Kryptowaluty bronią dla Ukrainy, ślepą uliczką dla Rosji
Suma kryptowalut przekazanych przez darczyńców Ukrainie osiągnęła już poziom 100 milionów dolarów. Ta przynajmniej wynika z szacunków. FBI nie potwierdza z kolei domysłów, że przy pomocy "coinów" Rosja na dużą skalę omija sankcje ekonomiczne. Funkcjonariusze amerykańskich służb specjalnych zapewniają, że znają "słabe punkty" rosyjskiej taktyki posługiwania się kryptowalutami.
Krótko po wybuchu wojny w Ukrainie niektórzy analitycy spodziewali się nagłego wzrostu notowań popularnych kryptowalut. Byli bowiem przekonani, że Rosjanie będą zgłaszali na nie duży popyt, żeby przy ich pomocy obchodzić sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską.
Jednak bitcoin i ethereum kosztują dziś tyle, co pod koniec lutego. Co prawda "po drodze" ceny obu kryptowalut zmieniały się, ale nie były to duże wahania jak na ten rodzaj aktywów. Bitcoin od 10 marca potaniał z 44 do 39 tysięcy dolarów, a "ether" z 3 tysięcy do 2600 dolarów.
Podczas przesłuchania w senackiej komisji do sprawa wywiadu, amerykański senator z Nowego Meksyku Martin Heinrich zapytał dyrektora FBI, czy Rosja może odpowiedzieć na skutki zakazu importu ropy i gazu przez Stany Zjednoczone wykorzystując rezerwy złota, chińską walutę lub kryptowaluty. Dyrektor Christopher Wray oświadczył, że FBI i jego partnerzy zgromadzili znaczną wiedzę i poznali słabe punkty rosyjskiej taktyki wykorzystywania walut cyfrowych do unikania sankcji.
- Zdolność Rosjan do obejścia sankcji za pomocą kryptowalut jest prawdopodobnie bardzo przeceniana, zarówno przez nich, jak i przez zewnętrznych komentatorów. My i nasi zagraniczni partnerzy jesteśmy w tej kwestii o wiele bardziej skuteczni, niż się wydaje i dysponujemy ogromną wiedzą na temat narzędzi, które pomagają zablokować tego typu działania. Myślę, że to, co naprawdę Rosjanie muszą zrobić, to uzyskać dostęp do jakiejś formy walut tradycyjnych i w ten sposób próbować osiągać cele - powiedział Wray.
Ostatnio wiele agencji i departamentów, w tym amerykańska Sieć do Walki z Przestępczością Finansową (Financial Crimes Enforcement Network) i Komisja Europejska, zapowiedziały, że przyjrzą się możliwości wykorzystania przez Rosję walut cyfrowych w celu uniknięcia sankcji. Prezydent USA Joe Biden w zeszłym tygodniu podpisał rozporządzenie wykonawcze tworzące ramy regulacyjne dla kryptowalut, w którym także jest mowa o ryzyku obchodzenia sankcji.
Zdaniem Joe Lubina będącego współzałożycielem projektu Ethereum, kryptowaluty okazały się potężną bronią dla Ukrainy. Kanadyjsko-amerykański przedsiębiorca przypomina, że w drugiej połowie lutego kraj prezydenta Wołodymyra Zełenskiego zalegalizował bitcoina i pozostałe kryptowaluty. Zrobiono to w obliczu ryzyka wybuchu wojny. Była to bardzo ważna decyzja, gdyż od początku rosyjskiej inwazji Ukraina otrzymała wsparcie w wysokości 100 milionów dolarów w postaci kryptowalut.
Joe Lubin jest zdania, że także za sprawą wojny w Ukrainie waluty cyfrowe zaczynają lokować się w głównym nurcie światowych finansów. Stwierdził nawet, że osiągnięty został punkt bez powrotu dla całej branży i że technologii, na której bazują wirtualne waluty nie da się już zatrzymać. Jego zdaniem, kolejne kraje będą musiały nauczyć się posługiwać tymi ‘’narzędziami’’ oraz stworzyć dla nich odpowiednie środowisko regulacyjne.
Przedwczoraj członkowie Komisji Gospodarczej i Monetarnej Parlamentu Europejskiego zagłosowali przeciwko wersji projektu ustawy o rynkach aktywów kryptograficznych (MiCA), która mogłaby skutecznie zablokować kryptowaluty oparte na konsensusie proof-of-work na terenie UE. Jest to ogromna ulga dla branży kryptowalutowej, której przedstawiciele wcześniej ostrzegali przed groźbą niekorzystnego scenariusza regulacyjnego.
Dowód pracy, czyli proof-of-work (PoW), to protokół, na którym bazuje między innymi bitcoin. Główna kontrowersja poniedziałkowej sesji parlamentarnej polegała na znaczących różnicach między dwiema wersjami projektu, które zostały poddane pod głosowanie. Jedna z nich zawierała sformułowania, które mogłyby zdelegalizować wszelkie operacje z kryptowalutami, które opierają się na protokole PoW.
Problematyczna legislacja wymagałaby od dostawców walut przedstawienia szczegółowego planu zgodności z normami zrównoważonego rozwoju środowiska. W przypadku bitcoina i niektórych innych aktywów takie szczegóły w zasadzie nie mogłyby zostać ustalone, ponieważ nie istnieje żaden centralny operator ani indywidualny lub zbiorowy decydent. Sieci są bowiem w pełni zdecentralizowane.
Ostatecznie twarda wersja MiCA pojawiła się na sali obrad, ale nie została poparta przez większość posłów - 32 członków komisji głosowało przeciwko, a 24 oddało głosy za. Ta druga grupa składała się w dużej mierze z członków frakcji Zielonych oraz Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. Bardziej umiarkowana wersja MiCA, która będzie teraz rozpatrywana przez instytucje UE, nie zawiera żadnego bezpośredniego lub pośredniego zakazu dotyczącego PoW.
Rokowania dla kursu bitcoina w najbliższej przyszłości nie są dobre. Firma Glassnode od niedawna stosuje wskaźnik analizy on-chain Accumulation Trend Score. Bada on względną wielkość podmiotów aktywnie gromadzących lub dystrybuujących "monety" w odniesieniu do wielkości ich portfeli. Wskaźnik służy głównie do śledzenia aktywności największych graczy na rynku aktywów cyfrowych, czyli tak zwanych wielorybów. W tej chwili wieloryby na dużą skalę sprzedają swoje tokeny, co sugeruje niskie prawdopodobieństwo odwrócenia ostatniego spadku cen.
Z danych innej firmy analitycznej, Ecoinometrics, również wynika, że duzi inwestorzy pozbywają się bitcoinów. Ecoinometrics bada także zachowania "rynkowych płotek" i informuje, że najmniejsi gracze aktywnie skupują bitcoiny. "Wieloryby i małe rybki to obecnie dwa różne światy. Narybek akumuluje jakby miało nie być jutra, podczas gdy wieloryby dystrybuują. Jednak bez udziału wielorybów osiągnięcie trwałego trendu wzrostowego jest mało prawdopodobne" - opisują obecną sytuację analitycy na twitterze.
Jacek Brzeski