Czy pogrążają wspólną walutę?

Najważniejszym wydarzeniem ubiegłego miesiąca było bez wątpienia ogłoszenie przez FOMC wprowadzenia w USA kolejnego programu luzowania ilościowego polityki pieniężnej (quantitative easing 2).

Program QE2 będzie miał niebagatelny wpływ na rynki finansowe w perspektywie kilku miesięcy, warto więc przyjrzeć mu się nieco dokładniej. Idea programu polega na pobudzeniu gospodarki poprzez wpompowanie do systemu bankowego dodatkowych pieniędzy. Transfer środków do banków następuje poprzez skup obligacji skarbowych. Tym samym banki dostają dodatkowe dolary, które muszą w jakiś sposób zagospodarować. Ponieważ ceny obligacji skarbowych są wysokie (podbija je Fed skupując papiery), banki decydują się na powiększenie akcji kredytowej, co wpływa na wzrost inwestycji i tworzenie nowych miejsc pracy. Tak, przynajmniej w teorii, działa mechanizm quantitative easing.

Reklama

Warto jednak zwrócić uwagę, że pieniądze, za które Fed skupuje obligacje skarbowe, powiększają sumę bilansową banku centralnego. Inaczej mówiąc, bank pożycza środki sam od siebie. Używane w tym kontekście określenie "drukowanie dolarów" (o tyle nietrafne, że pieniądze te to jedynie elektroniczny zapis w systemie bankowym) w jakimś sensie trafnie oddaje ideę mechanizmu. Program opiewa na 600 mld USD, które w przeciągu ośmiu miesięcy Fed zamierza wydać na zakup obligacji skarbowych od banków (średnio 75 mld USD miesięcznie). Do tej kwoty dochodzi około 250-300 mld USD, które Fed chce otrzymać w tym samym okresie z instrumentów hipotecznych skupionych w czasie kryzysu. Przychody z tego źródła już od dłuższego czasu są reinwestowane w papiery skarbowe. Miesięcznie na rynek międzybankowy może trafiać nawet 110 mld USD (75 mld USD z QE2 oraz 35 mld USD z reinwestycji).

FOMC zastrzegł sobie jednak prawo do dostosowywania na bieżąco zarówno kwoty miesięcznych skupów, jak i całkowitej sumy na jaką opiewa program, w zależności od rozwoju sytuacji. Krytycy takiej polityki wskazują, że program w większym stopniu wpłynie na wzrost inflacji, niż pobudzenie gospodarki. Abstrahując od kwestii, czy rzeczywiście koszty programu przewyższą korzyści, należy stwierdzić, że w horyzoncie kilku miesięcy QE2 będzie silnym czynnikiem deprecjacyjnym dla amerykańskiego dolara. Stara maksyma giełdowa "nie walcz z Fedem" znów staje się więc aktualna.

Zielona Wyspa tonie

W połowie listopada uwaga inwestorów znów wróciła na Stary Kontynent. Wszystko za sprawą Irlandii, która po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości boryka się z olbrzymimi problemami budżetowymi. Załamanie rynku hipotecznego doprowadziło do skraju upadłości irlandzki sektor bankowy. Kosztowne wsparcie dla banków spowodowało, że deficyt budżetowy Zielonej Wyspy jest w tym roku szacowany już na 32 procent. W chwili pisania tego artykułu ogłoszono wstępnie, że Irlandia ma otrzymać kwotę 85 mld euro w ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego. Środki te mają być przeznaczone na wsparcie irlandzkiego sektora bankowego oraz na zaspokojenie potrzeb pożyczkowych Irlandii w najbliższych latach. Warto zauważyć, że - w odróżnieniu od Greków - Irlandczycy dość spokojnie przyjęli plany drastycznych cięć budżetowych. Przyzwolenie społeczne na bolesny proces ograniczania płac i świadczeń socjalnych daje nadzieję na realizację ambitnego planu ograniczenia deficytu budżetowego z 32 proc. do 3 proc. w przeciągu czterech lat.

Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL

Realizacja zysków na EUR/USD

Deprecjacja dolara amerykańskiego, oglądana na indeksie syntetycznym przedstawiającym siłę tej waluty, trwała do pierwszego tygodnia listopada. Przez dwa poprzednie miesiące rynki dyskontowały już oczekiwane luzowanie polityki monetarnej w USA. Ogłoszona więc na początku listopada informacja o rozpoczęciu przez amerykańską Rezerwę Federalną drugiej odsłony quantitative easing sprawiła, że inwestorzy zaczęli realizować zyski. Skala wzrostowego odbicia wskazuje, że korygujemy obecnie całą sekwencję spadkową z ostatniego półrocza. Do tej pory fala umocnienia dolara zdołała znieść dokładnie 23,6 proc. tej sekwencji. Pozytywny test tego oporu (59,35 pkt.) sprawił, że chwilowo przewagę przejęła strona podażowa, ale spadkowa korekta była płytka i dotarła tylko do 38 proc. zniesienia (stan na 24.11).

Wskaźniki analizy technicznej, analiza średnioterminowych cykli oraz struktura fal wskazują, że rozpoczynający się obecnie kolejny ruch w górę stanowi trzecią nogę korekty z genezą 5 listopada. Hipotetyczny jej zasięg wyznacza strefa oporów 60,35 - 60,65 pkt., na którą składają się: średnioterminowa linia trendu, 38-proc. zniesienie sekwencji spadkowej od maja oraz punkt docelowy ekspansji pierwszej podfali w korekcie. Prawdopodobnie po dotarciu do tych poziomów indeks amerykańskiej waluty ponownie przybierze kierunek południowy.

Notowania pary EUR/USD

Fatalne nastroje kształtujące się na rynkach od początku listopada przekładają się oczywiście na kurs euro/dolara. Realizacja zysków po ogłoszeniu QE2 zbiegła się w czasie z informacjami o nasileniu problemów z wypłacalnością Irlandii. Pogorszenie sentymentu powodują również napływające informacje o niepewnej kondycji budżetowej Portugalii oraz Hiszpanii, co dodatkowo osłabia wspólną walutę. Ogół czynników technicznych także wskazuje, iż to jeszcze nie koniec deprecjacji tej pary. Docelowe wsparcia dla obecnej sekwencji spadkowej znajdują się pomiędzy 1,2800 a 1,2950. Na tych poziomach, obok 61-proc. zniesienia ruchu wzrostowego kształtującego się na tej parze od czerwca do listopada br., wypada także równość fal w obrębie spadków oglądanych na przestrzeni ostatnich kilku tygodni. Nakreślone poziomy będą doskonałym miejscem do wyprowadzenia kontry przez stronę popytową, która w konsekwencji może wywindować kurs tego instrumentu na nowe maksima (powyżej 1,43). Takiego biegu wydarzeń oczekiwałbym jednak bliżej początku nowego roku.

Notowania pary indeksu dolarowego

Deprecjacja złotego

Pogorszenie rynkowych nastrojów tradycyjnie wpływa na osłabienie złotego. Nasza rodzima waluta traci sukcesywnie w ślad za spadkami na euro/dolarze. Kurs najważniejszej pary złotówkowej - USD/PLN - dynamicznie zbliża się do pierwszej ważnej strefy oporów rozciągającej się od 3,0350 do 3,0680. Na tych poziomach 38-proc. zniesienie spadków pomiędzy czerwcem a listopadem zbiega się z punktem docelowym ekspansji DiNapolego w ramach sekwencji kształtującej się na tej parze od początku listopada. Nakreślone powyżej poziomy będą pierwszą możliwością do zmiany trendu, warto jednak pamiętać, iż w wariancie pesymistycznym wzrosty mogą osiągnąć opory znajdujące się na 3,22, a nawet 3,30.

Notowania pary USD/PLN

Karolina Bojko, Dawid Jacek, Andrzej Nowak

Dział Analiz EFIX Polska

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: bank | notowania | dolar | wspólna waluta | Fed | gospodarka | USA | waluty | FOMC | rynek walutowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »