Stopy spadną

Analitycy nie mają wątpliwości - jutro RPP ogłosi sporą obniżkę stóp procentowych - o 150-200 pkt. bazowych. Za taką decyzją przemawiają wrześniowy spadek inflacji do 4,3% oraz niewielki wzrost cen żywności w I połowie października.

Analitycy nie mają wątpliwości - jutro RPP ogłosi sporą obniżkę stóp procentowych - o 150-200 pkt. bazowych. Za taką decyzją przemawiają wrześniowy spadek inflacji do 4,3% oraz niewielki wzrost cen żywności w I połowie października.

Zdaniem ekonomistów, w październiku inflacja spadnie poniżej 4%, czyli do poziomu, który RPP chciała osiągnąć za dwa lata.

Żywność zdrożała o 0,5% wobec II połowy września i o 0,7% wobec I połowy ubiegłego miesiąca. Zdaniem ekonomistów, to mało.

- Jest szansa, że inflacja w październiku spadnie do poniżej 4% - uważa Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomistka Banku Handlowego. Takie prognozy na październik oraz wrześniowy spadek inflacji do 4,3% to bardzo mocne argumenty za cięciem stóp procentowych. Do tego dochodzi mały wzrost gospodarczy w Polsce i objawy stagnacji czy wręcz recesji na świecie. Analitycy uważają, że Rada zredukuje jutro stopy co najmniej o 150 pkt. bazowych.

Reklama

- Sądzę, że Rada zredukuje stopy o 200 pkt. - powiedział Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BZ WBK. - Takie cięcie pozwoliłoby m.in. na zdjęcie widocznej ostatnio presji aprecjacyjnej ze złotego.

Jeśli inflacja w październiku spadnie do poniżej 4%, to - według prognoz - na koniec roku będzie w granicach 4,5-5%. Po raz kolejny RPP nie osiągnie wyznaczonego przez siebie celu inflacyjnego, który na ten rok wynosi 6-8%. Już to wskazuje, iż Rada nieco przesadziła z restrykcyjnością polityki pieniężnej w tym roku i będzie bardziej skłonna do dalszych redukcji. Poza tym, część ekonomistów uważa, iż RPP zaczęła się ostatnio interesować poza inflacją także m.in. wzrostem gospodarczym i będzie skłonna jeszcze mocniej ściąć stopy.

- Sądzę, że do końca I połowy przyszłego roku stopy spadną o 450-500 pkt. bazowych, łącznie z tą obniżką, której spodziewam się jutro - powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.

Głównym zagrożeniem dla inflacji w przyszłym roku będzie polityka fiskalna. Nie wiadomo, jaki kształt będzie miał budżet na 2002 r. Na razie jednak wicepremier i minister finansów Marek Belka realizuje swoje zapowiedzi. Wczoraj rząd zablokował wydatki na 8,5 mld zł. M. Belka nie wykluczył także spłaty części zobowiązań państwa i nowelizacji tegorocznego budżetu. Chciałby spłacić 4 mld zł, które budżet zalega m.in. OFE i PKO BP. A spłata zaległości w tym roku dawałaby nadzieję na mniejszy deficyt w roku przyszłym i dalsze cięcia stóp.

Jednak w dużych cięciach RPP może przeszkodzić... wzrost gospodarczy. Bogusław Grabowski, członek RPP, powiedział wczoraj, że dostrzega symptomy ożywienia i Rada musi być w tej sytuacji ostrożna z redukcjami oprocentowania w NBP. Przy wzroście gospodarczym inflacja zwykle rośnie, a gdyby do tego dołożyć zbyt duże obniżki stóp, mogłaby wzrosnąć ponad 6%, stanowiące górną granicę celu inflacyjnego w roku przyszłym.

Nikt nie ma wątpliwości, iż na rozpoczynającym się dzisiaj posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej dokona sporej, jak na jej zwyczaje, redukcji stóp procentowych. Analitycy spodziewają się cięcia o 150-200 pkt. bazowych. Dość zgodnie twierdzą, iż w przyszłym roku RPP nadal będzie redukowała stopy.

Wrześniowa inflacja właściwie przesądziła sprawę. Jej spadku do poziomu 4,3% w ubiegłym miesiącu nikt się nie spodziewał. Przy takiej inflacji, bliskiej celowi, który RPP chce osiągnąć dopiero w 2003 r., argumenty przeciw obniżce tracą na znaczeniu. Inna sprawa, że rynek od dawna oczekuje redukcji stóp, a taki spadek inflacji pobudził tylko apetyty na większy zakres cięcia.

Analitycy są dość zgodni - redukcja wyniesie od 150 do 200 pkt. bazowych. Rynek liczy na obniżkę o 200 pkt. bazowych. Zapewne miałby nadzieję na wyższe cięcie, gdyby nie to, iż RPP od grudnia 1999 r. nie zdecydowała się na obniżkę większą niż 150 pkt. bazowych. A gdy w grudniu 1999 r. obcięła stopy o 250 pkt. bazowych, potem szybko musiała stopy podwyższać.

To, że październikowe cięcie wydaje się już przesądzone, powoduje, iż rynek i analitycy więcej czasu poświęcają na rozważania, kiedy będzie następne. Bo że takie nastąpi, też nikt nie ma wątpliwości. Argumentów za jest mnóstwo. Inflacja jest na niskim poziomie, a spodziewane odbicie będzie tylko skutkiem efektu statystycznego niż przyspieszenia wzrostu cen. Nie widać też specjalnych zagrożeń, które mogłyby wywołać wzrost cen. Żywności w tym roku jest pod dostatkiem i na razie nie zapowiada się, żeby jej ceny zaczęły szybko rosnąć. Zwłaszcza że konsumenci nie mają zbyt wiele pieniędzy i raczej wydatki ograniczają. Ropa naftowa tanieje. Wprawdzie wskutek wojny w Afganistanie oraz sytuacji w Palestynie może zacząć drożeć, ale obecnie na to się nie zanosi, a coraz wyraźniejsze oznaki recesji na świecie każą się spodziewać dalszego spadku cen tego surowca. Spadek popytu krajowego wydaje się na razie trwały, a spadek popytu za granicą oznacza, iż ceny importu raczej się nie zwiększą, a część firm zechce sprzedać produkty w Polsce. Wreszcie wysokie bezrobocie w połączeniu z niską inflacją będą działały hamująco na żądania płacowe. Poza tym mamy recesję lub w najlepszym wypadku wzrost bliski stagnacji, a taka sytuacja sprzyja spadkowi czy stabilizacji inflacji.

RPP będzie więc cięła stopy. To jak szybko i głęboko będzie to robić, zależy od kilku czynników, głównie polityki fiskalnej w przyszłym roku, która w tej chwili stanowi nadal zagadkę. Analitycy sądzą, iż RPP będzie raczej ostrożna z cięciem stóp, bo kombinacja luźnej polityki fiskalnej z niskimi stopami wprawdzie może przynieść chwilowe przyspieszenie w gospodarce, ale jej skutkiem będzie wzrost inflacji i przestrzelenie celu inflacyjnego oraz znaczny wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących i w konsekwencji kryzys. Poza tym, gospodarka może zacząć wkrótce odczuwać skutki spadków stóp z tego roku i wzrost przyspieszy. Tego oczekuje Bogusław Grabowski, członek RPP, który widzi już symptomy ożywienia gospodarczego. A w takiej sytuacji - według niego - członkowie Rady muszą być ostrożni z obniżkami, by nie przestrzelić celu inflacyjnego, ustalonego na rok przyszły na 5% plus minus 1 pkt. proc. Oczywiście, gdyby doszło do przyspieszenia wzrostu gospodarczego, polityczne naciski na RPP, aby obniżyła stopy, znacznie by osłabły.

Mateusz Szczurek, ekonomista ING Bank, spodziewa się, iż w ciągu 6 miesięcy stopy spadną jeszcze raz, o 100 pkt. bazowych, a do końca przyszłego roku, jeszcze o 100 pkt. Iwona Pugacewicz-Kowalska, ekonomistka banku Pekao SA, spodziewa się następnego cięcia na przełomie I i II kw. przyszłego roku, o 150 pkt. bazowych lub nawet więcej, jeśli inflacja nie będzie szybko rosnąć.

- Sądzę, iż w tym i przyszłym kwartale stopy spadną o 300-350 pkt. bazowych, licząc wraz z tą, której się spodziewam jutro - powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku. - Do końca I połowy przyszłego roku spadną o ok. 450-500 pkt. bazowych.

Uważa on, iż za taką redukcją stóp procentowych przemawia zbyt restrykcyjna polityka pieniężna, której siły RPP nie doceniła, a która odbiła się negatywnie na wzroście PKB. A - zdaniem Jankowiaka - RPP już od sierpnia zaczęła się bardziej interesować wzrostem gospodarczym i bezrobociem, a nie tylko inflacją, jak deklaruje. Do tego dochodzi kiepska sytuacja za granicą.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »