Tryb "strach przed ryzykiem" wyłączony

Dwa tygodnie temu analitycy prześcigali się w licytacjach, który kontynent jest bliższy finansowego armagedonu. Obecnie inwestorzy puścili obawy w niepamięć i patrzą na świat przez różowe okulary.

Dwa tygodnie temu analitycy prześcigali się w licytacjach, który kontynent jest bliższy finansowego armagedonu. Obecnie inwestorzy puścili obawy w niepamięć i patrzą na świat przez różowe okulary.

Wczoraj na nowojorskiej giełdzie inwestorzy reagowali na pierwsze optymistyczne wyniki spółek - z trzech głównych indeksów najlepiej radził sobie technologiczny NASDAQ, który wzrósł o 2 proc., po tym jak Intel pochwalił się najwyższym zyskiem kwartalnym (2,9 mld USD) w historii spółki. Światowy lider kontrolujący 80 proc. rynku mikroprocesorów nie tylko wypracował w ciągu ostatnich trzech miesięcy rekordowe marże, z czego mogą cieszyć się przede wszystkim akcjonariusze spółki, ale także, podobnie jak dzień wcześniej największy producent aluminium, podniósł prognozy na drugą połowę 2010 roku, co jest dobrą wiadomością dla znacznie szerszej rzeszy inwestorów.

Reklama

Optymistyczne nastroje przeważały również w Azji, gdzie wzrosty głównych indeksów także generowały spółki technologiczne. Japoński NIKKEI zyskał na wartości 2,7 proc. Kapitału na kupno akcji nie żałowali również inwestorzy na bardziej egzotycznych rynkach wschodzących, ponieważ w środę prognozę wzrostu gospodarczego podniósł Singapur, a kilka dni wcześniej podobnie postąpiła Korea Południowa.

Nie bez znaczenia jest fakt, że po wzroście o ok. 8 proc. od dołka z początku lipca indeks S&P500 w bardzo krótkim terminie dotarł do poziomu, gdzie leży średnia krocząca z 50 sesji. Jej nachylenie w dół sugeruje, że w średnim terminie na rynku karty rozdają inwestorzy sprzedający akcje, ale w krótkim terminie całkiem prawdopodobne jest zdobycie ostatnich lokalnych szczytów (ok. 1110-1120 pkt). Gdyby odbyło się to bez uprzedniego przetestowania kluczowego wsparcia (ok. 1050 pkt) świadczyłoby to o wyjątkowej sile popytu.

Spośród wielu istotnych danych makroekonomicznych w środę najważniejszy będzie odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej w USA. Po spadku w maju o 1,2 proc. m/m, analitycy szacują, że w czerwcu amerykańscy konsumenci nadal zaciskali pasa i sprzedaż spadła o ok. 0,2 proc. m/m, chociaż z danych o sprzedaży w największych sieciach handlowych wynika, że pierwsze pięć miesięcy 2010 roku przyniosły najsilniejszy wzrost konsumpcji w USA od 2006 roku. Przy niskim konsensusie wśród ekspertów, wystarczyłby tylko nieznacznie lepszy odczyt sprzedaży detalicznej, aby indeksy na Wall Street siłą rozpędu przedłużyły wzrostową serię do siedmiu sesji.

Łukasz Wróbel

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: strach | analitycy | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »