Wyższe stopy nie zaszkodzą

Rada Polityki Pieniężnej na zakończonym posiedzeniu podniosła wszystkie stopy procentowe o 25 pb, główna stopa NBP będzie na poziomie 5,75 proc. - podała RPP w środę w komunikacie.

Rada postanowiła podwyższyć stopy procentowe NBP o 0,25 pkt. proc. do poziomu:

  
stopa referencyjna 5,75 proc. w skali rocznej;  
stopa lombardowa 7,25 proc. w skali rocznej;  
stopa depozytowa 4,25 proc. w skali rocznej;  
stopa redyskonta weksli 6,00 proc. w skali rocznej.

Gospodarka Polski znajduje się nadal w okresie silnego wzrostu obejmującego wszystkie jej sektory. Dane o rachunkach narodowych za IV kw. 2007 r. oraz dane makroekonomiczne za pierwsze dwa miesiące 2008 r. wskazują, że utrzymuje się wysokie tempo wzrostu gospodarczego, co jest zgodne z oczekiwaniami z lutowego Raportu o inflacji.

Reklama

W strefie euro oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego są obniżane. Jednocześnie nasilają się sygnały o znaczącym obniżeniu aktywności gospodarczej w Stanach Zjednoczonych.

Utrzymuje się niepewność co do przyszłego wzrostu gospodarki światowej i jego wpływu na gospodarkę polską. W lutym roczne tempo wzrostu cen konsumpcyjnych w Polsce wyniosło 4,2 proc. (wobec zrewidowanych w dół 4,0 proc. w styczniu), pozostając powyżej celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5 proc., a także powyżej górnej granicy odchyleń od celu, określonej na poziomie 3,5 proc.

Czynnikiem, który spowodował wzrost inflacji był dalszy wzrost cen usług związanych z użytkowaniem mieszkania oraz nośników energii. Do utrzymania podwyższonej inflacji w ujęciu rocznym w dużym stopniu przyczyniła się nadal wysoka roczna dynamika cen żywności i paliw. Rada podtrzymuje ocenę, że w najbliższym okresie inflacja pozostanie powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego, do czego w znacznym stopniu przyczyni się istotny wzrost cen kontrolowanych.

W ocenie Rady, najnowsze dane makroekonomiczne sygnalizują, że w I poł. 2008 r. tempo wzrostu gospodarczego będzie najprawdopodobniej nadal wyższe od tempa wzrostu potencjalnego PKB. Ostatnie informacje o sytuacji na rynku pracy wskazują na utrzymanie się bardzo wysokiej dynamiki zatrudnienia i wynagrodzeń oraz kształtowanie się niekorzystnej relacji między wzrostem wynagrodzeń i wydajności pracy. Prawdopodobne jest utrzymanie się presji płacowej i w konsekwencji presji inflacyjnej. Podwyższona inflacja w nadchodzących miesiącach będzie wynikała w dużej części ze wzrostu cen kontrolowanych, a może być także spowodowana obejmującym gospodarkę światową i oddziałującym na polski rynek procesem wzrostu cen żywności i paliw.

Rodzi to ryzyko utrzymania się oczekiwań inflacyjnych na wysokim poziomie, a w konsekwencji ryzyko wystąpienia tzw. efektów drugiej rundy. W średnim okresie presja inflacyjna może być ograniczana przez nadal dobrą sytuację finansową przedsiębiorstw oraz wysoką dynamikę inwestycji oddziałującą w kierunku wzrostu wydajności. Ograniczaniu tej presji mogą także sprzyjać procesy globalizacji i towarzyszący im wzrost konkurencji na rynku dóbr i usług podlegających wymianie międzynarodowej, przy relatywnie stabilnym kursie złotego. Do ograniczenia presji inflacyjnej może się także przyczynić spowolnienie wzrostu w gospodarce światowej. W kierunku obniżenia inflacji powinny również oddziaływać dokonane dotychczas podwyżki stóp procentowych NBP.

Rada uznała jednak, że siła oddziaływania tych czynników może okazać się niewystarczająca do powrotu inflacji do celu w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Biorąc powyższe czynniki pod uwagę, Rada oceniła prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji w średnim okresie powyżej celu inflacyjnego za wyższe niż prawdopodobieństwo, że inflacja będzie niższa od celu i podjęła decyzję o podwyższeniu stóp procentowych NBP. Rada będzie dążyć do tego, aby w średnim okresie inflacja obniżyła się do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym.

