Biden ostrzega przed Chinami. "Są jak tykająca bomba zegarowa"

Chiny są jak tykająca bomba zegarowa - takiego porównania użył w czwartek prezydent USA Joe Biden. Przywódca Stanów Zjednoczonych mówił o tym, że Chiny mają problemy gospodarcze. "To niedobrze, że tak jest, bo kiedy źli ludzie mają problemy, robią złe rzeczy" - skomentował przywódca Stanów Zjednoczonych.

Prezydent USA Joe Biden w czwartek podczas wydarzenia w Utah nazwał Chiny "tykającą bombą zegarową" ze względu na wyzwania gospodarcze, z jakimi mierzy się kraj. Przywódca Stanów Zjednoczonych wskazał m. in., że Chiny mają problemy z powodu tego, że odnotowują słaby wzrost gospodarczy - podje agencja prasowa Reuters.

"Chiny mają kłopoty. To niedobrze, bo kiedy źli ludzi mają problemy, robią złe rzeczy" - dodał.

Chiński wzrost słabszy od prognoz

Jak pisaliśmy w tym artykule, Chiny mierzą się obecnie ze słabnącą kondycją gospodarki. Maleje zarówno import jak i kluczowy dla kraju eksport. Mimo tegorocznego otwarcia gospodarki po trzech latach obostrzeń w związku z pandemią Covid-19, w lipcu wartość chińskiego eksportu była o 14,5 proc. mniejsza niż rok temu.

Reklama

Słabszy od prognoz jest także wzrost PKB. Dane za drugi kwartał tego roku wskazują, wzrost gospodarczy wyniósł 6,3 proc., podczas gdy rynek spodziewał się wzrostu o 7,3 procent. Do tego w Państwie Środka pojawiła się deflacja. W lipcu inflacja konsumencka CPI wyniosła -0,4 proc., zaś inflacja cen producentów -4,4 procent.  

Chiny mogą wkraczać w erę znacznie wolniejszego wzrostu gospodarczego powiązanego ze stagnacją cen konsumpcyjnych i płac, kontrastującą z inflacją w innych częściach świata - wskazują dziennikarze Reutersa.

Napięcie między państwami narasta

Jak wskazuje agencja, uwagi wygłoszone w czwartek przez Joe Bidena na temat chińskiej gospodarki w czwartek przypominały jego komentarze z innego wydarzenia z czerwca tego roku. Wtedy nazwał prezydenta Xi Jinpinga "dyktatorem". Chiny uznały te uwagi za prowokację.  

Wypowiedzi Bidena wpisują się w trwające od dłuższego czasu napięcie polityczne na linii Chiny-Stany Zjednoczone. Kraje rywalizują gospodarczo, między innymi o dominację na polu nowoczesnych technologii. 

Jedną z odsłon rywalizacji jest sprawa półprzewodników. Chiny przez wiele lat pełniły rolę miejsca, gdzie takie półprzewodniki były produkowane, ale w fabrykach należących do zachodnich firm. Teraz Państwo Środka ma ambicje na coś więcej niż jedynie udostępnianie taniej siły roboczej i tanich półproduktów zaawansowanym technologicznie firmom.  

W związku z tym Chiny zaczęły wspierać lokalne przedsiębiorstwa tego typu. Wprowadziły też ograniczenia eksportu kluczowych surowców, niezbędnych do tworzenia mikroczipów. Więcej pisaliśmy o tej sprawie w tym artykule. Z kolei Joe Biden w środę podpisał dekret, który ogranicza amerykańskie inwestycje na polu nowych technologii w Chinach. Władze w Pekinie oznajmiły, że są "poważnie zaniepokojone" zakazem i zastrzegają sobie prawo do podjęcia stosownych środków w odpowiedzi na dekret.   

Gospodarka to nie wszystko - między państwami jest też napięcie związane z dobrymi relacjami Chin z Rosją. Do tego dochodzi głośna ostatnio w Stanach Zjednoczonych sprawa popularnej aplikacji TikTok. Pracownicy administracji rządowej oraz wielu administracji stanowych dostali zakaz jej używania na służbowych urządzeniach zw względu na kwestię bezpieczeństwa danych. 

Zdaniem ekspertów to wszystko sprawia, że relacje między Chinami a USA są w najgorszym stanie od formalnego nawiązania relacji dyplomatycznych w 1979 roku - wskazuje Reuters.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | USA | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »