Iniemamocnych na mocnego złotego

W 2004 r. kurs euro spadł z 4,9 do 4,1 zł. Tymczasem tylko połowa wielkich firm zabezpiecza się przed ryzykiem kursowym. Małe - wcale.

W 2004 r. kurs euro spadł z 4,9 do 4,1 zł. Tymczasem tylko połowa wielkich firm zabezpiecza się przed ryzykiem kursowym. Małe - wcale.

Gwałtownie umacniający się od lutego złoty, który w tym czasie zyskał w stosunku do euro niemal 20 proc., stał się głównym problemem polskiej gospodarki. Nikt nie jest w stanie policzyć, o ile więcej zarobiliby eksporterzy na boomie towarzyszącym wejściu do UE, gdyby polska waluta nie wzmacniała się w tym czasie w ekspresowym tempie. Wczoraj złoty bił kolejne rekordy. Cena euro spadła poniżej 4,09 zł.

Nie jest dobrze

Tymczasem badania prowadzone przez Instytut Gospodarki rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania wraz z Warszawską Grupą Inwestycyjną pokazują, że firmy nie w pełni zabezpieczają się przed ryzykiem kursowym. Tylko połowa z nich robiła cokolwiek w tym zakresie, choć aż 69 proc. przyznało, że jest narażona na ryzyko kursowe, a 62 proc. miało już z tym zjawiskiem negatywne doświadczenia. W przypadku 40 proc. spółek wpływ kursu na wynik finansowy jest średni lub duży. Wymowa tych danych jest alarmująca, ponieważ badanie objęło tylko firmy z listy 500 największych. Małe spółki tymczasem niemal się nie zabezpieczają.

Reklama

Główna bariera

Firmy korzystające z zabezpieczeń posługują się najczęściej transakcjami typu forward, opóźniają lub przyspieszają moment zawarcia transakcji, względnie starają się uzyskiwać wpływy i ponosić koszty w tej samej walucie. 66 proc z nich uznało, że stosowane sposoby przyniosły skutek, choć tylko 36 proc. uznało, że korzyści przekroczyły koszty zabezpieczania się. Niepewność dotycząca osiągnięcia takiego właśnie efektu jest główną barierą w korzystaniu z zabezpieczeń kursowych.

Prosty rachunek

Zabezpieczenia są jednak niezbędne. - Wejście Polski do UE otworzyło rynki szczególnie dla żywności. Tymczasem podpisane umowy eksportowe wyceniane były przy wysokim kursie euro. Może nie było to 4,94, ale bardzo często 4,50-4,60 zł. Niestety, rynek walutowy ma krótką pamięć i obecnie ciężko zarobione euro trzeba sprzedać po 4,09 zł.

A koszty produkcji rosną. Eksporterzy mają do wyboru albo podnieść ceny, albo przerwać dostawy. Jedno i drugie jest bardzo często obwarowane karami umownymi, no i nikt nie chce tracić odbiorcy. Zostaje sprzedaż po kosztach lub nawet z minimalną stratą. Przed nami kolejny rok mocnego złotego - podsumowuje Daniel Boryczka, doradca ds. ryzyka walutowego WGI.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: złoty | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »