Rząd rozważa wyższą waloryzację emerytur. "To nie jest mechanizm do rozdawania bonusów"
Minister rodziny pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk chce zmian w waloryzacji emerytur i rent, tak aby w podwyżkach dla seniorów, oprócz inflacji mocniej uwzględniać wzrost płac. Jest to możliwe już teraz, bez zmiany ustawy. Są jednak mocne argumenty przeciw takiej formie "bonusów".
Obecnie waloryzacja to podniesienie emerytur o wskaźnik inflacji w poprzednim roku (inflacja zwykła lub tzw. emerycka w zależności od tego, która jest bardziej korzystna) plus co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Jak już podawaliśmy, Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podczas niedawnego spotkania dotyczącego zapobiegania niskim waloryzacjom jako najbardziej optymalny środek zaproponowało, by drugi element został podniesiony, w jednym z rozpatrywanych wariantów nawet do 50 proc.
Podwyższenie udziału realnego wzrostu wynagrodzeń we wskaźniku waloryzacji może nastąpić w ramach negocjacji w Radzie Dialogu Społecznego lub w drodze rozporządzenia Rady Ministrów i nie wymaga przeprowadzania zmian ustawowych. "Z tego powodu jako możliwe rozwiązanie problemu niskich waloryzacji rekomenduję posłużenie się elementem płacowym wskaźnika waloryzacji świadczeń, tj. przyjęcie rozwiązania polegającego na ewentualnym zwiększeniu realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia we wskaźniku waloryzacji ponad ustawowe 20 proc." - napisała minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Według niej przyjęcie tego rozwiązania pozwoliłoby na szybkie i uniwersalne, a także incydentalne dostosowywanie wskaźnika waloryzacji (w zakresie udziału realnego wzrostu wynagrodzeń) do występujących w danym czasie warunków społeczno-gospodarczych. Możliwe byłoby uzgodnienie zwiększenia wskaźnika waloryzacji już na etapie czerwcowych negocjacji w ramach Rady Dialogu Społecznego.
Politycy lubili operować hasłami "wysoka waloryzacja" czy "godna waloryzacja", choć w ostatnich latach wysoki wskaźnik waloryzacji wcale nie był dobrym zjawiskiem, bo "gonił" wysokość świadczeń, które zjadała inflacja.
- Waloryzacja jest po to, by chronić realną wartość świadczeń, a za to odpowiada przede wszystkim wskaźnik inflacji. Ten system, który mamy obecnie, spełnia ten warunek. Problem z waloryzacją jest taki, że ona zawsze jest reaktywna, więc inflacja występuje w danym roku, a dopiero w następnym waloryzacja ją kompensuje. Trzeba jednocześnie pamiętać, że wysoka waloryzacja w poprzednich latach to nie było tak naprawdę dobre zjawisko, bo wynikało z wysokiej inflacji, którą waloryzacja kompensowała. Ale politycy od lat lubią chwalić się wysokim wskaźnikiem waloryzacji i w percepcji społecznej funkcjonuje jako podwyżka emerytur, a nie jako wyrównanie tego, co zjadła inflacja. Drugi element, czyli właśnie ten procentowy udział wzrostu płac, jest naddatkiem ekstra poza inflację - mówi Tomasz Lasocki z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej.
Jego zdaniem w tym kontekście pytanie, jakie należy postawić, dotyczy tego, czy waloryzacja ma za zadanie kompensować utratę realnej wartości świadczenia czy ma zapewnić emerytom wyższy udział we wzroście gospodarczym, czyli w tym, co wypracowują obecnie pracujący.
Z symulacji przygotowanych przez MRPiPS wynika, że przy zastosowaniu 50-proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia zamiast 20 proc., wskaźnik waloryzacji w 2025 roku wyniósłby 8,55 proc. zamiast 5,82 proc.
W 2026 r. wyniósłby 6,3 proc. zamiast 5,7 proc., w 2027 r. - 4,95 proc. zamiast 4,02 proc., a w 2028 r. - 4,45 proc. zamiast 3,52 proc. W symulacji przyjęto prognozy inflacji przygotowane przez MF w "Wytycznych dotyczących stosowania jednolitych wskaźników.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, sam zaproponowany przez ministerstwo mechanizm jest lepszy niż wprowadzone wcześniej, oderwane od systemu "13" i i "14", ale jest duży znak zapytania, czy w obecnych warunkach byłoby to bezpieczne.
- Jeśli założymy z góry, że zwiększenie waloryzacji jest niezbędne, to tak - to jest rozwiązanie systemowe, przewidziane w ustawie o emeryturach i rentach z FUS i bardziej spójne z modelem naszego systemu emerytalnego niż różne dodatki, trzynastki, czternastki czy waloryzacja mieszana kwotowo-procentowa. Jest jedno ale. Uważam, że po prostu w tym momencie nie potrzebujemy większej waloryzacji niż ta, która została już zagwarantowana - komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Waloryzacja jest przede wszystkim po to, żeby chronić siłę nabywczą emerytur przed destrukcyjnym wpływem inflacji. A nie jest to mechanizm do rozdawania "bonusów" dużo ponad to, ponieważ to zachwiałoby stabilnością finansową systemu na dłuższą metę, a nasza demografia jest nieubłagana. To jest politycznie trudne, ale musimy pogodzić się jako społeczeństwo z tym, że wyższe emerytury możemy mieć tylko, jeśli będziemy dłużej pracować. To nawet nie kwestia ustawowego wieku emerytalnego, tylko systemu NDC (nonfinancial defined contribution - red.) i dobrowolnych decyzji, które podejmujemy w jego ramach - dodaje.
W tym kontekście chodzi też o to, czy kolejny program adresować do emerytów, czy może do innych potrzebujących grup. Przypomnijmy też, że od lipca przyszłego roku wchodzi w życie tzw. renta wdowia. O tym, jak przyspieszyć złożenie wniosku pisaliśmy w Interii niedawno.
Monika Krześniak-Sajewicz