących limitów. Hotelarze zauważają jednak różnicę między poziomem rezerwacji tegorocznych, a tym z 2020 roku.

Ferie nad morzem?

Zapewniają, że w tym sezonie jest ich więcej. - Przez cały okres ferii zimowych odnotowujemy niższe obłożenie niż w latach poprzednich jednak, naszym zdaniem, w obecnej trudnej sytuacji jest ono na poziomie zadowalającym - zapewnia Karolina Niedźwiedź, zastępca kierownika sprzedaży hotelu HAVET Hotel Resort & Spa w Dźwirzynie. 

Reklama

Ferie w górach?

Zgodnie z zaleceniami, na hotelowych korytarzach wiszą płyny do dezynfekcji rąk, pokoje są sprzątane na wyraźną prośbę gości a w restauracjach, między stolikami, zachowano odległość bezpieczeństwa. Obiekty są kilkakrotnie na dobę wietrzone i dezynfekowane. Goście są coraz bardziej tolerancyjni. - Nasi goście zaakceptowali, że wchodząc do restauracji i podchodząc do bufetu, muszą mieć zasłonięte usta i nos. Początkowo podchodzili do tego sceptycznie, ale zrozumieli, że to nie jest nasz wymysł - informuje Daniel Łyjak, specjalista do spraw sprzedaży z działu marketingu hotelu Hotelu Blue Mountain Resort w Szklarskiej Porębie

Pomogłyby paszporty covidowe

Nie wszystkie obostrzenia mogą być jednak przez placówki należycie wypełniane. Hotelarze są w trudnej sytuacji, bo nie są w stanie wymagać od gości okazania paszportu covidowego, na podstawie którego jest określany limit rezerwacji. Zgodnie z rozporządzeniem, które obowiązuje od 15 grudnia, w placówkach może być zajętych 30 proc. pokoi. Do limitu nie są jednak wliczani zaszczepieni. Żeby jednak to zweryfikować, meldujący się muszą dobrowolnie okazać paszport covidowy. - Goście, którzy dobrowolnie przekazują nam informację o zakończonym procesie szczepienia mieszczą się zawsze w określonych przepisami limitach. W przypadku niepewności bądź braku informacji, osoby niedeklarowane wliczamy do limitu 30 proc. - wyjaśnia Niedźwiedź. 

Do okazania certyfikatów nie można bowiem zmusić. Brakuje ustawy, która precyzuje, kiedy i na jakiej podstawie można oczekiwać, że gość pokaże paszport covidowy. Dlatego placówki radzą sobie jak mogą. Najczęściej bazują na dobrej woli gości. - Staramy się przestrzegać tych zasad, ale mamy ograniczone możliwości. Ci goście, którzy chcą, dobrowolnie podpisują deklaracje, w których informują o szczepieniu - wyjaśnia Łyjak.

Podczas pandemii zmienił się zwyczaje gości i teraz pokoje rezerwowane są w ostatniej chwili. - Przed pandemią mieliśmy rezerwacje z dużym, kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Teraz wynoszą one jeden, najwyżej dwa tygodnie przed przyjazdem - informuje Łyjak. Na frekwencję dobrze nie wpływają podejmowane z dnia na dzień decyzje rządu, na przykład ta o nauce zdalnej. - W poniedziałek ogłoszono, że nauka zdalna rozpoczyna się w czwartek. W takiej sytuacji ludzie czują się niepewni, i długo zwlekają z decyzją o wyjeździe - argumentuje Łyjak.   


Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »