Waloryzacja emerytur w 2024 roku aż dwa razy. Znamy już termin obydwu podwyżek
Waloryzacja emerytur to proces podnoszenia kwot świadczeń emerytalnych, którą zwykle Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeprowadza w marcu. Najstarsi Polacy zwykle śledzą wszelkie doniesienia o waloryzacji z najwyższą uwagą. Z pewnością więc zainteresuje ich, że w 2024 roku mogą ich czekać aż dwie waloryzacje emerytur. Wszystko przez obietnice wyborcze dwóch formacji politycznych, które już niebawem mają dojść do władzy. Wiadomo już nawet, kiedy w ciągu roku druga waloryzacja emerytur miałaby być przeprowadzana.
Waloryzacja emerytur w przyszłym roku wydarzyć się może aż dwa razy. To za sprawą obietnic wyborczych przedstawionych przez Koalicję Obywatelską oraz Lewicę, które postulowały wprowadzenie drugiej waloryzacji emerytur. Jeśli Donald Tusk, który jest najbardziej prawdopodobnym z kandydatów na premiera, obejmie stery w Radzie Ministrów, możliwe że druga waloryzacja emerytur będzie jedną z pierwszych decyzji nowej władzy.
Na stronie internetowej 100konkretow.pl znaleźć możemy 100 obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, do których spełnienia formacja ta się zobowiązała w ciągu 100 pierwszych dni rządzenia. Pierwszym z postulatów dotyczącym spraw emerytów jest obietnica przeprowadzenia drugiej waloryzacji emerytur i rent, jeśli inflacja będzie przekraczała 5 proc. wartości. Tożsamy mechanizm stosowany jest względem płacy minimalnej, która także wzrasta w roku dwukrotnie, gdy inflacja przekroczy wskazany poziom.
Z kolei Lewica, która także obiecywała w kampanii wyborczej drugą waloryzacji emerytur, stosowną ustawę o wprowadzeniu jej zgłosiła w Sejmie już w kwietniu 2022 roku. - Druga waloryzacja emerytur i rent to niezbędne minimum, żeby ratować nasze babcie, dziadków, rodziców, osoby samotne przed galopującą drożyznę i szalejącą inflacją - mówiła o pomyśle Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy.
- Dzięki ustawie Lewicy średnia emerytura wzrosłaby o 300-400 złotych. To niewiele dla budżetu państwa, ale to bardzo wiele dla tych, którzy cierpią ze względu na inflację - dodawała polityczka. W listopadzie rok temu po pół roku, jakie ustawa spędziła w sejmowej zamrażarce, izba niższa zadecydowała, aby nie kontynuować prac nad nią. Teraz, gdy Lewica i Koalicja Obywatelska najprawdopodobniej będą tworzyć rząd, nic nie stoi na przeszkodzie, by obietnicę wyborczą ziścić.
Bez wątpienia jeśli powstanie koalicyjny rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, to ta pierwsza z sił, jako że jest największa, będzie miała najwięcej do gadania przy wdrażaniu pomysłów. Tak więc, jeśli możemy spodziewać się realizacji postulatu wprowadzenia drugiej waloryzacji emerytur, to będzie ona przeprowadzona wedle pomysłu ekipy Donalda Tuska.
Jak już wspominaliśmy, ta idea zakłada, że pierwsza waloryzacja odbywałaby się normalnie w marcu, jak dotąd, z kolei druga waloryzacja emerytur miałaby się odbyć pod warunkiem wystąpienia inflacji na poziomie 5 proc. wartości. Dlatego też druga waloryzacja emerytur odbywać miałaby się we wrześniu, gdy będą już znane dane dotyczące odczytów wzrostu cen za pierwszą połowę roku. Wówczas we wrześniu świadczenia miałby znów zostać przez ZUS podniesione, jeśli w pierwszej połowie roku odnotowane zostanie 5 proc. inflacji.
Symulację drugiej waloryzacji emerytur przeprowadził dziennik "Fakt". Jak ten wskazuje, prognozy dotyczące inflacji w okresie styczeń - czerwiec mówią o 7 proc. inflacji. Oznaczać by to miało, że jeśli nowa władza wprowadzi faktycznie drugą waloryzację emerytur, wzrost miałby być ledwie 2-procentowy. Dziennik posłużył się przykładem emeryta, który otrzymuje 2000 zł brutto emerytury - podczas gdy marcowa podwyżka dałaby mu 223,86 zł na rękę więcej, to we wrześniu wzrost byłby na poziomie 40,88 zł netto.
W tabeli poniżej przedstawiamy prognozę wzrostu emerytur w oparciu o ujawniony w ustawie budżetowej wskaźnik waloryzacji emerytur, wynoszący 12,3 proc. wzrostu. Są to jednak wyłącznie wyliczenia szacunkowe, a zaprezentowane w tabeli dane są symulacją, która zakłada przeprowadzenie tylko waloryzacji procentowej, a nie kwotowo-procentowej.
Przemysław Terlecki