Słabość obligacji siłą euro

Uwaga wciąż skupia się na Grecji. Wczoraj szef Komisji Europejskiej Juncker powiedział, że Unia jest już gotowa do porozumienia, jednak niezbędny jest również wysiłek i pewne ustępstwa ze strony Grecji. Kolejny aktu negocjacji doczekamy się jutro, kiedy to przy okazji szczytu UE - Ameryka Łacińska spotkają się Merkel, Holland, Juncker i Tsipras.

Uwaga wciąż skupia się na Grecji. Wczoraj szef Komisji Europejskiej Juncker powiedział, że Unia jest już gotowa do porozumienia, jednak niezbędny jest również wysiłek i pewne ustępstwa ze strony Grecji. Kolejny aktu negocjacji doczekamy się jutro, kiedy to przy okazji szczytu UE - Ameryka Łacińska spotkają się Merkel, Holland, Juncker i Tsipras.

Dziś natomiast poznamy kilka "drugoligowych" danych, które zazwyczaj nie wywołują większej reakcji rynku - bilans handlowy Wielkiej Brytanii (10:30), rewizje PKB w Eurolandzie (11:00) oraz indeks nastrojów w małym biznesie z USA (12:00).

Początek tygodnia przyniósł kolejną falę wyprzedaży obligacji krajów strefy euro, której podobnie jak w kwietniu towarzyszyły spadki na giełdach i umocnienie wspólnej waluty.

Trudno się jednak dziwić, że wzrosty rentowności ponownie nabrały tempa, po tym jak w ubiegłym tygodniu Mario Draghi stwierdził, że powinniśmy przyzwyczaić się do podwyższonej zmienności na rynku długu, a wczoraj członek ECB Ewald Nowotny powiedział, że wyższe rentowności to oznaka skuteczności programu QE.

Reklama

W zasadzie trudno jest się z tym nie zgodzić, gdyż pomimo tego, że jednym z podstawowych celów skupu obligacji prowadzonego przez ECB jest obniżenie kosztów zaciągania długu, to jednak w ostateczności ma to doprowadzić do wzrostu inflacji, więc i siłą rzeczy, w dłuższym terminie do wzrostu rentowności. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że inflacja odbije tak szybko (łącznie z ECB, który w ubiegłym tygodniu musiał zrewidować swoje prognozy).

Nie zmienia to jednak faktu, że widoczna poprawa koniunktury w Eurolandzie, której towarzyszy rosnąca dynamika podaży pieniądza, akcji kredytowej oraz inflacji, uzasadnia wyższe rentowności obligacji, a co za tym idzie silniejsze euro. W najbliższym czasie brak jest przesłanek do zmiany tej tendencji, dlatego też wspólna waluta powinna pozostać relatywnie mocna. Jednak z powodu rosnącego prawdopodobieństwa podwyżek stóp w USA, wzrosty eurodolara wydają się być ograniczone. Większe korzyści może przynieść zajmowanie długich pozycji na EUR w relacji do walut, na których ciąży widmo poluzowania polityki pieniężnej, jak AUD, NZD, czy SEK.

W parze z wyprzedażą obligacji po dwóch stronach Oceanu (w USA napędzaną spekulacjami o podwyżkach stóp ze strony Fed) idzie osłabienie złotego.

Ponieważ nie zanosi się na zmianę sytuacji na rynku długu, również nie powinniśmy doczekać się powrotu do umocnienia złotego. Tym samym EUR/PLN w najbliższych dniach może znów odnotować poziom 4.19.

W trakcie sesji azjatyckiej pojawiły się odczyty inflacji z Chin. Dynamika CPI w maju, w ujęciu rok do roku spowolniła z 1.5% do 1.2%, czyli o 0.1pp silniej niż zakładał konsensus. Tym samym po wczorajszych danych o handlu zagranicznym, które wskazały na spadek importu o 17.6%, odczyt inflacji potwierdził obraz słabnącego popytu wewnętrznego w Państwie Środka. To oczywiście informacja negatywna dla Australii i Nowej Zelandii, dla których Chiny to największy rynek zbytu dla eksportu. Dziś jednak brak było większej reakcji w notowaniach AUD i NZD.

Szymon Zajkowski CFA, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: słabość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »