Rz: Gdzie są te spóźnione miliony
Rozpoczynają się prace polowe, a tysiące rolników w Polsce nie dostało jeszcze dopłat bezpośrednich za 2005 rok. Opóźnienia wynoszą nawet kilka miesięcy - alarmuje "Rzeczpospolita".
Najbardziej tracą na tym duże gospodarstwa, które wiosną muszą najwięcej zainwestować w rozpoczęcie produkcji. Kwota zaległości przekracza 700 mln zł. "Przed rokiem gospodarze dostawali pieniądze w dwa tygodnie od otrzymania decyzji, że są uprawnieni do odebrania pomocy.
Teraz ciągnie się to wiele miesięcy" - mówi gazecie prezes Warmińsko- Mazurskiej Izby Rolniczej Bogdan Aleksiejczuk. Najgorzej sytuacja wygląda w Małopolsce, w której urzędnicy rozpatrzyli niespełna 70 proc. wniosków o przyznanie dopłat. Najlepiej jest w Kujawsko-Pomorskiem, gdzie tylko 3 proc. gospodarzy czeka na decyzje. Urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością za opóźnienia. Ministerstwo Rolnictwa winą obciąża Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która odpowiada za obsługę dopłat. "Oceniam jej pracę krytycznie" - mówi wiceminister rolnictwa Jan Ardanowski. Centrala agencji twierdzi natomiast, że winne są jej regionalne oddziały. "Dokumenty z biur powiatowych, które do nas trafiają, są pełne błędów i uchybień. Musimy je odsyłać do poprawki, a to wydłuża oczekiwanie rolników" - tłumaczy rzecznik agencji Iwona Musiał. Jak informuje "Rzeczpospolita" szwankuje też system informatyczny, który rejestruje dopłaty.
Rolnicy naciągają?
Przypomnijmy że kontrola przeprowadzona przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) wykazała nieprawidłowości w 13,2 proc. gospodarstw rolnych ubiegających się o dopłaty bezpośrednie w 2005 r. informowała rzecznik prasowy ARiMR Iwona Musiał.