Rada będzie bacznie obserwować dynamikę i strukturę wzrostu popytu krajowego, relację pomiędzy tempem wzrostu wynagrodzeń i wydajności pracy w sektorze przedsiębiorstw oraz wzrost płac w sektorze finansów publicznych, stopień ekspansywności polityki fiskalnej, poziom kursu złotego, kształtowanie się bilansu obrotów bieżących oraz oddziaływanie procesów globalizacyjnych na gospodarkę, w tym na ceny żywności. Rada będzie również analizować zmiany w otoczeniu polskiej gospodarki i ich wpływ na perspektywy wzrostu gospodarczego i inflacji w Polsce.

Ostatnie dane umacniają przekonanie o konieczności podwyżki stóp procentowych do 6 proc. - powiedział w radiu Tok FM Dariusz Filar z RPP.

Rada Polityki Pieniężnej na zakończonym w środę posiedzeniu podniosła wszystkie stopy procentowe o 25 pb, główna stopa NBP będzie na poziomie 5,75 proc. "Dla obecnych warunków stopa 6 proc. jest odpowiednia, a najnowsze dane umacniają moje przekonanie, ale jaki będzie punkt widzenia całej RPP, to zobaczymy" - powiedział. "Tak długo jak wzrost płac będzie dwucyfrowy, a dokonywane inwestycje przez firmy nie przyniosą wzrostu wydajności pracy, tak długo RPP będzie musiała brać pod uwagę podwyżki" - dodał.

Komentarz: Wyższe stopy nie zaszkodzą Przemysław Kwiecień Główny Ekonomista X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A. Niska inflacja jest cenna dla każdej gospodarki. Z dwóch powodów. Po pierwsze, zwiększa przejrzystość życia gospodarczego, zmniejsza ryzyko inwestycyjne i ułatwia podejmowanie decyzji. Po drugie, między ekonomistami panuje ogólna zgodność opinii, iż wskutek prowadzonej polityki monetarnej w dłuższym okresie można osiągnąć co najwyżej niską inflację. Wpływ na wzrost gospodarczy będzie zaś w najlepszym przypadku neutralny. W tej sytuacji przywiązanie Rady Polityki Pieniężnej do walki z zagrożeniem trwałego wzrostu inflacji wydaje się oczywiste. Pojawia się oczywiście zagrożenia przedawkowania i nadmiernego negatywnego wpływu na tempo wzrostu gospodarczego. Zaś w związku z tym kolejne pytanie - do jakiego poziomu stopy należałoby podnieść? Na początku roku rynki oczekiwały, iż stopy nie powinny przekroczyć poziomu 5,5 proc., maksymalnie 5,75 proc.. W chwili obecnej scenariuszem bazowym wydaje się poziom 6 proc., jednak są gospodarki rozwinięte, gdzie poziom stóp jest jeszcze wyższy. Przykładowo w Australii główna stopa wynosi obecnie 7,25 proc., zaś w Nowej Zelandii jest jeszcze o punkt procentowy wyższa. Czy można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to poziom zbyt wysoki dla polskiej gospodarki? Problemem jest to, że polityka monetarna działa ze sporym opóźnieniem. Rada w ciągu niecałego roku podniosła stopy o 1,75 proc. i minie kilka kwartałów zanim w pełni oceni skutki swoich decyzji. Niestety w tym czasie musi podejmować kolejne decyzje. Oczywiście RPP bazuje na modelach szacujących prawdopodobny wpływ podejmowanych decyzji. Jest tu jednak podwójny problem. Pomijając kwestię dopasowania tych modeli do rzeczywistości, sama rzeczywistość jest zmienna, o czym mówił już zresztą dość dawno Robert Lucas. Dodatkowo, polska gospodarka ciągle przechodzi przez okres silnych zmian strukturalnych, czyniąc modelowanie dodatkowo trudnym, zaś jego wyniki relatywnie mało wiarygodnym. W mojej ocenie Radzie będzie opłacało się jednak przyjąć postawę relatywnie restrykcyjną. Gdyby bowiem polityka monetarna była zbyt luźna, Rada nie tylko ryzykowałaby utrwalenie się wyższej inflacji, ale także odpowiadałaby za niespełnienie kryterium inflacyjnego co mogłoby dodatkowo opóźnić starania o wejście do strefy euro. Oczekiwałbym zatem jeszcze jednej podwyżki w drugim kwartale i nie wykluczałbym całkowicie kolejnej w okresie wakacji.

