Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Próba porozumienia ws. regulacji funduszy spekulacyjnych

Ministrowie finansów krajów UE spróbują się we wtorek porozumieć ws. regulacji funduszy spekulacyjnych typu hedge funds i private equity, ale na przeszkodzie stoją zastrzeżenia Wielkiej Brytanii, która obawia się zbytniej ingerencji w działalność londyńskiego City.

Rząd Gordona Browna popiera zastrzeżenia pod adresem unijnej regulacji, wyrażone przez Stany Zjednoczone, które protestują przed możliwą dyskryminacją swoich funduszy inwestycyjnych. Komisja Europejska odpiera amerykańskie zarzuty.

Unijna dyrektywa ma uregulować działalność funduszy krytykowanych za to, że nieodpowiedzialnym zachowaniem na rynku ponoszą część odpowiedzialności za kryzys finansowy i gospodarczy. Zakłada, że menedżerowie zarządzający tymi funduszami będą mieli dostawać rodzaj certyfikatów (zwanych paszportami), umożliwiających sprzedawanie oferowanych produktów inwestycyjnych w całej Unii Europejskiej. Ponadto poddani oni będą szeregowi przepisów, które mają zagwarantować przejrzystość działania funduszy i nadzorowi, który ma ograniczyć podejmowane ryzyko. Ustalone progi oznaczają objęcie regulacją 90 proc. aktywów tych funduszy w UE, których wartość szacuje się na 2 bln euro.

Reklama

Zgłoszona w zeszłym roku po naciskach Parlamentu Europejskiego propozycja Komisji Europejskiej była już krytykowana przez eurodeputowanych za to, że zostawia otwartą furtkę do oferowania w UE produktów zagranicznych funduszy spekulacyjnych. Tymczasem na tym właśnie zależy Wielkiej Brytanii, która chce uniknąć barier dla funduszy działających z Londynu, ale zarejestrowanych dla celów podatkowych gdzie indziej. Protesty Brytyjczyków wywołane są przede wszystkim obawami, że unijna dyrektywa uniemożliwi przepływ kapitału pomiędzy UE i alternatywnymi funduszami za granicą, podważając potencjał i atrakcyjność City jako centrum światowych finansów.

Ambasadorom krajów członkowskich nie udało się w czwartek porozumieć w sprawie dyrektywy właśnie z powodu różnicy zdań w sprawie szczegółowych warunków dostępu do unijnego rynku dla funduszy oferujących intratne produkty inwestycyjne z krajów trzecich o mniejszych rygorach regulacyjnych.

Amerykański sekretarz skarbu Tim Geithner w liście do unijnego komisarza ds. rynku wewnętrznego Michela Barnier wyraził zaniepokojenie "różnymi propozycjami, które mogłyby być dyskryminacyjne wobec firm z USA i zakazać im dostępu do rynku UE, z którego korzystają obecnie".

- Propozycja KE jest bezpośrednią odpowiedzią na decyzje powzięte w ramach G20, by wdrożyć regulację funduszy, wzmacniając przejrzystość i odpowiedzialność kluczowych aktorów rynku - odpierał w piątek zarzuty rzecznik KE Amadeu Altafaj Tardio. - Środki nie będą mieć w żaden sposób protekcjonistycznego ani dyskryminacyjnego charakteru.

Propozycja hiszpańskiej prezydencji zakłada dostęp do unijnego rynku dla funduszy z krajów trzecich "pod warunkiem, że jest zapewniona wystarczająca informacja dla inwestorów i właściwych władz i są zapewnione ramy właściwej współpracy między władzami w UE a władzami kraju trzeciego w celu nadzoru ryzyka". Hiszpański dyplomata powiedział w piątek, że do ustalenia pozostaje zakres tej równoważności kontroli po obu stronach.

KE długo opierała się apelom Parlamentu Europejskiego w sprawie propozycji regulacji funduszy spekulacyjnych. Ugięła się dopiero, kiedy rozpoczęty w USA kryzys finansowy zaatakował UE. Podobnie jak eurodeputowani, wielkim orędownikiem regulacji sektora finansowego jest też Francja, która chce większej przejrzystości systemu finansowego i powstrzymanie takich transakcji spekulacyjnych, które zagrażają finansowej stabilności przedsiębiorstw.

Jeśli we wtorek dojdzie do zgody (w głosowaniu większością kwalifikowaną) między krajami członkowskimi, dyrektywą zajmą się eurodeputowani, którzy będą mogli jeszcze wprowadzić do niej poprawki. Głosowanie w PE zaplanowane jest na lipiec.

* * *

Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown i prezydent Francji Nicolas Sarkozy poparli pomysł wprowadzenia globalnego podatku od spekulacyjnych transakcji walutowych.

- Banki są światowymi graczami. Nie może być sytuacji, że jedna grupa banków podkopuje inną grupę banków, przenosząc się tam, gdzie system podatkowy bardziej im odpowiada - powiedział Brown na wspólnej konferencji prasowej z Sarkozym.

Brytyjski premier zauważył, że wprowadzenie takiego podatku będzie na porządku obrad G20, a w najbliższym czasie zostanie sporządzony raport w tej sprawie. Wskazał też, że wersja takiego podatku stosowana jest w USA, choć tylko na krajowym rynku, a ostatnio pomysł jego wprowadzenia poparła Japonia.

Sarkozy ze swej strony wskazał na potrzebę stworzenia warunków dla równej konkurencji banków różnych państw.

Wprowadzenie globalnego podatku od transakcji walutowych (zwanego również podatkiem Tobina) odsuwa niebezpieczeństwo gwałtownego osłabienia waluty jakiegoś kraju na skutek działań spekulantów, ponieważ działania spekulacyjne stałyby się mniej opłacalne.

Ostatnio obiektem ataku spekulacyjnego było euro w związku z trudnościami finansowymi Grecji. O spekulacje walutowe obwinia się głównie fundusze hedgingowe, które często spekulują pieniędzmi banków inwestycyjnych i stosują praktykę tzw. krótkiej sprzedaży. Fundusze te ściągnęły też w dół kursy brytyjskich banków na początku ub. roku w okresie kryzysu bankowego.

UE przygotowuje regulację funduszy hedgingowych prywatnych grup kapitałowych, które mają swoją siedzibę poza UE. Obiekcje wobec proponowanej europejskiej regulacji wyraża Londyn, zwłaszcza burmistrz Boris Johnson, wskazując, że londyńskie City jest największym w Europie centrum funduszy hedgingowych.

Według doniesień prasowych, także sekretarz skarbu USA Timothy Geithner ma obawy, że proponowana regulacja narzuci niepożądane ograniczenia temu segmentowi rynku finansowego i dyskryminuje amerykańskie fundusze inwestycyjne. Regulację mają omówić we wtorek ministrowie finansów UE.

Z doniesień wynika, że główną kością niezgody jest kwestia dostępu do wspólnego europejskiego rynku menedżerów funduszy inwestycyjnych z siedzibą w Europie, lecz z pieniędzmi trzymanymi w rajach podatkowych, takich jak np. Kajmany.

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »