Reakcja rynku finansowego
Na rynkach walutowym i obligacji było w piątek nerwowo, ale, jak twierdzą specjaliści - raczej nie miało to związku z kolejnymi zmianami w rządzie.
W piątek na otwarciu rynku złoty się osłabił w stosunku do dolara, a potem cały dzień odrabiał straty - powiedział PARKIETOWI Robert Kęsicki, dealer walutowy z Kredyt Banku. - Inwestorzy skupili się jednak na informacjach docierających z Węgier - dodał. Po południu waluta amerykańska kosztowała 3,82 zł, wobec 3,87 zł w porannym handlu. Bank centralny i ministerstwo finansów Węgier trzeci dzień z rzędu walczyły w piątek z umacniającym się forintem, interweniując na rynku walutowym. Wcześniej dwukrotnie w ciągu dwóch dni obniżone zostały stopy procentowe.
Niespokojnie było też na rynku obligacji. - Inwestorzy byli zdezorientowani. Na zmianę kupowali i sprzedawali polskie papiery. Pod koniec dnia ceny były mniej więcej takie same, jak na otwarciu - twierdzi Witold Chuść, analityk Banku Handlowego. - Rynek jest bombardowany różnymi informacjami, m.in. z Węgier i z USA, do tego dochodzi jeszcze ciągle aktualna groźba wybuchu wojny z Irakiem, a w Polsce zmiany w rządzie. Trudno powiedzieć, które z tych wiadomości są dla inwestorów najważniejsze - dodaje. Stany Zjednoczone poinformowały wczoraj o niespodziewanym spadku produkcji przemysłowej, pogorszeniu nastrojów konsumentów oraz większym od oczekiwanego wzroście deficytu handlowego. Rentowność polskich obligacji pięcioletnich, najchętniej kupowanych przez zagranicę, wynosiła w piątek po południu 5,57%.
Na rekonstrukcję rządu nie zareagowała też warszawska giełda. Główne indeksy straciły wprawdzie na wartości (WIG spadł o 1,3%, a WIG20 1,4%), ale w opinii analityków miało to przede wszystkim związek z pogorszeniem nastrojów na rynkach światowych.
