Nadzór zdrożał o 1200 procent

Miało być taniej, jest drożej, a dług ZUS wobec OFE zamiast maleć, ciągle rośnie. Nowy prezes połączonego nadzoru nie spotkał się z samorządem PTE. I być może się nie spotka, bo premier chce, by złożył dymisję.

Miało być taniej, jest drożej, a dług ZUS wobec OFE zamiast maleć, ciągle rośnie. Nowy prezes połączonego nadzoru nie spotkał się z samorządem PTE. I być może się nie spotka, bo premier chce, by złożył dymisję.

Zdaniem Michała Szczurka, prezesa PTE ING Nationale Nederlanden, tempo zwiększania się zadłużenia ZUS wobec OFE mało, że się nie zmniejszyło, lecz ostatnio nawet powiększyło. Jeśli przyjąć, że w 2000 r. i 2001 r. ZUS przekazywał do wszystkich OFE ok. 675 mln zł miesięcznie ( kwota ta stanowi ok. 75 proc. składek należnych), to zadłużenie ZUS wobec członków funduszy w tym czasie powiększało się średnio o 225 mln zł miesięcznie, co daje 5,4 mld zł od 2000 r. do 2001 r. W 1999 r., ze względu na dużo mniejszą liczbę członków OFE i fakt, że składki były przekazywane tylko przez dziewięć miesięcy, zaległość z tego roku można szacować na 0,8-1,2 mld zł. Zdaniem M. Szczurka, na koniec 2001 r. zadłużenie ZUS wynosi co najmniej 6, 2 mld zł. Tymczasem ZUS uważa, że dług ten (bez odsetek) to ok. 5,5 mld zł, licząc od początku funkcjonowania reformy emerytalnej. Szacunki samorządu gospodarczego towarzystw emerytalnych i ZUS różnią się ok. 10 proc.

Reklama

Od momentu powstania połączonego nadzoru nad funduszami emerytalnymi i towarzystwami ubezpieczeniowymi drastycznie wzrosły koszty nadzoru ponoszone przez OFE. Zdaniem Tomasza Frontczaka z AIG zwiększyły się one o ok. 1200 proc. w przeliczeniu na jednego członka OFE. Opłaty za nadzór wzrastają z ok. 9 gr do 1,30 zł. Zdaniem przedstawicieli Izby, nowy sposób naliczania opłat w żaden sposób nie nakłada dyscypliny finansowej na KNUFE, do tego towarzystwa nie będą miały żadnej kontroli nad tym, co dzieje się z wydawanymi przez nie pieniędzmi. Wzrost wysokości pobieranych opłat oznacza w praktyce, że im wyższe składki płaci klient, tym wyższa jest opłata ponoszona przez PTE. Przedstawiciele towarzystw proponują, by podstawą do naliczania opłat za nadzór była liczba członków funduszu. Uważają również, że jest niesprawiedliwe, by koszty owego nadzoru w 80 proc. ponosiły właśnie towarzystwa, a firmy ubezpieczeniowe - pozostałe 20 proc.

Jak ujawnili wczoraj podczas spotkania prasowego przedstawiciele IG PTE, zarządowi nie udało się dotąd spotkać z szefem nowego nadzoru Janem Montkiewiczem. Nie chcieli również komentować informacji, że premier Leszek Miller chce dymisji Montkiewicza, gdyż prokuratura postawiła mu zarzut niegospodarności. Mamy nadzieję, że sprawa ta zostanie szybko wyjaśniona, bo prawidłowe funkcjonowanie nadzoru jest niezbędne - powiedział Marek Wilhelmi, rzecznik Izby.

KOMENTUJE DLA PG EWA RATKOWSKA, analityk ING Investment Menagement

Wydawałoby się, że skoro łączy się dwie instytucje, to koszty tej nowo powstałej powinny być niższe - choćby dlatego, że - jak rozumiem - istnieją w nich działy, które się pokrywają, np. administracja. Nie wiem, jak rzeczywiście kształtują się koszty nadzoru nad funduszami emerytalnymi i firmami ubezpieczeniowymi, ale przecież jedno z założeń jego połączenia zakładało obniżkę kosztów funkcjonowania systemu emerytalnego. Tymczasem wzrost tych kosztów o ok. 1200 proc. jest co najmniej dziwny. W konsekwencji zapłacą za to wszyscy członkowie otwartych funduszy emerytalnych.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: nadzór | PTE | procent | dług | ing | OFE | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »