RPP nie będzie reagować na Brexit
Grażyna Ancyparowicz z Rady Polityki Pieniężnej nie widzi żadnego powodu, aby polityka pieniężna, która powinna być nastawiona na długi horyzont, miała reagować na Brexit.
Jej zdaniem obecny czas nie jest odpowiedni na interweniowanie na rynku walutowym. Wskazuje, że kurs złotego jest płynny i trzeba się liczyć z tym, że będzie podlegał wahaniom.
51,9 proc. Brytyjczyków opowiedziało się w czwartkowym referendum za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - wynika z opublikowanych w piątek rano przez komisję wyborczą ostatecznych wyników. Za pozostaniem w UE zagłosowało 48,1 proc. wyborców.
- Przeżywamy wielkie zaskoczenie. Wszystkie prognozy wskazywały raczej na pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. W związku z tym, jak nagle pojawiła się ta wiadomość, to jak to zwykle bywa, rynki i inwestorzy reagują dosyć nerwowo.
Ale to nie dotyczy bezpośrednio złotego, tylko w ogóle nowego układu sił na rynkach finansowych oraz obaw i prognoz odnośnie notowań funta brytyjskiego. A to jest przecież jedna z głównych walut rezerwowych i istotna waluta transakcyjna - powiedziała Ancyparowicz w rozmowie z PAP.
Jej zdaniem sytuacja w ciągu najbliższych tygodni uspokoi się.
"Już w tej chwili jest mniej nerwowo niż na otwarciu rynków. Zobaczymy, co będzie dalej. Natomiast na pewno to nie jest żaden odpowiedni czas na podejmowanie jakichkolwiek nerwowych ruchów czy jakichkolwiek interwencji. Jeżeli chcieliśmy mieć płynny kurs waluty - i bardzo dobrze, że go mamy - musimy się liczyć z tym, że będzie on podlegał większym czy mniejszym wahaniom w czasie. Tego typu spektakularne wydarzenie, z jakim mamy do czynienia dzisiaj, musi wpływać na kursy. Zresztą nie tylko złotego. Innych walut również" - powiedziała.
- Podejmowanie interwencji mogłoby mieć miejsce w sytuacji, kiedy byłyby jakieś uporczywe ataki na polskiego złotego. Natomiast obecne zmiany notowań są niezależne od polityki pieniężnej prowadzonej w naszym kraju. Jest pewne tsunami, które przetacza się przez rynki finansowe - ktoś zarobi, ktoś straci dużo pieniędzy. I tyle. Trzeba spokojnie czekać na rozwój sytuacji - dodała.
Ancyparowicz wskazała, że ważniejsze jest dla niej to, co się dzieje w sferze realnej gospodarki niż to, co się dzieje na rynkach finansowych, które zwykle reagują nerwowo.
- Poczekajmy spokojnie, nie podsycajmy atmosfery, która i tak jest nerwowa. Natomiast jeśli chodzi o politykę pieniężną - nie widzę żadnego powodu, żeby reagować. Polityka pieniężna powinna być nastawiona na długi horyzont, najbliższe 1,5 roku - powiedziała.
- Musimy obserwować co się dzieje u nas w gospodarce i w otoczeniu na tyle, na ile ma to wpływ bezpośrednio na długofalowe trendy w naszej gospodarce - dodała.
- Nie martwiłabym się tym (Brexitem - PAP). Polski to bezpośrednio nie dotyczy. Przynajmniej nie w takim zakresie, aby już teraz podejmować jakieś decyzje co do zmiany nastawienia w naszej polityce. Ten kto reaguje nerwowo, albo kieruje się emocjami, zwykle niestety traci - powiedziała.
"Narodowy Bank Polski na bieżąco monitoruje rozwój sytuacji na rynkach finansowych związanej z wynikami referendum na temat członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Polska gospodarka ma solidne fundamenty makroekonomiczne - jest zrównoważona zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Tempo wzrostu gospodarczego jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej przy niskim poziomie deficytu budżetowego i braku inflacji" - napisano w komunikacie NBP.
"Po okresie podwyższonej zmienności na rynkach, silne fundamenty polskiej gospodarki będą miały coraz większe znaczenie przy podejmowaniu decyzji przez inwestorów" - dodano.