Złoty coraz słabszy. Frankowicze mają powody do niepokoju
Frank szwajcarski w relacji do złotego znalazł się w pobliżu historycznego maksimum. We wtorek jego kurs wyraźnie przekraczał 4,98 zł i niewiele ustępował rekordowi z marca (4,99 zł). Waluta Helwetów jest silna słabością euro. Wspólna waluta znalazła się poniżej parytetu z dolarem - za euro płaciło się już we wtorek niewiele więcej niż 99 centów. Słabnące euro i silny dolar nie sprzyjają notowaniom złotego, który traci wobec wszystkich głównych walut.
- Frank szwajcarski jest teraz o 60 groszy droższy niż na początku czerwca
- W poniedziałek za euro płacono nieco więcej niż 0,95 franka, czyli najmniej w historii
- Rynki są przekonane, że we wrześniu Fed dokona trzeciej z rzędu podwyżki stóp procentowych o 75 punktów, a to będzie podtrzymywało siłę dolara
Zdaniem Marka Rogalskiego z DM BOŚ, euro ma szanse przełamać opór powyżej 4,80 zł, a następnie przesunąć się do 4,85 zł. Z kolei dolar, który jest teraz mocniejszy niż euro, w najbliższych tygodniach prawdopodobnie pokona pułap 4,85 zł.
Wiele wskazuje na to, że za franka będziemy wkrótce płacić ponad 5 zł. Zresztą już teraz klienci w Polsce oswajają się z takim kursem, gdyż jest on skutkiem spreadów pobieranych przez banki i kantory. To oznacza, że pogarsza się sytuacja finansowa Polaków spłacających kredyty hipoteczne we frankach. Na koniec czerwca ich wartość szacowana była na 90 miliardów złotych, a problem dotyczył 630 tysięcy osób. Siła franka nie dziwi, skoro w poniedziałek za euro płacono niewiele więcej niż 0,95 franka, czyli najmniej w historii.
Euro jest słabe (także wobec dolara) między innymi z przyczyn geopolitycznych. Szkodzi mu szantaż gazowy Rosji wobec Europy - perspektywa kolejnego wyłączenia gazociągu Nord Stream. Z kolei za dolarem przemawiają oczekiwania związane z kontynuowaniem przez Fed agresywnej polityki monetarnej. Rynek jest coraz bardziej pewny, że amerykański bank centralny 21 września podniesie stopy procentowe aż o 75 punktów bazowych.
Twarda polityka monetarna potrwa przynajmniej do grudnia tego roku, bo Rezerwa Federalna chce zrobić jak najwięcej, by stłumić inflację w USA przekraczającą 8 proc. To pociąga za sobą wzrost rentowności amerykańskich obligacji - 10-letnie poszły w górę w okolice 3,00 proc. nie notowane od ponad miesiąca, a wypadku 2-letnich mamy poziom 3,30 proc., co jest powrotem w pobliże czerwcowego szczytu.
Dolar przeszedłby do defensywy tylko wówczas, gdyby Fed zasugerował chęć wycofania się z cyklu podwyżek stóp o 75 punktów i zapowiedział ruchy po 25 punktów oraz wyznaczył zakończenie cyklu najpóźniej na pierwszy kwartale 2023 roku. Jest to jednak mało prawdopodobne i dlatego eurodolar jest teraz notowany poniżej parytetu (1:1), co jest powtórzeniem wyniku z połowy lipca. Tak niski kurs euro wobec dolara po raz ostatni były obserwowany 20 lat temu.
Umocnienie dolara fatalnie wpływa na waluty rynków wschodzących, w tym także złotego. Polska jest silnie powiązana gospodarczo ze strefą euro, szkodzi nam kryzys energetyczny, a w dodatku dominuje pogląd o szybkim zakończeniu przez NBP cyklu podwyżek stóp procentowych.
Jacek Brzeski