Kłopoty bitcoina. Noblista ostrzega przed bańką kryptowalutową
Paul Krugman, zdobywca Nagrody Nobla z ekonomii w 2008 roku, widzi podobieństwo między dzisiejszym stanem rynku kryptowalut, a bańką na rynku nieruchomości sprzed kilkunastu lat. Z kolei popularny prezenter telewizyjny i analityk giełdowy Jim Cramer radzi inwestorom, by na waluty cyfrowe przeznaczali tylko 5 proc. swoich pieniędzy.
Od początku czerwca cena bitcoina jest wyjątkowo ustabilizowana i porusza się w okolicach 30 tysięcy dolarów. Jest to jednak niski kurs, zwłaszcza w porównaniu z rekordem z listopada 2021 roku, kiedy to za "monetę" płacono około 68 tysięcy.
Dzisiejsza cena bitcoina lokuje się na psychologicznym poziom wsparcia, który jest broniony przez stronę popytową. Jego przebicie mogłoby sprowokować spadek do 25 400 dolarów, a potem nawet do 22 tysięcy. Z drugiej strony, w przypadku ewentualnego wspinania się bitcoina na wyższe poziomy konieczne będzie pokonanie oporu w okolicach 33 tysięcy dolarów. Dopiero wówczas możliwy stanie się dalszy marsz w górę.
Tymczasem Paul Krugman ostatnio znów wyliczał wady kryptowalut. Noblista uważa, że bitcoin nie ma praktycznych zastosowań, nie dostrzega on także żadnych przewag "coinów" nad konwencjonalnymi środkami płatniczymi i podkreśla, że kryptowaluty są niezwykle popularne wśród oszustów i osób zajmujących się praniem brudnych pieniędzy.
Co gorsza, Krugman jest zdana, że szał kryptowalutowy przypomina niezachwianą wiarę ludzi w amerykański rynek nieruchomości, zanim ten upadł w 2007 roku i wywołał globalny kryzys finansowy. W trakcie ówczesnej bańki mieszkaniowej tylko niewielka grupa inwestorów przewidziała gigantyczną zapaść na rynku pożyczek hipotecznych wielkiego ryzyka.
W tym gronie byli między innymi John Paulson i Michael Burry opisany w książce "Big Short" (potem sfilmowanej). Kilkanaście lat temu doszli oni do wniosku, że ceny domów zostały wywindowane na niemożliwe do utrzymania poziomy. Poszli pod prąd dominującego poglądu, że nie dzieje się nic niepokojącego i trafnie "zagrali" przeciwko pozornie bezpiecznym papierom wartościowym zabezpieczonym hipoteką. Michael Burry, menedżer funduszu hedgingowego, osobiście wzbogacił się o 100 milionów dolarów oraz zanotował ponad 700 milionów zysku swoich inwestorów.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Paul Krugman przypomina, że w trakcie bańki mieszkaniowej Amerykanie nie mogli uwierzyć, że ceny domów były tak zawyżone, jak twierdzili pesymiści, ani pojąć, że biliony dolarów mogą wyparować z rynku nieruchomości. - W tamtym czasie po prostu nie wydawało się prawdopodobne, że rynki mogą być aż tak w błędzie - podsumowuje noblista.
Popularny w Stanach Zjednoczonych prezent stacji telewizyjnej CNBC i analityk giełdowy Jim Cramer zaapelował do inwestorów o rozsądne decyzje na rynku kryptowalut. Jego zdaniem, waluty wirtualne powinny zawsze stanowić skromną część portfela inwestycyjnego, jako jego bardziej ryzykowny element.
- Kryptowaluty to nie jest Coca-Cola, to nie jest Apple. Ludzie powinni mieć swobodę angażowania się w tę klasę aktywów, nie powinni jednak uznawać jej za "bezpieczną przystań", czy "pewną inwestycję" - oświadczył Cramer.
W przeszłości był on bardzo krytycznie nastawiony do bitcoina, ale w 2020 roku zmienił zdanie i po raz pierwszy kupił bitcoinowe "monety". W kwietniu 2021 roku ujawnił, że dzięki aktywom cyfrowym udało mu się spłacić kredyt hipoteczny. Dziś przyznaje, że stał się także właścicielem ethereum, po tym jak zainteresował się rynkiem NFT.
Jim Cramer twierdzi, że kryptowaluty powinny stanowić jedynie niewielką część portfela inwestora detalicznego. Nie zaleca przeznaczania na nie więcej niż 5 proc. środków. Krytykuje także pomysł pożyczania pieniędzy i zaciągania kredytów z myślą o inwestowaniu w aktywa cyfrowe.
Z drugiej strony słynny prezenter i analityk mówi, że kryptowaluty mogą w przyszłości stać się powszechnym środkiem płatniczym. Dodaje, że mimo nieodłącznego ryzyka związanego z posiadaniem kryptowalut, nie ma zamiaru zniechęcać kogokolwiek do inwestowania w nie. Cramer widzi bowiem “fortuny, które zostały na nich zbite" i nie wyklucza, że następne grupy inwestorów dużo zarobią na walutach wirtualnych.
Liczni analitycy podkreśla, że kapitał inwestorów detalicznych nie wróci zbyt szybko na rynek kryptowalut w sytuacji, gdy oszczędności ludzi topnieją z powodu inflacji i wysokich cen paliw. Przypominają jednak, że wiele wskaźników wciąż przemawia za długoterminowymi perspektywami wzrostu bitcoina i innych walut cyfrowych.
W ciągu ostatnich 10 lat stopa zwrotu z inwestycji w bitcoina była dużo wyższa od stopy z inwestycji w S&P500 i Nasdaq. Dlatego dla wielu ludzi najstarsza kryptowaluta świata nadal jest swego rodzaju ‘biletem na loterię" i składową część długoterminowego, zdywersyfikowanego portfela.
Blisko 66 proc. całkowitej podaży bitcoina znajduje się dziś w rękach długoterminowych posiadaczy, którzy przetrzymują go przez minimum rok. To może być traktowane jako dowód na dojrzewanie rynku. Warto jednak wracać do słów Paula Krugmana, że w 2007 roku mało kto wątpił w mocne podstawy rynku nieruchomości, a zaraz potem bańka pękła.
Jacek Brzeski
Zobacz również: