Wynik wyborów w USA a notowania bitcoina. Analitycy mocno podzieleni
W sprawie bitcoina opinie analityków jak zawsze są podzielone. Jedni przepowiadają wzrost wartości kryptowaluty, jeśli prezydentem USA zostanie Donald Trump. Inni twierdzą, że bitcoin podrożeje pod rządami Kamali Harris. Statystycy przypominają natomiast, że już w październiku token może podrożeć, bo nie bez powodu nazwę tego miesiąca zwolennicy aktywów cyfrowych przemianowali na "Uptober".
- Cena bitcoina w drugiej połowie tego roku waha się w przedziale 52 - 68 tysięcy dolarów, co jest dużą zmianą w porównaniu z pierwszym półroczem, kiedy wartość tokena wzrosła aż o 45 proc., a w marcu ustanowiony został historyczny rekord na poziomie 73,8 tysiąca dolarów
- Dolar systematycznie dewaluuje się. W 2024 roku z siły nabywczej pozostało mu tylko 3 proc. tego, co reprezentował na początku XX wieku, czyli ponad 120 lat temu. BlackRock, największy na świecie zarządca aktywów, już teraz twierdzi, że bitcoin jest magazynem wartości dla obecnego pokolenia
- Jak uczy doświadczenie, w październiku bitcoin przynosił inwestorom zwroty w ponad 70 proc. przypadków. JPMorgan ostrzega jednak, że osiągnięcia z przeszłości nie gwarantują teraźniejszych wyników
Po raz pierwszy w historii bitcoin i inne aktywa cyfrowe stały się ważnym tematem kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, co może mieć duży wpływ na przyszłość tego sektora. O bitcoinie świat dowiedział się ponad trzy cykle wyborcze temu, ale dopiero teraz token jest politycznie istotny. To świadczy o rosnącej roli kryptowalut w gospodarce USA. Podzielone są opinie komentatorów pod czyimi rządami - Kamali Harris czy Donalda Trumpa - pierwsza kryptowaluta świata podrożeje.
Cena bitcoina w drugiej połowie tego roku waha się w przedziale 52 - 68 tysięcy dolarów, co jest dużą zmianą w porównaniu z pierwszym półroczem, kiedy wartość tokena wzrosła aż o 45 proc., a w marcu ustanowiony został historyczny rekord na poziomie 73,8 tysiąca dolarów. W początkowych miesiącach roku bitcoin odnotował znaczny wzrost wartości, napędzany głównie przez pojawienie się funduszy ETF śledzących cenę tej kryptowaluty.
Z danych przygotowanych przez Deutsche Bank wynika, że 90-dniowa zmienność bitcoina spadła z 67 proc. w 2020 roku do 42 proc. To oznacza, że kryptowaluta staje się coraz bardziej stabilna, a to może przyciągać nowych inwestorów, którzy wcześniej obawiali się "dzikich" wahań cenowych. W tej chwili rynek jest na etapie czekania na kolejne impulsy.
Według Solo Ceesaya, współzałożyciela kryptowalutowego marketu Calaxy, nadchodzące wybory mogą przynieść znaczące zmiany w podejściu do regulacji kryptowalut. Niezależnie od tego kto zwycięży, można spodziewać się istotnych zmian w amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC).
Donald Trump już zapowiedział, że jako prezydent pozbawi stanowiska obecnego przewodniczącego SEC, Gary’ego Genslera, który "bitcoinowi rzuca kłody pod nogi". Z kolei administracja Kamali Harris mogłaby wprowadzić specjalny podatek od zysków kapitałowych z kryptowalut. Taki ruch w krótkim terminie choć potencjalnie niekorzystny dla inwestorów, mógłby świadczyć o rosnącej akceptacji "coinów" jako legalnej klasy aktywów.
Solo Ceesay twierdzi, że Donald Trump jako lokator Gabinetu Owalnego prawdopodobnie stworzy bardziej przyjazne środowisko firmom kryptowalutowym, co potencjalnie powinno przyniesie korzyści przede wszystkim ethereum (i innym tzw. protokołom warstwy pierwszej) oraz ekosystemowi DeFi (zdecentralizowanych finansów).
Ceesay jest zdania, że w przypadku zwycięstwa obecnej wiceprezydentki, można oczekiwać kontynuacji polityki monetarnej i zwiększonych wydatków rządowych, co będzie utrudniało walkę z inflacją. Taki scenariusz mógłby sprzyjać bitcoinowi, który często postrzegany jest jako zabezpieczenie przed wzrostem cen. Inwestorzy zwróciliby się ku kryptowalucie w poszukiwaniu ochrony przed spadkiem wartości dolara.
Co ciekawe, analitycy JPMorgan stoją na stanowisku, że bitcoin podrożeje, ale pod rządami prezydenta Donalda Trumpa. Wymieniają przy tym te same powody, co Solo Ceesay. "Zwycięstwo Trumpa, poza tym, że byłoby korzystne dla bitcoina z regulacyjnego punktu widzenia, zapoczątkowałoby ekspansywną politykę fiskalną, czyli tak zwaną dewaluację długu. Inwestorzy będą wtedy postrzegać kryptowalutę jako potencjalne zabezpieczenie przed inflacją i dewaluacją tradycyjnych walut" - czytamy w raporcie JPMorgan.
Innego zdania są eksperci ING Banku, którzy uważają, że były, a zarazem być może nowy prezydent USA, stałby się gwarantem silnego dolara (i jednocześnie osłabionego bitcoina) ze względu na jego protekcjonizm gospodarczy i radykalne stanowisko geopolityczne. Trump zapowiada wprowadzenie 10-procentowych ceł w handlu między USA a innymi krajami.
Jednak krytycy Donalda Trumpa przypominają, że gdy Fed systematycznie podwyższał stopy procentowe w latach 2018-19, ówczesny prezydent wkroczył do akcji. Trump krytykował wówczas Rezerwę Federalną i jej szefa Jerome’a Powella, a nawet mu groził. Prezydent nazywał prezesa Fed "wrogiem", a członków Federalnego Komitetu Operacji Otwartego Rynku "głupcami".
W 2026 roku główny lokator Białego Domu będzie miał prawo wskazać nowego szefa banku centralnego. Jeśli polityka monetarna zostanie upolityczniona, znajdzie się pod kontrolą prezydenta i będzie skoncentrowana na utrzymywaniu niskich stóp procentowych, to może nastąpić nadmierne osłabianie dolara, a walka z inflacją stanie się nieskuteczna.
Wielu ekonomistów jest zdania, że wybory w USA odbywają się w czasie, gdy kraj mierzą się z ciekawym dylematem - z jednej strony słabnie dolar, a z drugiej bitcoin staje się coraz bardziej atrakcyjny dla amerykańskiej klasy średniej. Z danych Fed wynika, że dolarowi w 2024 roku z siły nabywczej pozostało tylko 3 proc. tego, co reprezentował na początku XX wieku, czyli ponad 120 lat temu. BlackRock, największy na świecie zarządca aktywów, już teraz twierdzi, że bitcoin jest magazynem wartości dla obecnego pokolenia.
Strony spierające się o to, kto z pretendentów do Białego Domu bardzie sprzyja bitcoinowi może pogodzić... Halloween. To nie przypadek, że na rynku walut wirtualnych październik został przemianowany na "Uptober".
Analitycy JPMorgan przypuszczają, że wkrótce powinny rozpocząć się wzrosty cen tokenów, które mogą utrzymać się przez cały czwarty kwartał 2024 roku. Jak uczy doświadczenie, w październiku bitcoin przynosił inwestorom zwroty w ponad 70 proc. przypadków. JPMorgan ostrzega jednak, że osiągnięcia z przeszłości nie gwarantują teraźniejszych wyników. Kluczowym punktem w raporcie JPMorgan jest rola stóp procentowych w kształtowaniu dynamiki rynku kryptowalut. Ostatnia obniżka stóp przeprowadzona przez Rezerwę Federalną, wraz z planami dalszych cięć, powinny być wsparciem dla aktywów cyfrowych.
Ben Sporn z firmy Joy Wallet, uważa, że bitcoin może uczcić Halloween ceną w przedziale 65-70 tysięcy dolarów. Kursu na poziomie 70 tysięcy dolarów w tym samym czasie spodziewa się Tim Morris z ForexMT4Indicators. Natomiast Michael Matthew, właściciel HodlMaven, stawia na jeszcze wyższy wynik i zakłada, że kryptowaluta może podrożeć do 72 tysięcy dolarów.
Wyjątkowo optymistycznie nastawiony jest Stephen Maitland, menedżer ds. badań w Gold IRA Investment Guy, który prognozuje, że bitcoin w tym miesiącu może osiągnąć rekordową cenę 85 tysięcy dolarów. Jego zdaniem, tę hossę może wywołać zainteresowanie instytucji bitcoinowymi funduszami ETF oraz odłożone w czasie efekty halvingu (przepołowienia) kryptowaluty, który miał miejsce w kwietniu tego roku.
Jacek Brzeski