Polska: Nowe podatki lekiem dla unijnego budżetu

- Ważne jest, żebyśmy znaleźli nowe źródła finansowania nowych priorytetów - mówił w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. Wskazał m.in. na podatek lotniczy, na podatek od transakcji finansowych czy podatek cyfrowy. - Pozwolą one nam wyjść z impasu, w którym tkwimy od 18 miesięcy (negocjacje nad kolejnym budżetem UE - red.) - dodał.

Fińska prezydencja zaproponowała dalsze cięcia w wielkości budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027, tj. do poziomu 1,055 proc. dochodu narodowego brutto. To oznaczałoby ok. 60-65 mld euro mniej w odniesieniu do propozycji Komisji Europejskiej (1,11 DNB), która już na samym początku zasugerowała budżet mniejszy, chociażby ze względu na wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty (w wysokości 1,28 bln euro).

Niemcy, kraje północy, jak Szwecja, ale także Austria i Holandia - chcą budżetu zmierzającego wielkością do 1 proc. DNB. Propozycja Finlandii nie wzięła się zatem znikąd - ma ona pogodzić dwie strony (KE i kraje będące płatnikami netto). Jednocześnie wywołuje sprzeciw pozostałych krajów (m.in. zogniskowanych przy grupie przyjaciół spójności), które - proponując nowe źródła finansowania - mówią głośno, że nie chcą redukcji środków na kolejne lata.

Reklama

- Pomysł dobry, ale skuteczne wdrożenie tego typu podatków wymaga wielu ustaleń. Długa droga do tego. Potrzeba by kilku lat, żeby tego typu podatki stały się skuteczne - mówi pytany przez Interię Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego. Przypomina także, że niektóre kraje, jak chociażby Francja, podejmują już działania zmierzające w kierunku wprowadzenia podatku cyfrowego. - Są w UE kraje, które o tego rodzaju podatkach myślą. Brakuje koordynowanego myślenia, a przede wszystkim działania w tym obszarze (na arenie całej UE - red.). Potrzeba dużo rozmów i wysiłku, żeby wspólną politykę w tym zakresie ustalić. Mało tego, by opodatkowanie dużych firm technologicznych było skuteczne, musiałoby się to odbywać na dużo szerszym polu niż UE, bardziej rozwiązanie globalne. Pewnie nieprędko zobaczymy skuteczne działania w tym obszarze - dodaje Bujak.

W wyniku zmniejszonego finansowania ucierpiałyby głównie wspólna polityka rolna i polityka spójności. Polska od samego początku podkreśla, że nie ma zgody na tak radykalne cięcia. - Nie akceptujemy aktualnej propozycji prezydencji fińskiej w sprawie unijnego budżetu; pokazujemy, że nie jest to żadne pole do kompromisu - mówił w Brukseli Morawiecki.

Odbywający się w dniach szczyt Rady Europejskiej powinien rzucić więcej światła na sprawę budżetu UE i kolejną perspektywę finansową, ale niewykluczone, że zostanie zdominowany przez brexit i wstępną umowę między UE a Wielką Brytanią.

- Od roku podnosiliśmy postulaty, gdy wyraźnie widać było, że kryzys ratyfikacyjny w kontekście brexitu narastał. Chcielibyśmy, żeby doszło do umowy i kiedy Wielka Brytania zaproponowała nową formułę to mocno zabiegaliśmy o to kanałami dyplomatycznymi. Rozmawiałem z Ursulą von der Leyen, Michelem Barnierem, Borysem Johnsonem kilkukrotnie, zachęcając do tego, żeby znalazł się kompromis w tej sprawie. Gdzie jest rozmowa, tam jest też umowa i jesteśmy dzisiaj w dużo lepszej sytuacji, ponieważ jeżeli Izba Gmin ratyfikuje tę umowę, a my na Radzie Europejskiej zatwierdzimy ją - to będziemy w położeniu takim, do jakiego Polska zawsze dążyła. Dzisiaj nasze interesy są zabezpieczone: po pierwsze - praw obywateli i przedsiębiorców; po drugie - mamy dużo lepsze rozwiązania i punkt startu w obszarze handlu; po trzecie - mamy zapewnione finansowanie dla wszystkich projektów unijnych pomimo brexitu - mówił Morawiecki.

31 października - to jest ta data, kiedy Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską. I tak jak jeszcze wczoraj częściej usłyszeć można było głosy o kolejnej już potrzebie przesunięcia daty wyjścia, tak dzisiaj - że termin ten może zostać utrzymany. Wszystko zależy teraz od Borisa Johnsona, premiera Wielkiej Brytanii, który musi doprowadzić do zaakceptowania porozumienia przez Izbę Gmin. Przekonać będzie musiał również - okazuje się - Demokratyczną Partię Unionistyczną, która dotychczas deklarowała wsparcie. Bez tego Johnson ma niewielkie szanse na uzyskanie w sobotę większości i ratyfikację porozumienia. Bujak z PKO Banku Polskiego zwraca jednak uwagę, że i tak spada ryzyko twardego brexitu i - dodaje - to jest dobra wiadomość dla europejskiej gospodarki, a przede wszystkim brytyjskiej. - Zmienność na rynkach finansowych raczej nie wzrośnie. Ryzyko twardego brexitu jest mniejsze, biorąc pod uwagę wcześniejsze też ustalenia i zobowiązania premiera (Johnsona - red.) do złożenia chociażby wniosku o wydłużenie terminu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE - przekonuje Bujak.

Z Brukseli Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowy podatek | Mateusz Morawiecki | budżet UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »