Czy Fed da nam sygnał?

Wyraźnie rynek oczekuje już zakończenia tego roku, a także środowej decyzji Fed. Naszym zdaniem będzie to już ostatnie wydarzenie, które do końca miesiąca może coś jeszcze zmienić. A biorąc pod uwagę rozbieżności w ocenach analityków zmiany na rynku mogą być znaczące.

Wyraźnie rynek oczekuje już zakończenia tego roku, a także środowej decyzji Fed. Naszym zdaniem będzie to już ostatnie wydarzenie, które do końca miesiąca może coś jeszcze zmienić. A biorąc pod uwagę rozbieżności w ocenach analityków zmiany na rynku mogą być znaczące.

Jak wynika z ostatniej ankiety Reutera 29 na 63 ekonomistów ankietowanych prognozuje, że Fed zdecyduje się na tapering w grudniu lub w styczniu, z tego zaś jedynie 9 stawia na grudzień. Wynikałoby z tego, że przynamniej ekonomiści oczekują, że decyzja o ograniczeniu QE zapadnie, ale dopiero na początku przyszłego roku, a teraz ewentualnie Fed zapowie takie działania. Również, jeśli spojrzymy w ostatnich tygodniach na rentowności obligacji amerykańskich trudno byłoby wyciągać wniosek, że rynek obawia się grudniowej decyzji. W tej sytuacji naszym zdaniem w reakcji na decyzję Fed rentowności mogłyby spaść, wówczas gdyby Fed nie tylko nie rozpoczął tapering-u, ale nawet nie zapowiedział pośrednio lub bezpośrednio takich działań. Taki scenariusz wydaje się nam jednak mniej prawdopodobny. Dlatego zakładamy, że ostatecznie rynek stopy procentowej przyjmie komunikat neutralnie, albo dojdzie do osłabienia notowań papierów skarbowych.

Reklama

Mirosław Budzicki

Wtorek był relatywnie spokojnym dniem.

Rynki finansowe oczekują na wieczorny komunikat Fed dot. przede wszystkim perspektyw programu QE3. Nie ma bowiem wątpliwości, by FOMC mógł ruszyć stopy procentowe. Inwestorzy nie wiedząc, co dziś powie prezes B.Bernanke, najwyraźniej wolą nie ryzykować utrzymując dotychczasowe pozycje. Przed nami zatem, ostatnie godziny niepewności i można świętować.

Wtorek był relatywnie spokojnym dniem na rynku walutowym. Kurs EUR/USD podczas pierwszych godzin sesji europejskiej lekko obniżał się. Handel w USA i Azji przyniósł już odreagowanie i środową sesję rozpoczynamy praktycznie na poziomach z otwarcia dnia poprzedniego.

Po dobrych poniedziałkowych wskaźnikach aktywności przemysłu PMI, wczoraj pozytywnie zaskoczyły kolejne dane dla Niemiec. Indeks nastrojów inwestorów instytucjonalnych ZEW w grudniu osiągnął poziom 62 pkt - najwyższy od kwietnia 2006 roku. Rynek oczekiwał 55 pkt po tym jak w listopadzie zanotowano 54,6 pkt. Z kolei indeks ocen obecnej sytuacji wzrósł w tym miesiącu do 32,4 pkt z 28,7 pkt w poprzednim. Tu oczekiwano wzrostu do 29,9 pkt. W reakcji na dane euro umocniło się do poziomu lekko ponad 1,378 USD.

Wczoraj dotarły też do nas dane z USA dot. inflacji - w ocenie niektórych ekonomistów jednego z głównych czynników mogących powstrzymać Fed przed rozpoczęciem jeszcze tym roku zmniejszania wartości skupowanych aktywów w ramach programu QE3. Jak się okazało w listopadzie wskaźnik CPI wyniósł 0,0% m/m wobec 0,1% oczekiwanych i -0,1% odnotowanych miesiąc wcześniej, zaś w relacji rocznej obniżył się do 1,2% wobec szacowanych 1,3%. Dane generalnie niewspierające tapering-u negatywnie wpłynęły na dolara. Istnieje niebezpieczeństwo, że inflacja będzie dalej obniżać się z powodu wysokiego stanu zapasów przedsiębiorstw (głównego motoru wzrostu PKB USA w 3Q13), które to były zapewne wyprzedawane w ostatnim kwartale br. i będą w kolejnych miesiącach.

Pretekstu do odrobienia strat waluta amerykańska szukała w doniesieniach z rynku nieruchomości, po tym jak indeks nastrojów pośredników nieruchomości NAHB wzrósł w grudniu do 58 pkt (najwyższy poziom od sierpnia br.) wobec 54 pkt w listopadzie, co zostało zaliczone na plus dla tego sektora gospodarki. Na korzyść dolara przemawiały też doniesienia z Senatu USA, gdzie relacją głosów 67-33 przegłosowany został budżet, który w zeszłym tygodniu był przedmiotem dyskusji Izby Reprezentantów.

Niemniej, po dotarciu do wsparcia na poziomie 1,3725 euro/dolar jednak zawrócił notując dzisiaj od rana okolice 1,3775 USD. Inwestorzy nie wiedząc co dziś powie prezes Fed B.Bernanke, najwyraźniej wolą nie ryzykować utrzymując dotychczasowe pozycje.

W kraju zaś nieudane zejście poniżej 4,173 PLN za euro skutkowało powrotem w okolice 4,18 PLN. Jak widać waluta nasza całkowicie pozostaje pod wpływem zmian na core markets, zupełnie nie reagując na wydarzenia krajowe.

We wtorek GUS opublikował kolejne dobre dane dot. polskiej gospodarki. W listopadzie przeciętne zatrudnienie wzrosło zgodnie z oczekiwaniami o 0,1%, zaś przeciętne wynagrodzenie zwiększyło się o 3,1% wobec prognozowanych 2,9%. Jak widać, dynamika płac ustabilizowała się na poziomie z października, natomiast realnie siła nabywcza dochodów z pracy umocniła się dzięki wyhamowaniu inflacji.

Presja płacowa pozostaje niska, natomiast spadająca inflacja poprawia siłę nabywczą płac. Warto zauważyć, że po raz pierwszy od sierpnia 2012 roku dynamika zatrudnienia powróciła do wartości dodatnich w skali roku. Mamy zatem kolejne dane potwierdzające stopniową poprawę na rynku pracy, choć nie na tyle silną, by tworzyć już presję płacową.

Te pozytywne tendencje powinny być kontynuowane w kolejnych miesiącach, ale z punktu widzenia RPP są i będą zapewne neutralne.

Środa to dzień amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Decyzję dot. przede wszystkim perspektyw programu QE3 (nie ma bowiem wątpliwości, by Fed mógł ruszyć stopy procentowe), poznamy dopiero wieczorem (godz. 20:00 naszego czasu). Dużo wcześniej, bo jeszcze przed południem, opublikowane zostaną kolejne dane dot. niemieckiej gospodarki. Trudno jednak oczekiwać, aby indeks Ifo mógł dzisiaj istotnie zmienić układ sił na rynku, nawet jeśli okazałby się słabszy niż oczekiwane 109,5 pkt.

Rynek raczej spodziewa się przesunięcia taperingu na przyszły rok, stąd euro/dolar praktycznie od początku grudnia utrzymuje się powyżej 1,37. W ocenie części ekonomistów pretekstem do utrzymania dotychczasowego poziomu QE3 będzie głównie wspomniana już wcześniej niska inflacja, która w kręgach amerykańskich keynesistów budzi obawy przed pojawieniem się deflacji, ale też nadal nie najmocniejsze tzw. "twarde" dane ze strefy realnej. Tymczasem w kraju podczas środowej sesji poznamy dane dot. produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej za listopad oraz wysokość wskaźnika PPI cen produkcji w przemyśle. Podobnie, jak wczorajsze dane z rynku pracy również dzisiejsze publikacje pozostaną bez wpływu na notowania złotego. Przed nami zatem, ostatnie godziny niepewności i można świętować.

Joanna Bachert

PKO Bank Polski S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »