Rynkom potrzeba świeżego paliwa
Za nami cicha doba na rynkach finansowych, gdzie entuzjazm i apetyt na ryzyko odpuszczają przy braku świeżych impulsów. Zastrzykiem optymizmu mogłoby być zakończenie government shutdown w USA, a presja na politykach narasta. Premier Wielkiej Brytanii wygrała głosowanie nad wotum nieufności i ma czas do poniedziałku na przedstawienie planu B. Funt czeka.
Dziś z kalendarza publikacji danych makro znika kolejna pozycja w związku z trwającym government shutdown. Po wczorajszej dziurze pozostałe po raporcie o sprzedaży detalicznej dziś nie otrzymamy danych z rynku budowlanego. Dane o sprzedaży detalicznej były pierwszym kluczowym raportem, którego nie otrzymaliśmy, a który szczególnie teraz jest ważny dla oceny kondycji gospodarki USA. Czy to dla określenia kierunku dla Wall Street, czy dla dostarczenia informacji dla Fed. Mnożyć zaczynają się pytania, jak bardzo paraliż administracji będzie szkodliwy dla gospodarki?
Doradca ekonomiczny Białego Domu szacuje, że każdy tydzień government shutdown obniża wzrost gospodarczy o 0,13 pkt. proc. Presja na zażegnanie sporu między prezydentem Trumpem i Demokratami narasta, szczególnie po tym, jak w zeszły piątek po raz pierwszy pracownikom publicznym nie wypłacono pensji, a poniedziałek wstrzymane zostały wypłaty subwencji dla rolników. Sprawa government shutdown przestała być tylko polem politycznej gry, ale zaczyna uderzać w zwykłych Amerykanów, co żadnej ze stron nie pomoże zyskać przychylności. Sądzę, że na dniach powinniśmy otrzymać jakąś formę porozumienia. Najprostsze wydaje się ogłoszenie stanu wyjątkowego, co przerzuci ciężar finansowania muru na granicy z Meksykiem na budżet Departamentu Obrony, choć prawdopodobnie Demokraci będą szukać w sądzie nielegalności tego działania. Jednak ważniejsze będzie, że przyniesie to szybkie zatwierdzenie finansowania rządowego. Prezydent Trump ostatnio odcinał się od pomysłu wprowadzenia stanu wyjątkowego, ale jego zdanie często się zmienia. Trump lubi szybkie rozwiązania i prezentowanie swoich sukcesów. Wielotygodniowa batalia polityczna nie jest w jego stylu, a w szczególności nie będzie mu się podobać, jeśli zacznie ciążyć na sentymencie na Wall Street. "Wielka wygrana" Trumpa (tak zapewne by ją określił) będzie też wygraną dla apetytu na ryzyko.
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May przetrwała głosowanie nad wotum nieufności z poparciem 325 posłów Izby Gmin. Przeciw było 306. Wynik był zgodny z oczekiwaniami i po funcie nie było widać większej reakcji. Teraz May zamierza przeprowadzić międzypartyjne rozmowy, by poszukać rozwiązania, które zadowoli największą rzesze i będzie mieć szanse zatwierdzenia w parlamencie. Rezultaty tych rozmów mają być zaprezentowane w poniedziałek, więc do tego czasu rynek ma wolną rękę w kształtowaniu przewidywań, co dalej z brexitem?
Szukanie kompromisu daje nadzieję, że rozwód UE bez uzgodnionego porozumienia staje się bardzo mało prawdopodobny i albo zmierzamy w stronę łagodnego brexitu w formie unii celnej, albo całkowitego porzucenia pomysłu (z poprzedzającym drugim referendum).
W tym kontekście funt zdaje się niedowartościowany, a na rynku opcyjnym widać oznaki, że inwestorzy rezygnują z agresywnego zabezpieczania się przed wyprzedażą funta, a zaczynają przebierać w instrumentach nastawiony na dynamiczne wzrosty. Z kolei koszt zakupu opcji na wzrost GBP/USD w ciągu miesiąca jest najwyższy od siedmiu miesięcy. Rynek też zaczyna zakładać odsunięcie daty brexitu z pierwotnego terminu 29 marca. Trzymiesięczna (czyli obejmująca marcową datę brexitu) zmienność implikowana GBP/USD jest najniższa od dwóch miesięcy, co oznacza, że rynek spodziewa się mniejszych wahań kursu funta w tym okresie. Teraz jednak do poniedziałku mamy chwilę oddechu i wyczekiwania, co wcale nie musi być korzystne dla GBP. Pieniądz musi pracować a cisza skłania do realizacji zysków. Trzeba pozostawać czujnym.
Konrad Białas
- My Polacy, ze względu na dużą liczbę rodaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, z niepokojem patrzymy na możliwość tzw. otwartego Brexitu - powiedział w czwartek w radiowej Jedynce wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
Pytany o możliwość tzw. otwartego brexitu, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez podpisania z nią porozumienia, Bielan odpowiedział, że Polska patrzy na takie scenariusz "z niepokojem".
Przyznał, że w Wielkiej Brytanii trwają przygotowania do wszelkich możliwych scenariuszy, ale nie znaczy to, że Wielka Brytania i UE są przygotowane na "twardy brexit". - To będzie oznaczało olbrzymie problemy, również jeśli chodzi o połączenia lotnicze - ocenił.
Zdaniem Bielana w tej chwili możliwe są wszystkie scenariusze. - Wciąż możliwy jest upadek rządu pani premier May. Wprawdzie wygrała głosowanie nad wotum nieufności, ale lider laburzystów (Labour Party - PAP) jeszcze wczoraj zarzekał się, że będzie ten wniosek ponawiał aż do skutku no i nie są zupełnie wykluczone przyspieszone wybory, chociaż widać wyraźnie, że większość Izby Gmin takich wyborów w tej chwili nie chce. Ale tego wariantu zupełnie nie da się wykluczyć, gdyby kryzys przedłużał się o kilka tygodni - stwierdził.
Bielan zaznaczył, że żaden z jego kolegów mieszkających w Wielkiej Brytanii nie jest w stanie ocenić, który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. - Jesteśmy w sytuacji, w której nie sposób przewidzieć tego, co będzie za miesiąc - powiedział.
Ocenił, że przywódcy unijni prezentują w tej kwestii "twardą postawę". - Brexit to jest też grzech co najmniej zaniechania ze strony kluczowych przywódców unijnych (...), którzy najpierw w negocjacjach z premierem Cameronem nie byli w stanie posunąć się choćby na centymetr. Nie byli w stanie (nic dać - PAP) premierowi Cameronowi, który był zwolennikiem pozostania w UE (...), a nie dostał od przywódców unijnych poważnych warunków - stwierdził.
Dodał, że podobnie było w trakcie negocjacji dotyczących samego brexitu. - Dziś wielu przywódców unijnych nie ukrywa satysfakcji, że Brytyjczycy dzisiaj mają kłopoty, bo to jest cały proces, który ma zastraszyć kolejnych kandydatów do wyjścia z UE - mówił.
We wtorek Izba Gmin zagłosowała przeciwko proponowanemu przez rząd projektowi umowy o zasadach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (przewaga 230 głosów). Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad 100 lat.
W środę wieczorem Brytyjska Izba Gmin zagłosowała przeciwko złożonemu przez opozycyjną Partię Pracy wnioskowi o wyrażenie wotum nieufności dla rządu Theresy May. Przeciwko propozycji zagłosowało 325 posłów przy 306 głosach poparcia (przewaga 19 głosów). W efekcie szefowa rządu i jej ministrowie pozostaną na stanowiskach. Po głosowaniu brytyjska premier Theresa May zaapelowała do posłów wszystkich ugrupowań o "zjednoczenie się, postawienie interesu narodowego na pierwszym miejscu i zrealizowanie woli wyrażonej w referendum" o wyjściu kraju z UE. Jak oceniła, "zdecydowana większość Brytyjczyków chce od nas doprowadzenia do brexitu i rozwiązania innych poważnych kwestii, które są dla nich ważne".
W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatów. Taki scenariusz prawdopodobnie doprowadziłby do poważnych utrudnień w handlu międzynarodowym i problemów z zaopatrzeniem w żywność, leki oraz zaburzyłby europejski łańcuch dostaw, np. w branży motoryzacyjnej.
......................................
- Brytyjski dziennik "The Times" poinformował w środę, że Unia Europejska bada możliwość opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty do 2020 roku, aby dać rządowi w Londynie więcej czasu na wypracowanie porozumienia politycznego w sprawie jego warunków.
Powołując się na źródła w Brukseli, gazeta zaznaczyła, że wydłużenie kończącej się w marcu procedury opuszczenia UE na mocy artykułu 50 traktatów byłoby jednorazowe i wymagałoby stworzenia odpowiednich zapisów prawnych, które pozwoliłyby na uniknięcie kłopotów związanych z majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Według "Timesa" w jednym ze scenariuszy branych pod uwagę brytyjscy posłowie mogliby nawet pozostać na stanowisku bez konieczności startu w wyborach aż do czasu wyjścia z Unii Europejskiej w przyszłym roku. Rozmówcy reporterów przyznali jednak, że to mogłoby doprowadzić do "bałaganu".
Dziennik zaznaczył, że przygotowania zostały wywołane historycznie rekordowo wysoką skalą wtorkowej porażki w głosowaniu nad projektem umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, w której 432 posłów Izby Gmin odrzuciło wypracowaną propozycję - o 230 więcej niż zwolenników przedstawionego dokumentu. Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad stu lat.
Jak podkreślono, w kontekście tych wydarzeń Niemcy i Francja "zasygnalizowały chęć do przedłużenia negocjacji z powodu politycznego zamieszania w Wielkiej Brytanii".
Jednocześnie zaznaczono, że już wcześniej przygotowywano się na okoliczność trzymiesięcznego wydłużenia procedury wyjścia ze Wspólnoty do końca czerwca, co pozwoliłoby Wielkiej Brytanii na zachowanie członkostwa aż do pierwszego posiedzenia kolejnej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Brytyjska premier Theresa May, jej ministrowie i najważniejsi współpracownicy wielokrotnie zaprzeczali, jakoby rozważali wydłużenie procesu wyjścia z Unii Europejskiej. Przemawiając w środę w parlamencie, szefowa rządu wykluczyła taki scenariusz i wezwała posłów do "dokończenia swojego zadania", jakim jest jej zdaniem zrealizowanie podjętej przez wyborców decyzji o opuszczeniu Wspólnoty.
W tym kontekście sceptycznie do doniesień "Timesa" odniósł się szef działu europejskiego eurosceptycznego dziennika "Telegraph" Peter Foster, który podkreślił, że istnieje "wiele sprzecznych plotek".
"Szefowie (instytucji UE - PAP) się nie spotkali (w tej sprawie), a dopóki do tego nie dojdzie i nie będą znane okoliczności brytyjskiego wniosku, to każdy może mówić co chce" - napisał w serwisie społecznościowym Twitter.
W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatów.