Złoty tanieje, wypada z łask kapitału zagranicznego
W czarnym scenariuszu obserwowane teraz osłabienie naszej waluty może wywindować euro nawet do poziomu 4,93 zł. Dolar zmierza w stronę 4 złotych. Inwestorzy zagraniczni obawiają się, że gwałtownie rosnąca w Polsce fala pandemii zagrozi wcześniej prognozowanemu kilkuprocentowemu wzrostowi gospodarczemu.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Pod koniec tego tygodnia euro wyraźnie przekraczało granicę 4,64 zł i osiągnęło najwyższy poziom od 12 lat. Najnowszy ruch w górę dolara nie był tak spektakularny, gdyż cena powyżej 3,94 to powrót do kursu z początku listopada zeszłego roku.
Za funta szterlinga trzeba płacić aż 5,43 zł, czyli najwięcej od czerwca 2016 roku. Nie jest to data przypadkowa, bo właśnie wtedy Brytyjczycy w referendum podjęli decyzję o wyjściu z Unii Europejskiej. Najłagodniej drożeje frank szwajcarski. Na koniec tygodnia był na poziomie 4,19-4,20 zł, czyli takim jak pod koniec stycznia tego roku.
Znawcy analizy technicznej zwracają uwagę na fakt, że po tym jak euro przełamało opór na poziomie 4,63 zł, otworzyło sobie drogę do szczytów z 2009 roku, kiedy to przestało rosnąć dopiero po osiągnięciu 4,93 zł.
Także dolar złamał techniczną granicę w okolicy 3,89 zł. Łukasz Wardyn z CMC Markets uważa, że amerykańska waluta na kolejną strefę oporu natrafi na poziomie 3,97-4,00 zł i wówczas można spodziewać się ze strony inwestorów realizacji zysków.
Złoty wypada z łask kapitału zagranicznego. W tej chwili na rynku o losach walut bardziej decydują czynniki medyczne niż ekonomiczne. Polska nie ma w ostatnich dniach sukcesów na polu walki z wirusem. Inwestorzy obawiają się, że przybierająca na sile fala pandemii osłabi tegoroczny (prognozowany) wzrost gospodarczy w naszym kraju.