Niższe PKB zmniejszy konieczność podwyżek stóp

Niższe tempo wzrostu gospodarczego w drugiej połowie roku może przyczynić się do zmniejszenia presji inflacyjnej i groźby podwyżek stóp procentowych - uważa Jan Czekaj z Rady Polityki Pieniężnej.

Niższe tempo wzrostu gospodarczego w drugiej  połowie roku może przyczynić się do zmniejszenia presji  inflacyjnej i groźby podwyżek stóp procentowych - uważa Jan Czekaj  z Rady Polityki Pieniężnej.

- Od drugiego kwartału dynamika PKB może spaść poniżej 6 proc. i mieć tendencję spadkową. Może się okazać, że założenia w ostatniej projekcji inflacyjnej NBP są zbyt optymistyczne. Jeśli wzrost będzie słabszy, to być może zmienią się trendy dotyczące płac i zmniejszy się presja inflacyjna, a tym samym konieczność kolejnych podwyżek stóp. Ale należy poczekać na następne dane, aby stwierdzić, czy to już zapowiedź odwrócenia trendu, czy przejściowe spowolnienie. Pod koniec sierpnia będziemy już bogatsi o tę wiedzę - powiedział Czekaj w wywiadzie dla Gazety Prawnej.

Reklama

- Wątpię, by nie było potrzeby dalszych podwyżek. Najgorszy byłby taki scenariusz, w którym tempo wzrostu gospodarki się obniża, a płace i popyt nadal silnie rosną. Wtedy inflacja mogłaby być napędzana od strony kosztowej i popytowej. Jeśli firmy będą podnosić płace i ceny, my będziemy musieli reagować stopami. Wzrost jednostkowych kosztów pracy nie musi automatycznie prowadzić do wzrostu cen. Firmy mają ograniczone możliwości podwyższania cen, choćby ze względu na konkurencję dóbr importowanych, zwłaszcza przy silnym złotym - dodał.

Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych na lipcowym posiedzeniu, ponieważ uważa, że po dwóch podwyżkach stóp w tym roku prawdopodobieństwo inflacji powyżej celu obniżyło się. Jednak Rada wskazuje w komunikacie po swoim posiedzeniu, że nadal to prawdopodobieństwo jest wysokie.

W opinii Czekaja do podwyżki w lipcu nie doszło ze względów taktycznych, gdyż Rada "nie chciała rozbudzić oczekiwań na kolejne podwyżki, dokonując zmiany miesiąc po miesiącu".

Zdaniem przedstawiciela RPP na razie, przy obecnym poziomie cen kredytów, koszt kapitału nie ogranicza aktywności inwestycyjnej.

- Firmy kierują się rentownością, a ona jest wysoka. My też nie chcemy uderzać za mocno, żeby nie prowadzić do zbyt dużych zmian produkcji i inflacji. Chcemy, żeby inflacja jak najmniej odchylała się od celu, a wzrost PKB od poziomu potencjalnego, który prawdopodobnie wynosi około 5 proc. - powiedział.

Zdaniem Czekaja w ostatnim czasie waga projekcji rośnie, wzrasta zaufanie do wyników modelu, a projekcja dobrze oddaje stan gospodarki.

- W naszym spojrzeniu na gospodarkę będziemy musieli także zwracać coraz większą uwagę na ceny aktywów finansowych, bo stają się one coraz bardziej istotne dla konsumpcji czy inwestowania, a także dla stabilności systemu finansowego. Rynek aktywów w Polsce nabiera znaczenia, choć może nie tak bardzo jak to ma miejsce w USA. Musimy też zwracać uwagę na stopy procentowe ustalane przez inne banki centralne, aby nie dopuścić do ucieczki kapitału z naszego rynku - dodał.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »