Wspólne stanowisko górniczych związków w sprawie reformy emerytur
Liderzy dwunastu górniczych związków uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie rządowych zamierzeń ograniczenia liczby pracowników uprawnionych do emerytury po przepracowaniu pełnych 25 lat pod ziemią. Związki od początku były i są przeciwne temu pomysłowi.
W przesłanym do Ministerstwa Gospodarki stanowisku związkowcy sprzeciwili się próbie ograniczenia liczby stanowisk zaliczanych do pracy pod ziemią oraz pozbawieniu pozostałych osób zatrudnionych pod ziemią obecnych uprawnień emerytalnych. Zwrócili uwagę, że pracę górniczą definiują już stosowne ustawy. Opowiedzieli się nawet za rozszerzeniem grupy uprawnionych o tych pracowników, których pozbawiono tego ustawą z 2005 r.
W związku z trwającymi pracami dotyczącymi reformy systemu emerytur górniczych, w styczniu Ministerstwo Gospodarki zwróciło się do związkowców o przedstawienie wykazu stanowisk w przedsiębiorstwach górniczych, które - ich zdaniem - powinny być uważane za pracę górniczą pod ziemią. Związkowcy mieli przedstawić swoje stanowisko do 22 stycznia. W środę opublikowała je górnicza Solidarność.
"Centrale związków zawodowych działające w górnictwie węgla kamiennego nie widzą konieczności ograniczania zakresu stanowisk uważanych za pracę górniczą pod ziemią" - napisali związkowcy, wskazując, że pojęcie pracy górniczej jest precyzyjnie określone w ustawie emerytalnej z 1998 r., a uaktualnione w 2005 r., zaś niejasności w tym zakresie rozstrzygał już Sąd Najwyższy.
Związkowcy wskazali, że w 2005 r. zlikwidowano okresy zaliczane do pracy górniczej i większość okresów równorzędnych z pracą górniczą, czego skutkiem jest znaczne zmniejszenie ilości uprawnionych do emerytury górniczej. Swoje wcześniejsze uprawnienia utracili m.in. pracownicy zakładów przeróbki mechanicznej węgla, zakładowi społeczni inspektorzy pracy oraz pracownicy oddelegowani do pełnienia funkcji związkowych z wyboru, którzy wcześniej wykonywali pracę górniczą pod ziemią. Ponadto wydłużył się okres pracy dla pracowników honorowo oddających krew, przebywających na świadczeniach chorobowych i wypadkowych.
"W tym zakresie proponujemy wprowadzenie w ustawie (emerytalnej z 1998 r. - PAP) zmian umożliwiających skorzystanie z uprawnień emerytalnych na zasadach obowiązujących przed 27 lipca 2005 r." - napisali związkowcy. Przekonują oni, że zaliczenie wskazanych okresów do pracy równorzędnej z górniczą będzie miało wpływ jedynie na prawo do emerytury bez względu na wiek, a nie na jej wysokość, ponieważ ta będzie kształtowana w myśl obowiązujących w tym zakresie przeliczników.
Związkom chodzi m.in. o to, by osoby obejmujące określone funkcje, np. społecznych inspektorów pracy, nie traciły prawa do emerytury górniczej. Obecnie tak się dzieje, co - zdaniem związkowych liderów - powoduje, że pracownicy wykonujący pracę górniczą nie są należycie reprezentowani w organach związków zawodowych ani w strukturach społecznej inspekcji pracy; to z kolei - jak napisali - przekłada się na poziom bezpieczeństwa w kopalniach.
W jesiennym expose w 2011 r. premier Donald Tusk zapowiedział utrzymanie prawa górników do emerytury po 25 latach pracy pod ziemią dla osób zatrudnionych bezpośrednio przy wydobyciu. Oznaczałoby to pozbawienie takich uprawnień innych górników dołowych. Projekt w tym zakresie przygotował resort pracy i polityki społecznej, jednak jego szczegóły nie są znane. Ministerstwo analizowało m.in. poszczególne stanowiska pracy pod ziemią.
Górnicy, którzy nie pracują bezpośrednio przy wydobyciu, zajmują się np. drążeniem chodników, transportem materiałów i urobku, instalacją, demontażem i serwisem podziemnych urządzeń itp. Według nieoficjalnych spekulacji środowiska górniczego, prawo do emerytury po 25 latach pracy mogliby stracić np. pracownicy zajmujący się odwadnianiem nieczynnych kopalń oraz niektórzy pracownicy kopalnianego dozoru.
O tym, że wydzielenie "pracujących przy wydobyciu" spośród wszystkich pracujących pod ziemią jest niemożliwe, wielokrotnie przekonywali przedstawiciele różnych środowisk górniczych.
"Tej reformy nie da się wprowadzić, bo żaden pracownik dołowy nie pracuje zawsze i przez cały czas na jednym tylko stanowisku. Ludzie migrują, zmieniają oddziały i nie zależy to od ich widzimisię, ale od nieprzewidywalności sytuacji pod ziemią, np. rozmaitych zdarzeń o charakterze geologicznym oraz decyzji pracodawcy, wynikających z bieżących potrzeb" - mówił jesienią ubiegłego roku szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.
M.in. sprawom ewentualnych zmian w systemie emerytur górniczych ma być poświęcone zaplanowane na 30 stycznia w Katowicach spotkanie ministra gospodarki, wicepremiera Janusza Piechocińskiego i ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza z górniczymi związkami. Tego dnia Piechociński ma spotkać się także z szefami spółek węglowych oraz z komitetem protestacyjno-strajkowym, powołanym przez największe regionalne centrale związkowe na Śląsku.
Związki przeprowadzają obecnie referenda w kolejnych branżach i zakładach, dotyczące zgody na generalny strajk ostrzegawczy w regionie, do którego miałoby dojść w lutym. Akcja referendalna ma zakończyć się do 20 lutego. Dotychczas - według informacji związków - zdecydowana większość głosujących popiera taki strajk. Nieoficjalnie związkowcy mówią, że protest mógłby trwać cztery godziny.
Związkowe postulaty dotyczą stworzenia osłonowego systemu regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego oraz wprowadzenia systemu rekompensat dla przedsiębiorstw, które dotknie wprowadzenie od początku przyszłego roku unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Związkowcy domagają się też uchwalenia przez Sejm ustawy ograniczającej umowy śmieciowe, likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i powrotu do systemu kas chorych.
Kolejne żądanie dotyczy spraw emerytalnych. Związki chcą, by pracowników pracujących w warunkach szczególnych i o szczególnym charakterze nadal obowiązywały przepisy dotyczące emerytur pomostowych. Komitet domaga się także zaprzestania likwidacji szkół i zaprzestania przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy.