Podwyżka, ale jaka?

Brak decyzji rządu w sprawie ceł na importowaną żywność oznacza podwyżkę stóp procentowych NBP - zgodnie uważają analitycy. Jednak nie są już tacy jednomyślni w prognozach, o ile stopy wzrosną. Szacunki wahają się od 0,5 pkt. procentowego do 2 pkt. proc., a najwięksi pesymiści wskazują, że RPP może zdecydować się na jeszcze większe zaostrzenie polityki pieniężnej.

Brak decyzji rządu w sprawie ceł na importowaną żywność oznacza podwyżkę stóp procentowych NBP - zgodnie uważają analitycy. Jednak nie są już tacy jednomyślni w prognozach, o ile stopy wzrosną. Szacunki wahają się od 0,5 pkt. procentowego do 2 pkt. proc., a najwięksi pesymiści wskazują, że RPP może zdecydować się na jeszcze większe zaostrzenie polityki pieniężnej.

Od rana złoty zaczął się umacniać. Na otwarciu dolar kosztował 4,3775 zł, a po kilku godzinach handlu - 4,3625 zł. Potem osłabł i na zakończenie dnia kosztował 4,3795 zł. Złoty umocnił się natomiast wobec euro z 3,9455 do 3,9220 zł.

Na rynku papierów skarbowych wzrosła rentowność większości papierów, co oznacza, że rynek zaczął dyskontować podwyżkę nie o 100 pkt. bazowych, ale o 150. W ciągu dnia rentowność obligacji pięcioletnich (OS 0605) wzrosła z 14,64 do 14,75%, przy czym ten wzrost był najszybszy pod koniec dnia, gdy zaczęto gwałtownie sprzedawać ten papier. Obligacje zerokuponowe z terminem wykupu w kwietniu 2002 r. dawały pod koniec dnia rentowność 18,47%, gdy na początku handlu było to ok. 18,30%. Stabilny był rynek bonów rocznych.

Reklama

Ekonomiści przyznają, że brak decyzji rządu oznacza podwyżkę stóp. Problemem jest tylko jej skala. - Sądzę, że podwyżka wyniesie od 1,5 do 2 pkt. proc. - powiedział Maciej Krzak, główny ekonomista Banku Handlowego. - RPP będzie musiała pokazać, że zależy jej na walce z inflacją.

Determinacja RPP wynika z chęci osiągnięcia średniookresowego celu polityki pieniężnej, czyli zbicia inflacji poniżej 4% w roku 2003. Poza tym RPP wkrótce będzie musiała wyznaczyć sobie cel inflacyjny na przyszły rok. Ekonomista BH sądzi, że będzie on na poziomie 5-7% lub 5,5-7,5% i Rada będzie uzasadniać podwyżkę tym, że obecny poziom stóp procentowych nie jest spójny z tym celem.

- Dopuszczam jeszcze jeden scenariusz, znacznie mniej prawdopodobny - powiedział PARKIETOWI. - Zakłada on, że RPP podwyższa stopy o 1 pkt. proc., czyli kosmetycznie, utrzymuje restrykcyjność polityki pieniężnej, a jeśli rząd nic nie zrobi, za jakiś czas może znowu podwyższyć stopy.

Przeciw takiemu scenariuszowi przemawia fakt, że szoki podażowe, którymi tłumaczy się obecną inflację, nie zawsze są krótkotrwałe. Na przykład tak było na rynku paliwowym w latach 80. I kraje, które szybko wtedy zareagowały, podnosząc stopy procentowe, wyszły z tego kryzysu w lepszej sytuacji niż te, które próbowały go przeczekać.

Jednak RPP będzie miała twardy orzech do zgryzienia. Jeśli podwyższy stopy, będzie to oznaczało wzrost bezrobocia, spadek tempa wzrostu gospodarczego oraz umocnienie się złotego. Wprawdzie ten ostatni czynnik powinien być krótkotrwały, ale gdyby szoki podażowe utrzymywały się dłużej, to także trudno się spodziewać obniżki stóp procentowych. A przy takim poziomie stóp również napływ kapitału spekulacyjnego do Polski mógłby trwać jakiś czas, czyli utrzymałaby się wysoka cena złotego. To zaś mogłoby odwrócić tendencję spadkową w deficycie obrotów bieżących.

Zdaniem Macieja Grabowskiego z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, podwyżka będzie tylko kosmetyczna.- Sądzę, że wyniesie ona 0,5 pkt. proc. - stwierdził. Jego zdaniem, Rada będzie chciała zachować prestiż, ale wstrzyma się przed wchodzeniem w konflikt z rządem.

- Prestiż Rady zostanie zachowany, jeśli dojdzie do skoordynowania polityki pieniężnej i fiskalnej - powiedział. - Jeśli RPP podniesie stopy o kilka punktów procentowych, trudno będzie mówić o takiej koordynacji. A sama Rada nie jest w stanie osiągnąć zakładanego celu inflacyjnego na 2003 r.

