Złoty rośnie w siłę. Euro i dolar coraz tańsze
Kolejny dzień trwa nieoczekiwana dobra passa złotego - polska waluta rośnie w siłę, a euro tak tanie nie było od 2018 roku. W czwartek ok. 14.30 euro wyceniane było na poziomie 4,21 zł. Późnym popołudniem, ok. 18.30. - już po niecierpliwie oczekiwanym przez rynki przemówieniu Donalda Trumpa w Davos - euro wciąż kosztowało 4,21 zł, jednak dolar zdecydowanie taniał - cena USD spadała do 4,03 zł.
Złoty zaskoczył wczoraj (w środę 22 stycznia) inwestorów - do tej pory para EURPLN trzymała się blisko poziomu 4,25 od wielu miesięcy, jednak wczoraj doszło do wyraźnego spadku na wspomnianej parze walutowej. Złoty stał się najmocniejszy w stosunku do euro od 5 lat.
W czwartek złoty wciąż rósł w siłę - o granicznym poziomie 4,25 zł już wszyscy zapomnieli - teraz granicą staje się 4,20 zł. W czwartek po południu złoty był blisko tego poziomu, a analitycy zachodzą w głowę szukając przyczyn gwałtownego umocnienia polskiej waluty.
"Może to być związane z perspektywami dotyczącymi stóp oraz nadzieją na zakończenie wojny na Ukrainie, co mogłoby rozpocząć nową falę napływu zagranicznych środków do Polski" - przypuszczał w swoim komentarzu Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB.
Dodajmy, że już w środę w rozmowie z Interią o wpływie "jastrzębiego" przekazu z NBP na notowania złotego (wsparcie umocnienia) przypomniał Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. Z kolei o nadziejach rynku na rychłe zawieszenie broni w Ukrainie mówił odpowiadając na pytania Interii Biznes Piotr Kuczyński, analityk Xelion.
Ponieważ już całkiem na poważnie czynnik zawieszenia broni w Ukrainie brany jest pod uwagę przez rynki walutowe w wycenach PLN, przypomnijmy przyczyny zmian kursów w środę i czwartek. Donald Trump na początku tygodnia zapowiedział sankcje w stosunku do Rosji, jeśli ta nie przystąpi do negocjacji zakończenia wojny. Choć w Rosji pojawiły się głosy oburzenia takim ultimatum, to jednak Moskwa nigdy nie odrzucała możliwości negocjacji (oczywiście na swoich warunkach). Ponieważ - jak to bywa na rynkach finansowych - "kupowane są plotki", aby później "sprzedawać fakty", po takich zapowiedziach ze strony Donalda Trumpa zloty zaczął się gwałtownie umacniać.
Gdzie może być kres zmian kursu? Analitycy gaszą emocje - w rozmowie z Interią wspomniany wcześniej Marek Rogalski wskazał na poziom 4,15-4,20 zł za euro, jako realny w najbliższym czasie.
Co ważne, po popołudniowym przemówieniu Donalda Trumpa w Davos złoty utrzymał potencjał wzrostowy. Polska waluta wciąż się umacnia.
"Prezydent USA mocno stawiał nacisk na energetykę i surowce, w szczególności na rozmowy z OPEC w związku z obniżką cen ropy" - zwrócili uwagę analitycy XTB, sugerując, że wypowiedzi Trumpa to "wiatr w żagle" spółek wydobywczych. Oczywiście nie pozostaną też obojętne dla notowań walutowych. Warto też odnotować, że Trump w swoim przemówieniu jeszcze raz wyraził sporo pretensji wobec Europy, która - w opinii prezydenta USA - przyczynia się do nierównowagi handlowej w relacjach USA/UE. Jednak w Davos nie padły zapowiedzi restrykcyjnych ceł, które miałyby zostać nałożone na towary z UE.