Złoty pilnie potrzebuje nowego prezesa NBP!
Tak się złożyło, że w ostatnim dniu obrad w XX wieku Sejm zdaje praktyczny sprawdzian ze swego instynktu państwowego. W dzisiejszym porannym bloku głosowań rozstrzygnie się, czy Narodowy Bank Polski będzie miał 1 stycznia 2001 r.
Tak się złożyło, że w ostatnim dniu obrad w XX wieku Sejm zdaje praktyczny sprawdzian ze swego instynktu państwowego. W dzisiejszym porannym bloku głosowań rozstrzygnie się, czy Narodowy Bank Polski będzie miał 1 stycznia 2001 r. (Hanna Gronkiewicz-Waltz żegna się 31 grudnia) gospodarza, czy też wejdziemy w nowe stulecie z personalną prowizorką na tym strategicznym stanowisku. Nasza sonda na stronie 8 przedstawia opinie i oczekiwania świata biznesu. Niniejszy komentarz analizuje natomiast sytuację w gronie tych, którzy rozstrzygną.
Obsadzanie stanowisk państwowych przez organ tak polityczny - z samego założenia! - jakim jest parlament, czyni mrzonką postulaty wyższości oceny merytorycznego przygotowania kandydata nad sejmową arytmetyką. Ale chyba żadna decyzja personalna (przynajmniej w tej kadencji) nie wywołała aż takiej polaryzacji nastrojów, jak powołanie prezesa NBP. W czasie wielogodzinnej debaty najpierw w komisji, a potem na forum całego Sejmu, o Leszku Henryku Balcerowiczu powiedziano chyba wszystko. Rozrzut pochwał i zarzutów osiągnął nie 180, a wręcz 360 stopni. Kandydat raz okazywał się senatorem polskiego rynku, Władysławem Grabskim lat dziewięćdziesiątych, a raz - zdrajcą interesów narodowych, czymś na kształt gospodarczego Vidkuna Quislinga.
Stanowiska klubów - poza jednym - zostały określone jednoznacznie. UW - wiadomo. SLD - oficjalnie "nie poprze", co oznacza możliwość wstrzymania się, mającego identyczną wagę prawną jak głosowanie przeciw. PSL oraz koła prawicowe - zdecydowanie przeciw. W grupie posłów niezrzeszonych panuje pełny pluralizm. Natomiast najbardziej nieodgadniony - mimo formalnej deklaracji na "tak" - pozostaje klub AWS. Tym bardziej, iż jako zwarty organizm przestał istnieć i każda próba jego zdyscyplinowania wzbudzi tylko śmiech ewentualnych niepokornych.
Jak wyglądają realne szanse powołania dzisiaj prezesa NBP? Liczbę głosów niezbędnych można oszacować na 210-220. Wszystkie rozwiązania są możliwe. Odczytując na sejmowej tablicy jakąś hipotetyczną liczbę wymaganych głosów - niech to będzie 213 - z równym prawdopodobieństwem możemy oczekiwać, iż w rubryce "za" wyświetli się zarówno 212, jak i 214.
Ironia losu polega na tym, że powołanie Leszka Balcerowicza zależy od postawy najbardziej nieprzychylnych mu posłów AWS! Co na przykład uczyni grupa "oczko" pod przywództwem Adama Bieli? Może taktycznie zaśpi, zachowując wierność idei, a zarazem obniżając próg niezbędny do powołania prezesa? Byłoby to nawet uzasadnione, jako że wczoraj w klubie AWS panowała atmosfera uduchowienia po świątecznym spotkaniu. Do późnych godzin nocnych niezdecydowanych usilnie przeciągano - na obie strony.
Wyniku głosowania z napięciem oczekuje prezydent Aleksander Kwaśniewski. Na sobotnią inaugurację drugiej kadencji chciałby sobie sprawić prezent w postaci utrafienia z kandydaturą na prezesa NBP za pierwszym podejściem. Zdecydowanie umocniłby tym swój wizerunek człowieka sukcesu. Ale szefa banku centralnego pilnie potrzebuje podmiot znacznie ważniejszy od głowy państwa, parlamentu, rządu, partii, itd. Nasz poczciwy, stąpający po jakże cienkiej linie - polski złoty.