Nielegalny wywóz odpadów to kapitalny interes

Unijna agencja ds. współpracy wymiarów sprawiedliwości Eurojust wezwała kraje UE do wzmocnienia współpracy w walce z rosnącą falą przestępstw przeciwko środowisku naturalnemu i zaostrzenia kar za tego typu przestępstwa. Szmugiel chronionych zwierząt, eksport śmieci, w tym elektroniki i odpadów trujących to najbardziej intratny interes.

W piątek w Brukseli Eurojust, czyli unijna instytucja wspierająca prace prokuratury, sądownictwa oraz policji, przedstawił raport na temat przestępstw ekologicznych. Mimo że przestępczość, także zorganizowana w tej dziedzinie rośnie, nie przekłada się to na wzrost postępowań sądowych na szczeblu krajowym. Tymczasem szacunki OECD mówią, że sprawcy takich przestępstw zarabiają na tym od 30 do 70 miliardów dolarów.

Jest to spore wyzwanie dla UE ze względu na transgraniczny charakter takich przestępstw, jak np. szmugiel chronionych zwierząt, eksport śmieci, w tym elektroniki i odpadów trujących ludzi i ekosystemy.

Reklama

- Porzucanie i nielegalny wywóz odpadów, także tych niebezpiecznych, do krajów rozwijających się, najczęściej do Afryki Zachodniej, to problem rosnący w UE - powiedział dziennikarzom Leif Goerts, szwedzki ekspert w Eurojust. Skalę nielegalnego eksportu odpadów z UE sza

cuje się na około 7,5 miliona ton rocznie.

Z kolei Europejska Agencja Środowiska mówi o co najmniej podwojeniu się eksportu niebezpiecznych odpadów i pięciokrotnym wzroście eksportu zużytego plastiku od 2000 r. Taki wzrost przekłada się także na wzrost nielegalnego procederu pozbywania się odpadów zarówno miedzy państwami UE, jak i do krajów trzecich. Bardzo niewiele przypadków dochodzeń wymiaru sprawiedliwości w tej dziedzinie trafia do koordynacji w ramach Eurojust, mimo że są to przestępstwa ponadgraniczne, gdzie współpraca państw UE byłaby bardzo pomocna.

Agencja ta wymienia w swoim raporcie - obok procederu pozbywania się niebezpiecznych odpadów, eksportowanych do krajów trzecich - także różne formy zanieczyszczeń wód.

Przypomina najbardziej tragiczny przypadek w UE, kiedy to nastąpił wyciek 77 tys. ton ropy do Atlantyku przy brzegu w Galicji (regionie Hiszpanii) z tankowca greckiego pływającego pod banderą Wysp Bahama w 2002 r. Zanieczyścił on tysiące kilometrów wybrzeża hiszpańskiego i wymusił zamknięcie hiszpańskich i francuskich akwenów rybnych w zanieczyszczonym rejonie. Był to największy wyciek na wodach europejskich i ogromna katastrofa ekologiczna.

Eurojust po raz pierwszy przyjrzał się problematyce przestępstw w związku z ochroną środowiska i stwierdził, że przestępczość wzrasta, a karalność w tym zakresie jest niska. Proceder nielegalnego handlu odpadami to zjawisko, o którym się nie mówi i które zbyt mało się bada. "Potrzebujemy lepszego systemu kar za tego typu przestępstwa" - podkreślił Goerts.

Unijna instytucja wspierająca prace prokuratury, sądownictwa oraz policji wytknęła państwom członkowskich brak koordynacji zarówno na szczeblu krajowym - pomiędzy prokuraturą, sądami a służbami celnymi i policją - jak i na szczeblu międzynarodowym. Do tego trzeba dodać różnice we wdrażaniu prawa unijnego w tym sektorze, co utrudnia współpracę między krajami UE.

Ale są też przypadki postępowań na szczeblu unijnym, które przyniosły sukces, jak np. sprawa sprzed dwóch lat, dotycząca Holandii i czterech innych państw. Przestępcy oszukali tamtejszego fiskusa na 8-9 milionów euro w handlu obornikiem. Wtedy udało się służbom czterech państw UE - Holandii, Belgii, Niemiec i Polski - oraz Szwajcarii skoordynować działania pod auspicjami Eurojust, co doprowadziło do wykrycia i zatrzymania sprawców.

Osobnym problemem jest brak struktury organizacyjnej do badania przestępstw przeciwko środowisku naturalnemu. Wyspecjalizowani w tej dziedzinie prokuratorzy to rzadkość, ale są tacy w Szwecji, Wielkiej Brytanii czy Holandii.

Raport postuluje lepszy przepływ informacji, ich zbieranie i opracowywanie. Oceniono w nim, że jest to zadanie dla wielu podmiotów - międzydyscyplinarne, które wymaga od instytucji współpracy i dzielenia się ekspertyzami i doświadczeniem.

"Eurojust jest platformą do współpracy państw członkowskich. W wielu przypadkach wystarczyłaby lepsza organizacja, by bez dodatkowych pieniędzy osiągnąć lepsze rezultaty" - zwrócił uwagę szwedzki ekspert prezentujący raport.

- To alarm dla decydentów politycznych dotyczący nowego stosunkowo zjawiska, jakim jest przestępczość ekologiczna. Grupy zorganizowane są aktywne w tej dziedzinie, gdyż kary są znikome. Zwalczyć ten proceder można na poziomie ponadnarodowym - podsumowała szefowa Eurojust Michele Coninsx.

Zorganizowane grupy przestępcze posługują się w procederze trucia ludzi i środowiska tymi samymi metodami, jak w przypadku innych procederów, jak pranie brudnych pieniędzy czy handel ludźmi. Przedstawiciele Eurojustu wskazywali też na ustalenia Interpolu, który w przestępstwach takich jak handel zagrożonymi gatunkami zwierząt i np. kością słoniową dostrzega źródło dochodów dla terrorystów z islamistycznej organizacji Boko Haram w Nigerii.

_ _ _ _ _ _

Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej protestują przeciw utylizacji toksycznych odpadów z Salwadoru. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska uspokaja. Utylizacja tych śmieci nie zagrozi zdrowiu.

Główny Inspektor, Andrzej Jagusiewicz zapewnia, że mieszkańcom Dąbrowy Górniczej nie grozi niebezpieczeństwo. W 2013 roku GIOŚ wydał decyzję na przywóz do Polski prawie 300 tysięcy ton odpadów. Sam zakład w Dąbrowie Górniczej może utylizować rocznie 10 tysięcy ton. Andrzej Jagusiewicz podkreśla, że dla takiego przedsiębiorstwa utylizacja 85 ton nie stanowi problemu.

Inspektor wyjaśnia, że transport odpadów z Salwadoru do Polski nie powinien dziwić. Kraje rozwijające zlecają takie zadania tym, które mają odpowiednie instalacje. GIOŚ przypomina, że przed 2005 rokiem Polska sama przekazywała takie odpady na przykład do Niemiec. Andrzej Jagusiewicz podkreśla, że dla polskich firm takie zlecenia to dobry interes. Inspektor szacuje, że na utylizacji jednej tony odpadów zarabia się około 1 tysiąca dolarów.

Naczelnik wydziału transgranicznego przemieszczania w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, Magdalena Gosk podkreśla, że wszystkie służby, które mogą prowadzić kontrolę są powiadomione o transporcie. Ekspertka wyjaśnia, że odpady z Salwadoru mają właściwości ekotoksyczne i mogą negatywnie oddziaływać na organizmy wodne. Magdalena Gosk podkreśla, że do tej pory nie zgłaszano żadnych informacji o przypadkach zagrożenia wynikających z transportu niebezpiecznych odpadów zza granicy.

Nie wiadomo kiedy dokładnie ładunek z Salwadoru przypłynie do portu w Gdyni. Odpady muszą dotrzeć do Polski do końca roku. Później przestaje obowiązywać pozwolenie inspektora. W 2013 roku nad Wisłę przywieziono około 77 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów, głównie z krajów Unii Europejskiej. 15 procent unieszkodliwiono. Resztę poddano odzyskowi

PAP
Dowiedz się więcej na temat: śmieci | odpady | Eurojust | recycling | Ministerstwo Gospodarki | wywóz odpadów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »