Brytyjski funt będzie czarnym koniem, pod warunkiem, że wykluczymy brexit
Funt brytyjski może być czarnym koniem w 2016 r. W centrum uwagi będzie też niemiecki indeks DAX - przewiduje Daniel Kostecki z HFT Brokers.
To funt brytyjski może być czarnym koniem inwestycyjnym w 2016 roku, uważa Daniel Kostecki z HFT Brokers. Polskie akcje i złoty nie należą ostatnio do chętnie polecanych przez analityków. Są jednak walory na rynkach, którymi powinni się zainteresować ci, którzy gotowi są zaryzykować w nadziei na zyski. Daniel Kostecki poza funtem stawia na dolara nowozelandzkiego oraz akcje niemieckich spółek.
- Czarnym koniem inwestycyjnym może być brytyjski funt, pod warunkiem że wykluczymy brexit - podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych HFT Brokers. - To jest ryzyko polityczne. Niestety, na ten temat wypowiedzą się już politycy, a nie ekonomiści. Ekonomiści dojdą do głosu w momencie, kiedy już to się wydarzy i ocenią, jakie będą tego skutki. Chociaż teraz już możemy je szacować.
W grudniu Wielka Brytania podjęła decyzję o przeprowadzeniu referendum ws. wystąpienia z Unii Europejskiej. Odbędzie się ono w ciągu najbliższych dwóch lat.
Funt brytyjski jest ostatnio tani. Od początku roku podrożał wprawdzie wobec polskiego złotego o ponad 4,6 proc., jednak w tym czasie dolar zyskał ponad 9 proc., a frank szwajcarski przeszło 10 proc.
- Zakładając pozytywny scenariusz, to właśnie funt brytyjski może być jedną z ciekawszych walut przyszłego roku - ocenia Daniel Kostecki. - Jest on jeszcze niedoszacowany i może zacząć w I kwartale zyskiwać w relacji np. do takich walut jak złoty. Bądź też jak frank szwajcarski, który jest najniżej oprocentowany.
W poszukiwaniu interesujących inwestycji analityk rynków finansowych HFT Brokers sugeruje, by zajrzeć także na antypody.
- Z egzotycznych walut do franka szwajcarskiego może także zyskiwać np. dolar nowozelandzki, który z grona tych najważniejszych walut świata jest z kolei najwyżej oprocentowany. Tutaj inwestorzy mogą się zapożyczać w najtańszym franku i deponować te środki w najwyżej oprocentowanym dolarze nowozelandzkim.
Zarabiać można jednak nie tylko na rynku walutowym. Wprawdzie w polskiej giełdzie analitycy na razie nie dostrzegają wielkiego potencjału, jednak już u naszych sąsiadów sytuacja wygląda znacznie lepiej.
- Zwróciłbym uwagę na jeden rynek, o którym wcześniej nie wspomniałem, czyli na niemiecki rynek akcji - mówi Daniel Kostecki z HFT Brokers. - Musimy pamiętać o tym, że Europejski Bank Centralny cały czas prowadzi program luzowania ilościowego. To może dalej pozytywnie przekładać się na wzrosty na niemieckim rynku. Dlatego tutaj nawet szacowałbym, że indeks DAX, czyli główny indeks niemieckiej giełdy, może jeszcze wzrosnąć o 10 czy 15 proc. w najbliższych miesiącach.
W grudniu Europejski Bank Centralny podjął decyzję o obniżeniu stopy depozytowej do -0,30 proc. z -0,20 proc. Ogłosił też przedłużenie programu pomocowego zwiększającego ilość pieniądza na rynku o pół roku, czyli do końca marca 2017 r.