USA stanęły pomiędzy Rosją a Chinami. Kreml tonie w "brudnym juanie"
Chińskie banki oraz firmy nie chcą przyjmować "brudnych juanów" od Rosji - informują tamtejsze media. Choć waluta Państwa Środka była przez długi czas ostoją dla gospodarki agresora, tak sytuacja ta zmieniła sie po ostatnich sankcjach USA nałożonych na Moskwę. A to duży cios dla rosyjskich importerów.
Jak informuje "Rzeczpospolita", powołując się na informacje podane przez rosyjskie media, od czerwca w handlu międzynarodowym pojawiły się dwa nowe terminy - "brudnego" oraz "czystego" juana. Pierwszym nazywa się chińską walutę, która została kupiona w Rosji, nawet przy pośrednictwie tamtejszej giełdy. Drugi natomiast jest kupowany za granicą i jest także preferowaną formą rozliczenia przez chińskie banki i firmy pośredniczące w transgranicznych transakcjach.
"Zabrudzenie" juana zaczęło postępować tuż po ogłoszeniu sankcji Stanów Zjednoczonych na Moskiewską Giełdę oraz pięć rosyjskich banków. W praktyce decyzja władz w Waszyngtonie z 12 czerwca miała "odciąć wojenną gospodarkę" agresora, utrudniając tamtejszym podmiotom rozliczanie się w handlu międzynarodowym. Ich kontrahenci natomiast otrzymali sygnał, że jakakolwiek współpraca z Rosją może zakończyć się wtórnymi sankcjami.
Po półtora miesiąca rosyjscy importerzy twierdzą, że rozliczanie się z chińskimi partnerami "stało się hazardem" - jak podaje ukraińska agencja informacyjna Unian. Trudności dotyczą wielu gałęzi przemysłu, od firm handlujących surowcami energetycznymi, po sprzedawców samochodów i części do nich sprowadzanych z Państwa Środka.
Opór wśród chińskich klientów napotkał także państwowy bank VTB, również objęty sankcjami USA. Oddział rosyjskiej instytucji w Szanghaju ma borykać się z poważnymi problemami w przelewaniu juanów na konta chińskich partnerów biznesowych.
Jeszcze przed czerwcowymi sankcjami rozliczanie się rosyjskich i chińskich firm wymagało kreatywności. Kupowanie juana przez Rosję bezpośrednio w Chinach mogło grozić odwetem USA. Dlatego waluta Państwa Środka przechodziła przez ręce pośredników, np. przez rosyjski oddział banku centralnego Chin, z którego następnie przez banki komercyjne wysyłał go do Moskwy, skąd znowu firmy pozyskiwały go i przekazywały ponownie do chińskich kontrahentów.
I jak podaje "The Moscow Times", do czerwca odsetek takich transakcji rozliczanych sprawnie wynosił 15 proc., tak po decyzji Stanów Zjednoczonych spadł on do 5 proc. Szczególnie, że wymagało to współpracy z agentami płatniczymi, którzy w obawie przed wtórnymi sankcjami powoli wycofują się z pośredniczenia w takich rozliczeniach lub ich usługi są wyceniane na dużo wyższy procent.
A dla Rosji taki rozwój wydarzeń może okazać się dużym wyzwaniem. Szczególnie, że tuż po decyzji USA Moskiewska Giełda zawiesiła handel dolarem i euro na swoich parkietach. Następnie Bank Rosji ogłosił, że to juan stał się wiodącą walutą na tamtejszym rynku finansowym i to w oparciu o niego będzie wyliczany kurs rubla, co w praktyce zwiększyło zależność Kremla od władz w Pekinie.