Jutro nie umiera nigdy

Zaczynamy dwoma cytatami z filmów o Jamesie Bondzie, jakkolwiek ten drugi to już pewna parafraza. Wieczne miały w założeniu być diamenty, podczas gdy w negocjacjach wokół Grecji chodzi z jednej strony o wirtualne pieniądze (zera na kontach rozliczanych w euro), a z drugiej - o różnego rodzaju grecki majątek, który potencjalnie może być np. prywatyzowany na rzecz zachodnich nabywców. Jutro zaś nie umiera nigdy, bo po raz kolejny okazuje się, że negocjacje "ostatniej szansy" wcale takimi nie są.

Zaczynamy dwoma cytatami z filmów o Jamesie Bondzie, jakkolwiek ten drugi to już pewna parafraza. Wieczne miały w założeniu być diamenty, podczas gdy w negocjacjach wokół Grecji chodzi z jednej strony o wirtualne pieniądze (zera na kontach rozliczanych w euro), a z drugiej - o różnego rodzaju grecki majątek, który potencjalnie może być np. prywatyzowany na rzecz zachodnich nabywców. Jutro zaś nie umiera nigdy, bo po raz kolejny okazuje się, że negocjacje "ostatniej szansy" wcale takimi nie są.

Otóż wszystko wskazuje na to, że porozumienia nadal nie ma, a rozmowy się wciąż toczą. Agencje prasowe prezentują coraz to kolejne doniesienia. Okazuje się, że wierzyciele - z inicjatywy Niemców - chcieliby, aby Grecja wprowadziła majątek państwowy opiewający na 50 mld EUR do specjalnego funduszu powierniczego, gdzie miałby on służyć jako zastaw pod udzielone Atenom wsparcie finansowe. Grecy negocjują zmniejszenie tej puli. Majątek miałby być prywatyzowany.

Angela Merkel podkreśliła, że nie będzie porozumienia "za wszelką cenę" i że zaufanie do Grecji zostało utracone. Ale wiadomo też, że gdyby Grecję faktycznie usunięto z Eurolandu, to utracone byłoby również zaufanie i do samej Strefy, a w konsekwencji także i do Niemiec. Swoją drogą, Eurogrupa oceniła potrzeby finansowe Grecji na potężną pulę ponad 80 mld EUR (nawet 86 mld EUR).

Reklama

Co rusz pojawiają się nowe doniesienia, np. mówiło się o tymczasowym wyprowadzeniu Grecji ze Strefy, na kilka lat (pomysł ten podobno upadł). Nas interesuje to, jak reaguje rynek. Otóż jesteśmy niżej niż przy piątkowym zamknięciu, kurs głównej pary (EUR/USD) to obecnie ok. 1,1125-35. Doprawdy, trudno ocenić najbliższe godziny, może być to bowiem czas chaosu i niepewności - nic nie będzie więc dziwić: ani stagnacja, ani zbijanie cen niżej, w kierunku 1,1050, ani też spekulacyjne wzrosty "pod porozumienie". W dalszej, kilkudniowej przyszłości, wciąż wydaje się, że kompromis zostanie w jakiejś formie zawarty. Wierzyciele nie chcą niszczyć resztek prestiżu Strefy Euro, z pewnością nie chcieliby też zrezygnować z wygodnego uczestnictwa w prywatyzacji greckiego majatku. Nadal więc bazowym scenariuszem jest opisywane już w piątek przez nas potwierdzenie trendu wzrostowego na eurodolarze, z ograniczeniem powyżej 1,14. Jest to jednak diagnoza bardzo ogólna. Problem w tym, że wszystkie "terminy ostatniej szansy" okazują się złudzeniem i negocjacje mogą trwać jeszcze długo.

Jutro w programie m.in. liczne dane o inflacji CPI - z Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Strefy Euro. W Niemczech przedstawiony będzie także indeks instytutu ZEW za lipiec (prognozuje się spadek z 31,5 pkt do 30 pkt). W USA juto m.in. dane o sprzedaży detalicznej oraz cenach importu i eksportu.

Pary złotówkowe

Kurs USD/PLN to 3,75. Złoty się trochę osłabił po wcześniejszych wzrostach z końca minionego tygodnia. Choć generalnie zakładamy wypracowanie kompromisu na linii Grecja - Zachód, co powinno prowadzić do dalszego umocnienia złotego, to jednak po drodze nie ma powodu, by wykluczać tymczasowe spadki wartości naszej waluty, jeśli napięcie będzie rosło, a część graczy będzie realizować zyski z umocnienia. W takim ujęciu, w perspektywie 2 - 3 dni, obecne poziomy nie są złe na kupno. Podobnie podsumować można EUR/PLN, gdzie notujemy 4,1760.

Napięcie jest spore. W Grecji lewa strona partii rządzącej, tj. Syrizy, sprzeciwia się polityce reform i ustępowania przed Zachodem - teoretycznie można sobie więc wyobrazić, że tak czy inaczej porozumienie będzie storpedowane, jeśli nawet do niego dojdzie. Inna kwestia, na razie nie przekładająca się bezpośrednio na waluty, to Ukraina. Słyszymy o eskalacji wewnętrznych walk tuż przy polskiej granicy, na Zachodzie Ukrainy. Bojówki organizacji Prawy Sektor bronią się przed siłami policyjnymi, a wcześniej walczyły z bojówkami miejscowego byłego deputowanego Partii Regionów. Pokazuje to skalę problemów Ukrainy, które wcale nie ograniczają się do Donbasu. W tym kontekście warto pamiętać, że przecena hrywny doprowadziła wiele polskich firm (w ciągu ostatniego półtora roku) do poważnych strat. Co więcej, często szło nie tylko o różnice kursowe, ale i o konieczność realnego wycofywania się z biznesu na wschodzie.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: okazuje się
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »