Stuttgart 21. Prestiżowy projekt czy fuszerka?

Od dziesięciu lat trwa budowa dworca kolejowego w Stuttgarcie. Koszty projektu rosną, a prace wydłużą się o co najmniej cztery lata.

Będzie to już 500. demonstracja przeciwko budowie nowego dworca kolejowego w Stutgarcie. W poniedziałek 3 lutego jej organizatorzy spodziewają się nawet 3 tys. protestujących.

Mija właśnie dziesięć lat od czasu rozpoczęcia budowy dworca, który miał być gotowy w 2021 roku. Nawet jeśli premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann (z partii Zielonych) uważa, że konflikt o Stuttgart 21 jest już zażegnany, co tydzień w centrum miasta zbierają się demonstranci.

Dziesięć lat temu było ich zaledwie kilku, teraz przychodzą tysiące. Bywało, że w protestach uczestniczyło 10 tys. osób.

Reklama

Postęp w budowie?

Jak poinformowały niemieckie koleje, z 59 km tunelu gotowych jest prawie 50 km. Wybetonowano prawie 70 proc. powierzchni peronów.

Według ostatnich planów dworzec ma być oddany do użytku w 2025 roku. Do tego czasu nie będą jednak gotowe wszystkie odcinki i sąsiednie dworce, dlatego Deutsche Bahn wychodzi z założenia, że cały projekt Stuttgart 21 będzie uruchamiany etapami.

Horrendalne koszty

Plany podziemnego dworca mają już ponad 25 lat. Od tego czasu jego koszty horrendalnie wzrosły.

W 1995 roku Deutsche Bahn, władze federalne, władze kraju związkowego i miasta zawarły umowę ramową, która przewidywała koszty rzędu 2,6 mld euro. Kiedy oficjalnie ruszyła budowa, koleje mówiły już o 4,5 mld. Teraz mowa jest o 8,2 mld euro. Federalny Trybunał Obrachunkowy w ekspertyzie z 2016 roku pisał już nawet o wydatkach rzędu 11 mld euro.

Protest trwa

Od czasu nieudanego referendum przeciwko budowie nowego dworca projektowi towarzyszą masowe protesty. Od 2009 roku przeciwnicy budowy zbierają się co poniedziałek na demonstracjach. W ich punkcie informacji od 3485 dni pełnią dyżury wolontariusze.

30 września 2010 roku, kiedy policja interweniowała podczas protestów w ogrodach pałacowych, wiele osób zostało rannych. Jeden z mężczyzn stracił wzrok. Pięć lat później sąd administracyjny w Stuttgarcie uznał akcję policji za bezprawną.

Referendum i okrągły stół

W 2010 roku odbyły się rozmowy arbitrażowe między koleją, władzami miasta i kraju związkowego oraz protestującymi. Prowadził je były polityk CDU Heiner Geissler. Chadek doszedł do wniosku, że dworzec może powstać w zmodyfikowanej formie.

W referendum w listopadzie 2011 roku prawie 59 proc. mieszkańców Badenii-Wirtembergii opowiedziało się przeciwko wyjściu kraju związkowego z projektu.

Nawet w samym Stuttgarcie przeciwnicy budowy nowego dworca nie mieli większości.

Dodatkowe tory

Już podczas dyskusji przy okrągłym stole krytycy ostrzegali, że pomniejszony do ośmiu torów dworzec kolejowy nie podoła natężeniu ruchu kolejowego. Również minister transportu Badenii-Wirtembergii Winfried Hermann stwierdził w połowie 2019 roku, że będzie to niewystarczające.

Dlatego organizacja ekologiczna BUND zaproponowała już jakiś czas temu budowę dodatkowych czterech torów. Dla tych torów pozostawiono by - na wzór nowojorskiej Central Station - naziemny dworzec końcowy.

afp/dom, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: stuttgart | dworzec kolejowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »