​Wyprzedaż dolara trwa w najlepsze

Amerykańska waluta próbowała łapać oddech, ale uderzyły w nią kiepskie dane, podczas gdy mocniejsze dane z Europy ciągną w górę notowania euro. Dziś uwaga skupiona będzie na danych o zasiłkach, cały czas czekamy też na porozumienie ws. pakietu fiskalnego w USA.

W tym tygodniu kluczowe dane dotyczą amerykańskiego rynku pracy. Po okresie powrotu czasowo zwolnionych pracowników w maju i czerwcu, dane za lipiec miały przynieść nieco wolniejszą, ale jednak kontynuację tej tendencji. Oczekiwania podgrzewał sam prezydent Donald Trump, kilkukrotnie pisząc, iż w piątek (czyli jutro) poznamy "wielki odczyt". Jak na razie niewiele na to wskazuje.

Opublikowany wczoraj raport ADP, który jest próbą szacunku rządowych danych dla sektora prywatnego pokazał wzrost zatrudnienia jedynie o 167 tys. W normalnych okolicznościach nie byłby to zły raport, jednak jak podkreśliłem, gospodarki cały czas są na etapie wychodzenia z kryzysu wywołanego ograniczeniami i poziom zatrudnienia w USA jest dużo niższy niż na początku roku. Dlatego oczekiwano wzrostu zatrudnienia o 1,2-1,5 mln osób.

Dane są rozczarowaniem mimo rewizji danych za czerwiec (o niemal 2 miliony w górę, rewizja po raz kolejny jednak "dopasowuje" jedynie ADP do raportu rządowego). Być może jednak ADP po raz kolejny jest słabszy niż raport rządowy? Inne publikacje też nie są na razie obiecujące - w raportach ISM, które były świetne pod kątem nowych zamówień, wskaźniki zatrudnienia wypadały słabo. Uwaga skierowana będzie na dzisiejszy raport o nowych bezrobotnych (14:30), który w ostatnich dwóch tygodniach też pokazał pogorszenie sytuacji.
Jednocześnie dane z Europy zaskakują na plus. Dzisiejsze dane z niemieckiego przemysłu pokazały wzrost zamówień w czerwcu aż o 27,9% m/m. Zamówienia nadal były niższe niż przed rokiem, choć już tylko o 6,1%. Wygląda na to, że po części jest to efekt odroczonego popytu sektora motoryzacyjnego, który zgłosił wzrost zamówień o 66,5% m/m, jednak mimo wszystko dane okazały się bardzo pozytywnym zaskoczeniem.
Ponieważ już wcześniej sentyment wobec dolara nie był dobry, dane dodatkowo przyczyniły się do jego osłabienia i para EURUSD ponownie zawitała w okolicach 1,19. Taki kurs może poważnie utrudnić ożywienie w Europie, ale krótkoterminowo może to mieć ograniczone znaczenie. Szczególnie, że obserwujemy samonakręcającą się spiralę taniejącego dolara i drożejących złota i srebra (kolejny wzrost o 3% dziś rano).

O 9:35 dolar kosztuje 3,7136 złotego, euro 4,4053 złotego, frank 4,0827 złotego, zaś funt 4,8905 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFAGłówny Ekonomista  XTB

Reklama
x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: pieniądz | EUR/PLN | kurs EUR/USD | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »