Francuskie media o konsekwencjach brexitu bez umowy

Francuskie media starają się przewidzieć konsekwencje bezumownego brexitu, do czego, jak tłumaczą, dąży brytyjski premier Boris Johnson. Szczególnie interesują się, jak zachowa się Paryż w tej "pełnej blefów partii pokera".

Ekonomista Jean Pisani-Ferry, profesor paryskiego Instytutu Nauk Politycznych, zauważył w programie BFMTV, że większy organizm lepiej amortyzuje wstrząsy i będą one o wiele mniej odczuwalne w UE niż w Wielkiej Brytanii. Wyraził też opinię, że z uwagi na spowolnienie wzrostu gospodarczego i napięcia międzynarodowe, również w Europie nie można wykluczyć recesji, tym bardziej, że Zjednoczone Królestwo, nie mając umowy z UE i będąc w złych stosunkach z Unią, szukać będzie ochrony amerykańskiej albo nawet i chińskiej. W obu wypadkach osłabi to Europę, a nawet będzie dla niej zagrożeniem - twierdzi on i radzi, by Europejczycy byli nieustępliwi: "Ponieważ Borys Johnson chce nas zaprowadzić na skraj przepaści, trzeba być przygotowanym na najgorsze i nie wolno ustępować przed jego blefami".

Reklama

Przypominając, że taką postawę lansował prezydent Francji na szczytach europejskich poświęconych przygotowaniu rozwodu ze Zjednoczonym Królestwem, ekonomista zarzuca Europejczykom, że w negocjacjach z poprzednią brytyjską premier Theresą May, nie zastanawiali się nad tym, jakie partnerstwo będzie można zaproponować Brytyjczykom na przyszłość. Trzeba to naprawić i to szybko, na wypadek, gdyby Londyn skłonny był do większej pokory - nalega Pisani-Ferry.

Z kolei Patrick Artus, szef studiów strategicznych w banku inwestycyjnym Natixis, powiedział w wywiadzie dla internetowej strony "Boursorama", że "Boris Johnson nie blefuje, jego groźby są wiarygodne".

Jak dotąd Brytyjczykom nie udało się wbić klina między członków Unii, ale "rzecz w tym, kto się pierwszy złamie" - tłumaczy ekspert, sugerując, że to kanclerz Niemiec Angela Merkel, sprzeciwiając się Emmanuelowi Macronowi, wywalczyła opóźnienie brexitu. Przypomniał też pojednawczą wobec Londynu postawę przyszłej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.

Większość francuskich mediów przewiduje, podobnie jak Derek Perrotte z ekonomicznego dziennika "Les Echos", że ponieważ "w tej wojnie nerwów, kto się pierwszy ruszy, osłabia swą pozycję", nie należy się spodziewać wyjaśnień przed szczytem G7, zwołanym na koniec sierpnia do Biarritz (francuski Kraj Basków).

Przy też okazji spotkają się Macron, Merkel i Johnson. To mniej niż 70 dni przed 31 października (przewidziana data wyjścia Wielkiej Brytanii z UE - PAP) i ryzyko twardego brexitu nigdy nie było równie wielkie - konstatują francuscy publicyści.

"Dla francuskiego rybołówstwa tragedia już się zaczęła" - powiedział PAP Aymeric Chrzan, sekretarz generalny zrzeszenia hurtowników handlu rybami z Boulogne nad kanałem La Manche.

Boulogne to największy w Europie portowo-przemysłowy kompleks przerobu ryb. Chrzan zwraca uwagę, że pracuje tam ponad 5 tys. osób. Jedna piąta to rybacy i marynarze, a reszta to pracownicy różnych branż związanych z przygotowaniem, transportem i sprzedażą ryb.

Francuskie statki w kanale la Manche łowią przede wszystkim na bardzo bogatych w ryby wodach angielskich. "To od 60 do 100 proc. ich połowów. Nie będzie to mogło trwać po brexicie" - wyraża niepokój szef hurtowników z Boulogne.

Ryby sprowadzane są również z Islandii. Do niedawna dowożono je do Anglii, skąd transportowane były przez kanał la Manche do Boulogne. Jednak w obawie przed komplikacjami, jakie przyniesie brexit (dodatkowe zaświadczenia sanitarne, dokumenty celne, itd.), ryby transportowane są bezpośrednio do Antwerpii, co opóźnia ich dotarcie na francuski rynek. - A w handlu świeżym towarem, takim jak ryby, liczy się każde pół dnia - wyjaśnia rozmówca i dodaje - brexit przyniesie nam jeszcze wiele niespodzianek. I nie będą to miłe niespodzianki.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »