Media: USA ożywiły "widmo wojny walutowej"
Po komentarzach ministra finansów USA na temat preferowanego przez administrację niskiego kursu dolara media ostrzegły w czwartek przed "widmem wojny walutowej". Wkrótce potem prezydent Donald Trump powiedział, że "chce silnego dolara".
W czwartek po południu Trump zajął stanowisko w sprawie polityki walutowej, po tym gdy po środowym wystąpieniu ministra finansów USA Stevena Mnuchina w Davos dolar stracił gwałtownie i zaliczył najgorszy dzień od sześciu miesięcy, a jego kurs do euro był najniższy od 2014 roku.
Notowania dolara odbiły się, ale inwestorów niepokoją sygnały dotyczące amerykańskiego protekcjonizmu, Trump podkreślił zaś, że wypowiedź Mnuchina była "wyrwana z kontekstu".
Minister ocenił w środę, występując na Światowym Forum Ekonomicznym, że niższy kurs dolara jest korzystny dla USA "w kontekście handlu i szans (związanych z nim)", co - jak podkreślają media - jest złamaniem pewnego tabu, którego powinni przestrzegać politycy, których wypowiedzi mogą wpłynąć na notowania walut.
Szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi powiedział w czwartek rano, oględnie krytykując Mnuchina, że "posługiwanie się w odniesieniu do zmian w kursach wymiany językiem, który nie odzwierciedla (...) tego, co zostało uzgodnione" na forach międzynarodowych, spowodowało podbicie kursu euro.
"W ujęciu mniej dyplomatycznym - wyjaśnia "Les Echos" - (Draghi) zarzucił Stanom Zjednoczonym, że nie respektują zobowiązań przyjętych pod egidą Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w październiku".
Wystąpienie Mnuchina w sposób mniej lub bardziej zawoalowany skrytykowali też europejscy ministrowie finansów i szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde, która powiedziała, że wartość dolara "jest determinowana przez rynki".
Chodzi o to - pisze AFP - że obniżenie kursu dolara sprawi, iż amerykański eksport stanie się bardziej konkurencyjny, podczas gdy podniosą się ceny towarów importowanych; to pozwoli Trumpowi spełnić jedną z obietnic wyborczych, czyli obniżyć deficyt handlowy USA, jednak stanie się to kosztem handlowych partnerów.
AFP ocenia więc, że Mnuchin mógł "postraszyć dodatkową bronią w wojnie handlowej prowadzonej przez Waszyngton, który chce promować »Amerykę przede wszystkim«".
Korzyść z takiej polityki byłaby krótkoterminowa; na osłabienie dolara Chiny mogłyby zareagować osłabieniem własnej waluty, aby zachować konkurencyjność. "Wszystko to może sprowokować wyścig walut w dół, bo wszyscy będą chcieli mieć bardziej konkurencyjną walutę niż dolar" - mówi AFP ekonomista i szef firmy Oxford Economics Greg Daco.
"Les Echos" wyjaśnia, że wojna walutowa to "konkurencyjny wyścig w dewaluowaniu walut" i zarazem bardzo niebezpieczna gra "nawet dla największej gospodarki świata". Retorsje gospodarek azjatyckich mogą być dotkliwe nawet dla USA - pisze francuski dziennik.