Jego zdaniem, RPP musi się także liczyć z ewentualnymi zagrożeniami, związanymi z napływem kapitału spekulacyjnego do Polski. W kontekście spodziewanego wkrótce pełnego uwolnienia krótkoterminowych przepływów pieniężnych, taki napływ zwiększa groźbę skokowej korekty kursu złotego.

Profesor Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, widzi zagrożenia, którym może się przeciwstawić Rada podwyższając stopy. Chodzi przede wszystkim o wzrost cen produktów nieżywnościowych i usług, który został wywołany wzrostem cen paliw i żywności jeszcze w drugiej połowie zeszłego roku.

- Widać, że ten impuls przeniósł się na całą gospodarkę, a temu nie jest w stanie przeciwdziałać żaden pakiet antyinflacyjny - powiedział PARKIETOWI. - W tym roku widać szybszy niż w ubiegłym wzrost płac.

Jednak, zdaniem S. Gomułki, aby przeciwdziałać tym czynnikom, Rada musi zdecydować się na wysoką podwyżkę. Tylko takie oddziałują na polskie firmy, które są stosunkowo niewiele zadłużone. Wysokie stopy procentowe w kraju będą zaś przekładać się na szybki wzrost zadłużenia polskich przedsiębiorstw za granicą, co pogorszy bilans obrotów bieżących. W końcu doprowadzi to do pogorszenia sytuacji finansowej przedsiębiorstw.

S. Gomułka szacuje, że oczekiwana podwyżka rzędu 1,5-2 pkt. proc. będzie oznaczała spadek tempa wzrostu gospodarczego w przyszłym roku o 1 pkt. proc. Rząd w założeniach budżetowych na rok 2001 przyjął, że wyniesie on 5,7% PKB, choć - uważa S. Gomułka - utrzymywanie się wysokich stóp procentowych w tym roku powoduje, że ten szacunek jest mało realny i trzeba się spodziewać wzrostu na poziomie ok. 5,2%.

W tym roku podwyżka nie wpłynie w sposób znaczący na gospodarkę, choć wysokie stopy procentowe już wpływają na spowolnienie tempa wzrostu. - W I kw. wzrost gospodarczy wyniósł ok. 6% PKB, w II będzie to ok. 5,5% - powiedział S. Gomułka. - W III kw. będzie to 4,5-5% PKB, a w IV - ok. 4%.

Jednak ewentualna podwyżka powinna być działaniem krótkookresowym. S. Gomułka spodziewa się spadku inflacji od września tak, aby w lutym wyniosła ona 8,5-9%. To skłoni RPP do obniżki stóp w styczniu lub w lutym o tyle punktów, o ile zostaną one teraz podwyższone. Także Maciej Krzak spodziewa się powrotu stóp do obecnego poziomu po ewentualnej podwyżce, tyle że jeszcze w grudniu. Z kolei poziom rentowności bonów skarbowych, zdaniem dealerów, wskazuje, że rynek spodziewa się obniżki w ciągu sześciu miesięcy, i to większej niż obecna podwyżka.


Jarosław Skorulski - prezes PTE Pioneer

W przypadku podniesienia stóp będzie to prawdopodobnie ostatnia z serii podwyżek. Dlatego też rynek obligacji, oceniając w perspektywie średnioterminowej, nie powinien zareagować spadkiem cen. Realne stopy są bowiem na tak wysokim poziomie, że właściwie można jedynie oczekiwać ich spadku. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej, pomimo że rynek akcji oczekuje jej dość nerwowo, nie powinna wywrzeć istotnego wpływu na zachowanie się cen akcji na giełdzie.


Piotr Kuba - dyr. Departamentu Funduszy Akcyjnych TFI Skarbiec

Wydaje się, że inwestorzy zdołali już zdyskontować w cenach akcji podwyżkę stóp rzędu 100-150 pkt. bazowych. Dzisiaj trudno jest jednak jednoznacznie stwierdzić, jak się zachowa rynek po ewentualnym podwyższeniu stóp. Warto przypomnieć sytuację sprzed roku, gdy pomimo że podwyżka stóp okazała się wyższa niż oczekiwano, ceny akcji zaczęły rosnąć. Obecnie jednak dużo większe znaczenie dla rynku będzie miało ogłoszenie lipcowego poziomu deficytu obrotów bieżących. On to bowiem, a nie inflacja, będzie wpływać na skłonność inwestorów zarówno zagranicznych, jak i krajowych do otwierania nowych pozycji w akcjach. Jeżeli w deficycie obrotów bieżących utrzymana zostanie pozytywna tendencja zapoczątkowana w maju i czerwcu, można oczekiwać, że rynek zacznie zachowywać się lepiej.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »