Polacy uwielbiają to warzywo. Ściągamy je masowo z Ukrainy. Rynek czeka "destabilizacja"?

Mamy problem z kolejnymi produktami spożywczymi z Ukrainy, które w nadmiarowym stopniu wchodzą na nasz rynek - powiedział Krzysztof Ciecióra, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w zakończonym już spotkaniu Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa UE. Polityk podkreślił, że ma "ogromne obawy przed destabilizacją polskiego rynku" w obliczu wzmożonego importu ziemniaków.

"Mamy świadomość tego, że sytuacja w Ukrainie jest trudna. Natomiast warto podkreślić, że tranzyt chociażby przez Polskę jest rekordowy, jeśli chodzi o zboże z Ukrainy" - zaznaczył Ciecióra w trakcie trwania spotkania przedstawicieli krajów członkowskich zasiadających w Radzie ds. Rolnictwa i Rybołówstwa UE.

Wiceminister odniósł się także do nowego problemu, jaki jest odczuwalny na polskim rynku. W jego opinii poza zbożem i owocami, które wcześnie docierały do Polski z Ukrainy, teraz masowo importowane są ziemniaki.

"Natomiast my mamy problem z kolejnymi produktami spożywczymi, które w nadmiarowym stopniu wchodzą na nasz rynek. Teraz chociażby pojawia się problem z ziemniakiem, który pojawia się naszym rynku, a który jest ściągany z Ukrainy. Mamy ogromne obawy odnośnie tego, czy to nie będą kolejne symptomy destabilizacji naszego rynku" - dodał polityk.

Reklama

Spór o ukraińskie zboże. Nie tylko Polska zdecydowała się na embargo

Początek bieżącego roku przyniósł duże zamieszanie na rynku zbożowym w Polsce. W wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę, Unia Europejska jeszcze w 2022 r. pozwoliła na importowanie zboża z kraju pogrożonego wojną.

Jednym z efektów tej decyzji był napływ ukraińskiego zboża do Polski, głównie pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika. Z podobnym problemem musiały się zmierzyć inne kraje przyfrontowe, jak Bułgaria, Węgry, Rumunia oraz Słowacja.

Na wniosek władz pięciu wymienionych państw UE wprowadziła czasowe ograniczenie na import ukraińskiego zboża, które trwało od 5 czerwca br. do 15 września. Po upływie tego okresu przedstawiciele krajów członkowskich nie zdecydowali się na kontynuowanie embarga.

Dzień po upływie daty granicznej Polska, Węgry, Słowacja oraz Rumunia wprowadziły rozporządzenie o bezterminowym zakazie przewozu do tych państw ukraińskich produktów rolnych. Taki ruch przełożył się na reakcję Ukrainy, która złożyła przeciw czterem sąsiadom skargę do Światowej Organizacji Handlu. Jednak niedługo później Kijów zawiesił złożony przez siebie wniosek. 

Jak wynika z wypowiedzi ministra rolnictwa Ukrainy, Mykoła Solskiego, który także wziął udział w spotkaniu przedstawicieli UE, miesięczny eksport produktów rolnych powinien wynosić do 6 tys. ton. Jego zdaniem utrzymanie takiego poziomu jest niezbędne dla ukraińskiej gospodarki. Obecnie, z uwagi na trwającą wojnę, ale też ograniczenia państw przyfrontowych, za granicę wysyłanych jest miesięcznie ok. 3,6 tys. ton.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ukraińskie zboże | rolnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »