Kryzys zbożowy. "Nie jesteśmy w stanie konkurować z Ukrainą"
- Nie jesteśmy w stanie konkurować z Ukrainą w produkcji rolnej, ale możemy zarobić na przetwórstwie płodów rolnych - uważają eksperci, których cytuje środowa "Rzeczpospolita". Ich zdaniem, jest już dla nas za późno na "wejście" w ukraińskie rolnictwo - w Ukrainie działają wielkie agroholdingi z zachodnim kapitałem, a powierzchnia niektórych gospodarstw sięga 100 tys. hektarów.
- W Polsce nastawianie się na eksport zboża jest nieporozumieniem - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Walenty Poczta, ekonomista rolnictwa z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Dodaje, że połowę ziem rolnych Ukrainy stanowią żyzne czarnoziemy i działają tam gigantyczne gospodarstwa - niektóre mają ponad 100 tys. ha. Ekspert zwraca uwagę, że uprawy rolne w Ukrainie zajmują 28 mln ha, a w Polsce to 18,8 mln ha.
Na pytanie, jak można zarobić na sąsiedztwie z Ukrainą, prof. Arkadiusz Artyszak, kierownik katedry agronomii ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, pesymistycznie odpowiada, że trochę już na to za późno. - Inni byli szybsi, wszystkie agroholdingi nie należą do Ukraińców, tylko do kapitału zagranicznego. Nasze gospodarstwa nie mają szans - mówi gazecie prof. Artyszak.
Jak Polska mogłaby zarobić na zbożu z Ukrainy? Eksperci sugerują, że wyjściem może być "ucieczka do przodu", czyli stawianie na przetwórstwo. - Wysyłamy za granicę bardziej przetworzone produkty - podkreśla cytowany wcześniej prof. Walenty Poczta.
- Rolę Polski można sobie wyobrazić jako reeksportera - dodaje w rozmowie z "Rzeczpospoilitą" Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych w Banku Pekao. Wskazuje, że rozbudowa kolei i portów pozwoli Polsce zarabiać na transporcie ukraińskich plonów rolnych do Unii Europejskiej i poza jej granice.
Zobacz również: