PiS przedstawił propozycję dla frankowiczów

PiS przedstawiło dziś propozycję dla tzw. frankowiczów, zgodnie z którą osoby zadłużone we frankach szwajcarskich mogłyby spłacać kredyt po kursie sprzed uwolnienia szwajcarskiej waluty. Posłowie wezwali rząd do pomocy zadłużonym.

Za szwajcarskiego franka w piątek rano płacono 4,27 zł. W czwartek po zaskakującej decyzji szwajcarskiego banku centralnego o uwolnieniu franka, jego kurs do złotego osiągnął rekordową wartość. Był moment, gdy płacono za niego nawet 5,19 zł.

Posłowie PiS zapowiedzieli, że jeżeli rząd nie podejmie natychmiastowych działań, złożą w Sejmie ustawę, która ma poprawić sytuację osób, które zaciągnęły kredyty we frankach.

W ocenie wiceprezes PiS Beaty Szydło zgodnie z art. 71 konstytucji rząd zobowiązany jest do pomocy tzw. frankowiczom. Mówi on, że: "państwo w swojej polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny. Rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej i społecznej, zwłaszcza wielodzietne i niepełne, mają prawo do szczególnej pomocy ze strony władz publicznych".

Reklama

- Wzywamy premier Ewę Kopacz do odpowiedzi, co zrobiła, aby tym ludziom pomóc- powiedziała wiceprezes PiS.

- Proponujemy, aby osoby zadłużone we frankach mogły wystąpić z oświadczeniem woli wobec banku, że ich kredyt będzie spłacany po kursie z 14 stycznia 2015 roku - przedstawiał propozycję PiS poseł Paweł Szałamacha - W kodeksie cywilnym jest przewidziana klauzula +nadzwyczajnej zmiany okoliczności ekonomicznych+, nieprzewidzianych w momencie podpisywania umowy. Proponujemy, żeby decyzję banku szwajcarskiego uznać ustawowo za taką zmianę okoliczności i dać możliwość złożenia oświadczenia woli - tłumaczył.

Szłamacha podkreślił, że decyzja szwajcarskiego banku centralnego w żaden sposób nie jest związana z sytuacją na polskim rynku nieruchomości, wzrostem PKB czy wynagrodzeniami.

_ _ _ _ _

Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński ocenił w piątek, że gwałtowany wzrost kursu franka to "jednodniowy impuls", a sytuacja obecnie stabilizuje się. Jego zdaniem wkrótce działania w tej sprawie będzie musiał podjąć Szwajcarski Narodowy Bank.

Wicepremier powiedział, że należy przede wszystkim zobaczyć, czy umocnienie się franka okaże się trwałym trendem. W jego ocenie, był to jednak "jednodniowy impuls". - Już dzisiaj widzimy, że się stabilizuje - dodał Piechociński.

Zwrócił przy tym uwagę, że mocny frank uderza w szwajcarski eksport. "W związku z tym myślę, że władze szwajcarskie, a przede wszystkim gospodarka szwajcarska, bardzo szybko wymusi także na banku szwajcarskim określone działania" - uważa szef resortu gospodarki.

Podkreślił, że dzięki polityce monetarnej prowadzonej przez prezesa NBP, Radę Polityki Pieniężnej, również przy współudziale rządu, udało się osiągnąć przewidywalność polskiej waluty.

- Do tego dodajmy, że korzenie gospodarki są mocne, o czym świadczy fakt, że gospodarka rozwija się na trzech silnikach: konsumpcji, eksporcie i inwestycjach - mówił Piechociński. - Nie zepsujmy tego poprzez niepewność polityczną albo niepewność społeczną - dodał.

Zdaniem wicepremiera między bankiem a kredytobiorcą "trzeba wytworzyć nowe, dobre praktyki wzajemnego zrozumienia". - Najlepsza jest sytuacja, kiedy obie strony, a więc udzielający kredytu i kredytobiorca, są usatysfakcjonowani - podkreślił.

Przypomniał, że w Polsce zaciągniętych jest obecnie 1,8 miliona długoterminowych kredytów hipotecznych, z czego połowa to kredyty złotówkowe, a druga - walutowe. Do tego - jak mówił - w obu grupach kredytów porównywalny jest odsetek kredytów "świetnie obsługiwanych" i kredytów zagrożonych.

- Dlatego w ostatnich dwóch miesiącach prowadziłem daleko idące konsultacje z bankowcami, ekonomistami, członkami Rady Polityki Pieniężnej, Ministerstwem Finansów, a także Związkiem Banków Polskich, żeby upowszechniać bardzo dobre praktyki - zaznaczył szef resortu gospodarki.

_ _ _ _

Członek RPP prof. Jerzy Hausner po czwartkowym wzroście kursu franka szwajcarskiego w stosunku do złotówki zaleca spokój. Jak podkreślił w tej sprawie potrzebna jest "chłodna głowa i wstrzemięźliwość".- Poczekajmy przynajmniej parę dni, by zobaczyć jak rynki zareagują na impuls, którym było odejście od usztywnienia franka do jego uwolnienia - powiedział w piątek prof. Hausner na konferencji prasowej podczas sympozjum naukowego w Szczyrku (Śląskie).

Przypomniał zarazem, że w czwartek notowania franka przekroczyły 5 zł, ale już następnego dnia wynosiły 4,2 zł. - Nie chcę powiedzieć, że wiem, co będzie jutro. (). Natomiast wiem, że zanim jakiekolwiek skutki dla kredytobiorców, dla systemu bankowego () będą miały miejsce, to najpierw jeszcze będzie czas, w którym się kurs rynkowo ukształtuje - mówił.

Ekonomista zaznaczył, że RPP uwzględni czwartkowe wydarzenia w budowaniu bilansu ryzyk, ale nie zrobi tego "na gorąco". - Gdybyśmy go chcieli tworzyć już dziś, to kierowalibyśmy się pierwszą falą nie wiedząc jeszcze jakie będą następne i czy będą miały skutki. To, że potrafimy je sobie wyobrazić nie oznacza, że one wystąpią - dodał.

Hausner powiedział, że RPP zajmie się czwartkowymi wydarzeniami na rynku walutowym podczas posiedzenia 3-4 lutego. "Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w tej sprawie zwoływane było nadzwyczajne posiedzenie Rady. () To jest czas do poważnego namysłu, a nie gorących głów" - zaznaczył.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »