Pomosty donikąd

Po pięciu latach dyskusji nad kształtem emerytur pomostowych nadal nie wiadomo, kto faktycznie zapłaci za ich wypłaty. Jak zapewnia Krzysztof Pater, minister polityki społecznej, projekt ustawy będzie gotowy we wrześniu.

Po pięciu latach dyskusji nad kształtem emerytur pomostowych nadal nie wiadomo, kto faktycznie zapłaci za ich wypłaty. Jak zapewnia Krzysztof Pater, minister polityki społecznej, projekt ustawy będzie gotowy we wrześniu.

Od 1999 roku żadnemu rządowi nie udało się namówić pracodawców do pokrywania części kosztów związanych z wypłatą nowych świadczeń. Rząd Jerzego Buzka w czasie rozmów z pracodawcami i związkowcami zaproponował, żeby obciążyć obowiązkiem ponoszenia części kosztów wypłat emerytur pomostowych zakłady pracy zatrudniające pracowników w szkodliwych warunkach. Jednak po raz pierwszy w dziejach tego typu negocjacji, związkowcy i pracodawcy ustalili wspólne stanowisko. Według nich, emerytury pomostowe i rekompensaty powinien wypłacać budżet.

Wydawało się, że już żaden rząd nie wróci do takiej propozycji. Jednak, jak wynika z najnowszej wersji projektu o emeryturach pomostowych, nad którą obecnie pracuje Ministerstwo Polityki Społecznej, planowane jest wprowadzenie obowiązkowych wpłat pracodawców zależnych od liczby stanowisk pracy w szczególnych warunkach lub szczególnym charakterze. Składki te muszą być opłacane przez pracodawcę od momentu wejścia w życie ustawy o emeryturach pomostowych. Według projektu, pracodawcy będą płacić składki w wysokości równej zryczałtowanej kwocie pomnożonej przez część ogólnego funduszu płac przypadającego w firmie na stanowiska pracy w szczególnych warunkach i szczególnym charakterze.

Ekspertów dziwi takie rozwiązanie, bowiem kopalnie i huty, jak nie płaciły na ubezpieczenie społeczne, tak nadal nie płacą. I trudno sobie wyobrazić, żeby takie przedsiębiorstwa nagle znalazły środki na dodatkowe obciążenia. Według Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, pod koniec 2003 r. zadłużenie kopalń węgla kamiennego w FUS wyniosło 1,331 mld zł, zaś huty były winne 667 mln zł. Związkowcy zaś nadal przekonują, że pomosty powinny być wypłacane wyłącznie z budżetu państwa. I pod tym względem od 1999 roku nic się nie zmieniło.

Nie wiadomo, czy budżet państwa będzie w stanie udźwignąć wypłaty emerytur pomostowych tylko dla jednej grupy osób. Według szacunków z 2000 r., dla samego górnictwa węglowego wkład budżetu państwa, żeby wypłacić tzw. pomosty, powinien wynieść 11 mld zł, czyli tyle, ile w 1999 r. wynosił deficyt budżetu państwa. Nie udało się nam ustalić, na ile obecnie szacuje wydatki Ministerstwo Polityki Społecznej. Według Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, z nowych rozwiązań może skorzystać 1,2 mln pracowników, z czego ponad 317 tys. z emerytur pomostowych.

Ponieważ dyskusje nad kształtem emerytur pomostowych przeciągają się (choć termin wypłaty pierwszego świadczenia się zbliża), ostatnio pojawiła się propozycja przedłużenia przechodzenia na wcześniejsze emerytury, według starych zasad, wszystkich osób wykonujących prace wymienione w wykazie A i B starego rozporządzenia Rady Ministrów z 1983 r.

Według Ireny Wóycickiej z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji byłoby przyznanie osobom chorym pracującym w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze rent z tytułu niezdolności do pracy. Natomiast osoby zdrowe, które już nie powinny dalej wykonywać prac ze względu na ich szkodliwość, powinny mieć możliwość przekwalifikowania się na koszt państwa.

Reklama

Opinia:

Ireneusz Jabłoński, ekspert Centrum im. Adama Smitha

Najprostszym rozwiązaniem byłoby wycofanie się rządu z tak niefortunnego pomysłu, jakim jest wprowadzenie kolejnych emerytur pomostowych. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, że rozwiązanie to wprowadzono pod presją związków zawodowych, które chciały ukryć ogromne bezrobocie występujące w niektórych zawodach, na przykład w górnictwie.

Emerytury pomostowe są złym rozwiązaniem przede wszystkim z powodów ekonomicznych. Przecież "wypchnięcie" na emerytury pomostowe kilkuset tysięcy osób spowoduje, że jako kraj zmniejszymy swój potencjał wytwórczy (niewykorzystane zasoby pracy). Ponadto jako podatnicy będziemy ponosić koszty utrzymania tak ogromnej rzeszy wcześniejszych emerytów. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie kosztów pracy i uproszczenie prawa pracy, tak aby osoby pracujące w szkodliwych warunkach po zakończeniu pracy, na przykład pod ziemią, nadal mogły być aktywne zawodowo, wykonując inne, mniej szkodliwe zajęcia. Jeśli osoby te będą otrzymywać wysokie świadczenia socjalne przez kilka czy nawet kilkanaście lat, to zostaną one wypchnięte na margines życia społecznego i gospodarczego. Natomiast jeżeli tacy młodzi emeryci zechcą kontynuować aktywność zawodową, to oczywiście trafią do szarej strefy, gdyż nie będą chcieli zrezygnować z atrakcyjnych świadczeń emerytalnych.

Bożena Wiktorowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: emerytury pomostowe | NAD | wypłaty | Nie wiadomo | Emerytura | pomostowe | ustawy | pomost
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »