Bitcoin rozpala namiętności. Moneta warta milion dolarów?
Przez ostatni rok bitcoin podrożał dziesięciokrotnie. Dziś jedna moneta kosztuje 57-58 tysięcy dolarów. Tyler i Cameron Winklevoss, współzałożyciele giełdy Gemini, spodziewają się wzrostu jej wartości aż do 500 tysięcy dolarów, a Dan Held, jeden z menedżerów giełdy Kraken, widzi bitcoina nawet na poziomie miliona dolarów. Z drugiej strony, miliarder Mark Cuban ostrzega, że na rynku bitcoina jest dużo hazardu, a cena może wynosić wiele tysięcy dolarów albo i zero. I to w tym samym dniu.
Bitcoin jest teraz najgorętszym tematem na rynkach finansowych. Podczas gdy sceptycy nazywają go "matką wszystkich baniek", inni uważają, że cena kryptowaluty może być wielokrotnie wyższa od dzisiejszej. W każdym razie - jak twierdzą analitycy Deutsche Banku - bitcoin stał się zbyt ważny, by go ignorować.
Rok temu najpopularniejsza kryptowaluta na świecie kosztowała około 6 tysięcy dolarów, a 12 marca tego roku osiągnęła pułap 61 tysięcy. Dziś jest o 3 tysiące dolarów tańsza. Ekonomiści JP Morgan przewidują, że w dłuższej perspektywie bitcoin może osiągnąć poziom 146 tysięcy dolarów. Inne prognozy cen kryptowaluty wahają się od 65 tysięcy dolarów (Mike Novogratz) przez 170 tysięcy (Mike McGlone z Bloomberga) do 318 tysięcy (Tom Fitzpatrick z Citibanku).
To nie wszystko, bo prognozy Tylera i Camerona Winklevoss, współzałożycieli giełdy Gemini, zakładają wzrost aż do 500 tysięcy dolarów. Natomiast Dan Held, jeden z menedżerów giełdy kryptowalutowej Kraken, twierdzi, że bitcoin znajduje się w supercyklu, który może pchnąć jego wycenę nawet do miliona dolarów. Jego zdaniem, najważniejsza kryptowaluta na świecie trafiła na "moment zdarzający się raz na sto lat".
Held wymienia w tym kontekście splot kilku czynników: kryzysu koronawirusowego, rosnącego braku zaufania do instytucji finansowych i drukowania pieniędzy przez banki centralne. - Ludzie kupują bitcoina nie tylko z powodu spekulacyjnego szału. Ludzie robią to, bo widzą wartość kryptowalut w długim terminie - wyjaśnia.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Podobną opinię na temat bitcoina na początku marca prezentował głównodowodzący giełdy Kraken, Jesse Powell. W wywiadzie dla Bloomberga mówił, że ostatecznie cena będzie "nieskończona", a próg miliona dolarów zostanie pokonany w przeciągu następnej dekady.
Choć wśród ekspertów dominuje "bycze" nastawienie, to nie brakuje osób, które nie podzielają tego punktu widzenia. David Rosenberg, ekonomista i strateg ostrzega inwestorów, że bitcoin jest “ogromną bańką", a James Ledbetter, pracujący dla CNBC przypomina, że było bardzo wiele momentów, kiedy cena bitcoina gwałtownie wzrosła, a potem nagle spadała.
Douglas Boneparth, założyciel i prezes Bone Fide Wealth podkreśla, że niezwykle ważne jest zrozumienie ryzyka związanego z inwestycjami w kryptowaluty. - Nie musisz patrzeć zbyt daleko w historię, aby przekonać się jak bardzo zmienna może być cena - zauważa i dodaje, że choć zwiększona zmienność czasami przynosi poważne zyski, może też oznaczać duże straty.
Bardzo jednoznaczne wypowiedział się w grudniu zeszłego roku amerykański inwestor i miliarder Mark Cuban. - Wciąż jest w tym wszystkim dużo hazardu. Cena bitcoina może wynosić 15 tysięcy dolarów albo i zero. I to tego samego dnia - oświadczył.
Także analitycy Deutsche Banku w specjalnym raporcie prognozują, że bitcoin pozostanie "ultra-zmienny" w krótkim czasie i zakładają, że punkt zwrotny na wykresie kryptowaluty pojawi się w ciągu najbliższych 2-3 lat.
Jednocześnie jednak specjaliści z Deutsche Banku przyrównują bitcoina do "efektu Dzwoneczka Wróżki z Piotrusia Pana", który można opisać słowami: "im mocniej i im więcej ludzi w coś wierzy, tym staje się to bardziej prawdziwe". Cena bitcoina powinna bowiem rosnąć tak długo, jak długo menedżerowie aktywów i całe firmy będą chętnie wkraczać na jego rynek. Z drugiej strony, wzrost wartości kryptowaluty może być hamowany przez jej wciąż ograniczoną zbywalność i płynność.
Znany zwolennik kryptowalut, Anthony Scaramucci, zapewnia, że bitcoin zmieni świat, podobnie jak Kopernik zmienił go publikując teorię heliocentryczną. Scaramucci jest właścicielem nowojorskiej firmy inwestycyjnej SkyBridge Capital. W latach 90. pracował dla Goldman Sachs, a zupełnie niedawno był przez jakiś czas dyrektorem do spraw komunikacji w Białym Domu za prezydentury Donalda Trumpa.
- Kopernik odkrył, że obracamy się wokół słońca, a my musimy zaakceptować fakt, że pieniądz jako technologia pozwoli nam dokonywać transferu dóbr i usług do innych osób w sposób wydajny i efektywny. Ta technologia ulepszy koncepcję pieniądza - oświadczył.
Zdaniem Scaramucciego, dodatkową zaletą bitcoina jest to, że zastąpi on złoto w roli fundamentu finansów. Przypomina, że cena złota spada od sierpnia 2020 roku, podczas gdy bitcoin w tym czasie urósł pięciokrotnie. Jego zdaniem, wkroczenie regulatorów i instytucji na rynek kryptowalut nie wywoła załamania, a raczej uspokoi zmienność i wygładzi wahania cen.
W celu poparcia swojej tezy, Scaramucci przytocza przykład Amazona. W ciągu zaledwie 12 lat od debiutu giełdowego spółki inwestorzy zyskali aż 3600 procent. Potem - przez kolejne 9 lat - kurs Amazona wzrósł o 640 proc.
O bitcoinie jako o swego rodzaju "nowym złocie" jesienią zeszłego roku pisali także ekonomiści JP Morgan. Ich zdaniem, bitcoin konkuruje ze złotem jako "alternatywną" walutą. W komunikacje banku można przeczytać, że nawet skromne wyparcie złota przez bitcoina w dłuższej perspektywie prowadziłoby do podwojenia lub potrojenia ceny kryptowaluty. Natomiast ciągłe wsparcie ze strony inwestorów wzmocni status bitcoina nie tylko jako środka płatniczego, ale również jako formy zabezpieczenia majątku.
- Teoretycznie, jeśli inwestorzy zaczną postrzegać bitcoina jak aktywo podobne do złota, to może on utrzymać swoją wartość w bardzo długim okresie, nawet przez sto lat lub dłużej - mówi Cam Harvey, starszy doradca Research Affiliates i profesor finansów na Duke University. W swoich badaniach nad złotem, on i jego koledzy odkryli, że utrzymywało ono wartość przez tysiąclecia, ale zauważyli także, że kruszec jest podatny na spekulację i załamania w krótszych okresach.
Liczni zwolennicy bitcoina utrzymują, że cyfrowa moneta jest najlepszym na świecie zabezpieczeniem przed inflacją. W przeciwieństwie do dolarów lub jakiejkolwiek innej tradycyjnej waluty, bitcoin został bowiem zaprojektowany tak, by mieć ograniczoną podaż. Nie może podlegać dewaluacji przez nadmierną dystrybucję, tak jak ma to miejsce w przypadku dodruku zwykłych walut przez banki centralne.
Sceptycy podkreślają jednak, że inflacja nie jest i prawdopodobnie długo nie będzie wielkim problemem Stanów Zjednoczonych. W ciągu ostatniego roku ceny w USA wzrosły o 1,7 proc. Tegoroczna inflacja ma wzrosnąć do 2,4 proc., a w 2022 roku spaść do 2 proc. Niektórzy ekonomiści uważają nawet, że ewentualne uderzenie inflacji może mieć odwrotny od oczekiwanego wpływ na bitcoina. Jeśli inflacja wywołała recesję, inwestorzy mogą zareagować wycofaniem się z bardziej ryzykownych aktywów, takich jak kryptowaluty.
Jednak aż 21 spółek notowanych na giełdzie w Nowy Jorku zainwestowało ostatnio w kryptowaluty, uznając, że są one formą zabezpieczenia majątku i chronią przed inflacją.
"Niektóre spółki zaczęły konwertować gotówkę w swoich bilansach na bitcoina jako alternatywny magazyn wartości. Na przykład, w sierpniu 2020 roku MicroStrategy, firma zajmująca się analizą biznesową, zamieniła 425 milionów dolarów na kryptowalutę. Liderzy spółki wierzą, że bitcoin jako najszerzej na świecie przyjęta cyfrowa waluta zapewni możliwość uzyskania lepszych zysków i zachowa wartość kapitału" - komentuje Deutsche Bank w swoim raporcie.
Głośne było także kupienie przez firmę Square bitcoinów o wartości 50 milionów dolarów i wielka transakcja Tesli podliczona na 1,5 miliarda dolarów. Przy okazji Tesla ogłosiła, że wkrótce zaakceptuje kryptowalutę jako formę opłaty za swoje pojazdy. W Europie bitcoin też ma zwolenników. Kilka tygodni temu szwajcarski kanton Zug zaczął przyjmować płatności podatkowe w bitcoinach.
Jednak jak podkreśla Deutsche Bank, biorąc pod uwagę niestabilność bitcoinów, większość inwestorów i przedsiębiorców ciągle nie jest chętna do akceptowania kryptowalut jako metody płatności.
Analitycy Deutsche Banku zakładają, że kryptowaluty staną się ulubioną technologią millenialsów. Na razie jednak jesteśmy na wczesnym etapie korzystania z portfeli blockchain. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba takich portfeli wzrosła sześciokrotnie, z poziomu 11 milionów w 2016 roku do 63 milionów w 2020 roku. Jeśli obecne trendy utrzymają się, to w 2030 roku użytkowników może być 200 milionów.
"Osoby starsze, wśród których przeprowadziliśmy badanie, miały obawy przed kryptowalutami. Uważały, że są one trudne do zrozumienia, wierzyły, że tworzą niestabilne bańki finansowe i postrzegały je jako instrumenty finansowe o niskiej płynności. Jedna trzecia badanych nie miała pojęcia, jak działają kryptowaluty, a 40 proc. miało tylko częściową wiedzę. Dopiero przyszłe pokolenia mogą zapoczątkować masową adopcję kryptowalut" - napisano w raporcie Deutsche Banku.
Dla kontrastu, około jedna trzecia millenialsów wierzy, że kryptowaluty zastąpią gotówkę i karty płatnicze. Ankietę przeprowadzono wśród ponad 4700 osób w kilku najbardziej gospodarczo rozwiniętych krajach świata.
Jacek Brzeski