Wpływ recesji na rynku amerykańskim na europejską i polską gospodarkę jest znikomy, a podstawowe parametry ekonomiczne utrzymują się wciąż na wysokim poziomie. Znajduje to potwierdzenie w opiniach przedsiębiorców badanych przez GUS w marcu br. Prawie 1/3 z nich oczekuje dalszej poprawy wyników, a tylko 9% obawia się pogorszenia. Konfederacja Pracodawców Polskich zwraca jednak uwagę, iż na poziom wzrostu polskiej gospodarki negatywny wpływ może mieć szereg czynników. Niezłe nastroje przedsiębiorców wynikają z dobrej sytuacji gospodarczej. Bezrobocie w Polsce spadło do 11,5 proc., produkcja przemysłowa, liczona rok do roku, zwiększyła się o 14,9 proc., a w sektorze budownictwa nawet o 20,7 proc. Mamy też najniższą w regionie (obok Słowacji) inflację - 4,2 proc. Towarzyszy temu wzrost sprzedaży detalicznej: w lutym o 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym i 23,8 proc. w ujęciu rocznym. Zwiększa się też wolumen handlu zagranicznego, mimo silnego złotego. To wszystko wskazuje, że w I kwartale PKB wzrośnie ponad 6 proc. Konfederacja Pracodawców Polskich dostrzega jednak pewne elementy osłabiające wzrost gospodarczy. Należy do nich wysoki, bo aż o 12,8 proc., wzrost wynagrodzeń w skali roku w sektorze przedsiębiorstw, niska opłacalność w eksporcie oraz straty ponoszone w wyniku silnego kursu złotego oraz wzrostu kosztów, spowodowanych rosnącymi cenami paliw, energii i surowców. Zjawiska te zaczynają się przekładać na niespotykany od szeregu lat wzrost cen produkcji sprzedanej. Licząc styczeń i luty bieżącego roku do tego samego okresu roku ubiegłego, ceny te wzrosły o 3,1 proc. a ich dynamika w ostatnich miesiącach przybiera na sile. Z zapowiedzi przedsiębiorstw wynika, że muszą one podnosić ceny, by uniknąć strat. Wzrost kosztów własnych wymuszać będzie na przestrzeni całego roku wzrost cen produkcji w granicach zbliżonych do inflacji. W niektórych działach sięgać może 18 do 20 proc.(np. w górnictwie po lutym, roczna dynamika cen wynosi 13,1 proc.). Dość dobra jest sytuacja na rynku pracy. W lutym liczba bezrobotnych spadla do 1778,5 tys. co oznacza, że wcześniej w tym roku niż w poprzednich latach, rozpoczęły się ruchy kadrowe w przedsiębiorstwach. Zapowiada to szybszy wzrost zatrudniania w kolejnych miesiącach, co realnym czyni prognozy mówiące, że w tym roku bezrobocie spadnie poniżej 10 proc. Potrzeby przedsiębiorstw są duże. W ciągu minionego roku zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 5,9 proc. Mimo tego nadal w przedsiębiorstwach czeka na pracowników ponad 200 tys. miejsc pracy. Niestety na wynikach gospodarczych zaczyna ciążyć sytuacja w eksporcie. Nominalnie wartość eksportu rośnie, tyle, że spada jego efektywność. Wiele firm - zwłaszcza średnich - zaczyna wycofywać się z eksportu i zwiększa swoje obroty w kraju. Silny złoty powoduje, że eksporterzy mają coraz mniejszy zysk. Wartość dolara spadła do poziomu bliskiego z czasów po denominacji złotego w 1995 roku. Spada również wartość euro do złotego. Silny złoty z kolei sprzyja importowi towarów, na które popyt, od szeregu lat, zaspokajał rynek krajowy. Jeśli proces ten utrzyma się przez następne miesiące, może to działać hamująco na całą gospodarkę.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »