Analitycy wierzą w umocnienie złotego
Na rynku walutowym traci na wartości dolar, bo maleje "szczepionkowa" przewaga Stanów Zjednoczonych nad Europą i rośnie przekonanie, że amerykański bank centralny szybko nie podniesie stóp procentowych. Przed złotym dobre perspektywy. Analitycy ING prognozują, że pod koniec roku euro będzie kosztowało tylko 4,43 zł, a Cinkciarz.pl dla dolara przewiduje cenę poniżej 3,60 zł.
Potwierdzają się prognozy z początku kwietnia (prezentowane także w Interii) dotyczące poprawy notowań złotego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni euro, frank i funt potaniały o kilka groszy, a dolar o ponad 10 groszy.
Ruchy cenowe na polskim rynku walutowym byłyby poważniejsze, gdyby nie fakt, że inwestorzy czekają na sądowe rozstrzygnięcia w sprawie kredytów frankowych. Pod koniec kwietnia werdykt w tej sprawie wyda Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a 11 maja polski Sąd Najwyższy, a od decyzji sędziów będzie zależał kierunek zmian kursowych.
W tej chwili największe znaczenie dla kursu naszej waluty ma obserwowane właśnie nagłe osłabienie dolara wobec euro i funta. Za wspólną walutę trzeba płacić teraz ponad 1,20 dolara, czyli najwięcej od początku marca, a za funta 1,40 dolara, co jest nowym miesięcznym szczytem. Jeszcze niedawno scenariusz spadku siły dolara wydawał się mało prawdopodobny, gdyż gospodarka USA wychodzi z kryzysu dużo szybciej niż europejska.
Dolar traci przewagę nad innymi walutami, gdyż coraz więcej krajów spodziewa się poprawy sytuacji gospodarczej w związku z ustępującą epidemią. Euro ruszyło w górę w relacji do waluty amerykańskiej w momencie, gdy Unia Europejska zagwarantowała sobie dodatkowe 100 milionów dawek szczepionki antycovidowej wyprodukowanej przez BioNTech i Pfizer.
- W tym kwartale w Europie nastąpi poważne przyspieszenie szczepień, a w dalszej części roku to samo zjawisko zobaczymy w szeroko pojętych gospodarkach rynków wschodzących. Stany Zjednoczone wyprzedziły krzywą szczepień w pierwszym kwartale, ale inne kraje będą szybko nadrabiać zaległości - prognozuje Zach Pandl z działu strategii walutowych w Goldman Sachs w Nowym Jorku.
Dzisiejsze ruchy kursowe są odwróceniem tego, co działo się w pierwszych trzech miesiącach roku, kiedy dolar zyskiwał na wartości ponieważ rentowność amerykańskich obligacji skarbowych rosła i oferowała wyższe zyski. W tym czasie inwestujący w obligacje zakładali, że programy fiskalne Białego Domu spowodują szybszą inflację, a to zmusi Rezerwę Federalną (Fed) do wcześniejszego zaostrzenia polityki pieniężnej. Jednak wielokrotnie powtarzane zapewnienia decydentów Fed, że presja cenowa w najbliższym czasie będzie przejściowa najwyraźniej uspokoiły rynki.
W efekcie rentowność amerykańskich obligacji spadła z 14-miesięcznego szczytu, co przyniosły natychmiastowe skutki na rynku walutowym. Dziś za dolara płaci się 3,78 zł, podczas gdy jeszcze pod koniec marca było to więcej niż 3,97 zł. Z punktu widzenia analizy technicznej notowania dolara wobec złotego są w pobliżu ważnego wsparcia, które biegnie na poziomie dołka z października 2020 roku. W przypadku złamania tej granicy kolejne wsparcie znajduje się w okolicach 3,68 zł.
Cinkciarz.pl nie wyklucza, że za dolara w grudniu 2021 roku będzie się płaciło mniej niż 3,60 zł. Przypomnijmy, że na początku kwietnia analitycy BNP Paribas prognozowali, że dolar osunie się pod koniec tego roku do 3,48 zł.
Euro umacnia się wobec dolara mimo, że Fundusz Odbudowy UE o wartości 750 miliardów euro ciągle jest w powijakach, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych od dawna realizowane są wielkie programy pomocowe dla gospodarki i obywateli. Los projektu europejskiego zależy od decyzji każdego z 27 członków Wspólnoty z osobna. Wiadomo na przykład, że prezydent Niemiec nie może podpisać ustawy ratyfikującej fundusz do czasu rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wniosku przeciwko udziałowi jego kraju w tym przedsięwzięciu.
Zdaniem ekspertów z ING Banku Śląskiego wbrew wszystkim problemom i opóźnieniom perspektywy dla krajów UE są coraz lepsze i można spodziewać się, że za euro w trzecim kwartale tego roku będzie płacić 1,25 dolara. Jednocześnie przewidują, że wobec złotego euro będzie się osłabiać. W ich ocenie wspólna waluta za trzy miesiące powinna kosztować 4,50 zł, a pod koniec roku tylko 4,43 zł.
Przypomnijmy, że już dwa tygodnie temu analitycy Nordea Banku obrali dla euro cel kursowy na poziomie 4,39 zł. Dziś za euro trzeba zapłacić 4,56 zł, podczas gdy pod koniec marca było to więcej niż 4,67 zł.
Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl uważa, że w tej chwili euro szuka równowagi na poziomie 4,55 zł. Jego zdaniem, po tym jak w zeszłym tygodniu wspólna waluta spadała do 3,52 zł, a potem znów ruszyła w górę nie możemy wykluczyć, że na jakiś czas przesunie się w stronę 4,60 zł.
W ostatnim czasie traci na wartości także frank szwajcarski. Dziś kosztuje 4,13 zł, czyli 10 groszy mniej niż pod koniec marca. Mało prawdopodobna jest w najbliższym czasie jego aprecjacja, tym bardziej, że nie jest nią zainteresowany sam szwajcarski bank centralny, który główną stopę procentową utrzymuje na bardzo oryginalnym poziomie minus 0,75 proc. Helweci są przekonani, że zbytnie umocnienie franka zaszkodziłoby rodzimej gospodarce. Stratedzy walutowi BNP Paribas prognozują, że dokładnie za rok frank może kosztować 3,83 zł.
- Frank w zeszłym tygodniu doświadczył wyprzedaży względem euro, ale skala osłabienia nie była duża. Byłaby prawdopodobnie większa, gdyby nie spadek rentowności amerykańskich obligacji, który jest pozytywny dla aktywów o niskich i ujemnych rentownościach, takich jak frank - podsumowuje bieżącą sytuację Roman Ziruk z Ebury.
Jacek Brzeski