Złoty stracił we wtorek na wartości
Podczas wtorkowego handlu polska waluta osłabiła się i ok. godz. 17.30 za euro trzeba było zapłacić 4,25 zł, za dolara 3,17 zł, a za franka 3,45 zł. Zdaniem analityków inwestorzy czekają na środową konferencję szefa Fed Bena Bernanke.
We wtorek rano za jedno euro trzeba było zapłacić 4,22 zł, za dolara 3,16 zł, a za szwajcarskiego franka 3,43 zł.
Dyrektor Biura Analiz Admiral Markets Marcin Kiepas powiedział PAP, że we wtorek złoty osłabił się do głównych walut, po tym jak dzień wcześniej "wykonał ruch w przeciwną stronę".
- Zarówno wczorajsze, jak i dzisiejsze wahania polskiej waluty należy odbierać jako element pozycjonowania się rynku przed publikacją wyników czerwcowego posiedzenia w USA Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), które inwestorzy poznają w środę w godzinach wieczornych - powiedział.
Jak tłumaczył dwudniowe posiedzenie FOMC to najważniejsze wydarzenie nie tylko tego tygodnia, ale też i całego miesiąca. - Rynki wprawdzie nie oczekują już teraz ograniczenia przez Rezerwę Federalną miesięcznych zakupów obligacji w ramach trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki monetarnej (QE3), ale spodziewają się otrzymać od szefa Fed Bena Bernanke jakąś wskazówkę, kiedy to może nastąpić i jaka będzie skala tego ograniczenia - stwierdził.
W jego opinii nie nastąpi to jednak szybko, a Fed musi mieć potwierdzenie, że ożywienie w amerykańskiej gospodarce ma trwały charakter, strefa euro podnosi się z recesji, a globalna gospodarka przyspiesza. - W naszej opinii do ograniczenia miesięcznych zakupów obligacji w ramach QE3 dojdzie dopiero w czwartym kwartale br., natomiast sam program zostanie zakończony przez Fed pół roku później - ocenił.
Analityk X-Trade Brokers Daniel Kostecki stwierdził, że we wtorek "nasza waluta z nawiązką oddaje to, co wczoraj zyskała". - Największy ruch wzrostowy obserwujemy na parze euro/złoty oraz frank/złoty - dodał.
Jak stwierdził wyprzedaż złotego ponownie zbiega się ze wzrostem rentowności polskich 10-letnich obligacji, które sięgnęły we wtorek poziomu 3,91 proc. - Dodatkowo na parę euro/złoty mogą wciąż oddziaływać czynniki czysto techniczne. Wielokrotnie wspominaliśmy, że silne wsparcie dla tego rynku znajduje się w rejonie 4,20-4,22 i wynika z poprzedniego miejsca oporu, które zostało dynamicznie pokonane pod koniec maja. Stąd też wzrost wartości euro względem złotego nie powinien dziwić. Dopóki wspomniany rejon nie zostanie pokonany, dopóty powinniśmy obserwować trend boczny, a euro/złoty powinien poruszać się pomiędzy oporem 4,30-4,32 i wsparciem 4,20-4,22 - ocenił.
Kostecki stwierdził też, że przed wyprzedażą złotego względem dolara chroni wciąż wysoki kurs głównej pary walutowej, czyli euro/dolar, która nadal znajduje się przy poziomie 1,3400. - Dopiero korekta na bazowym rynku doprowadziłaby do większego osłabienia polskiej waluty względem amerykańskiej - wskazał.