Pod koniec sierpnia prezydent Karol Nawrocki zawetował tzw. ustawę wiatrakową, nazywając ją "szantażem większości parlamentarnej i rządu". Zgodnie z ustawą, maksymalna odległość turbin wiatrowych od zabudowań miałaby wynosić 500 m, a nie jak obecnie 700 m.
Zdaniem Karola Nawrockiego ustawa ta stoi w sprzeczności z jedną z jego zapowiedzi wyborczych, jaką jest obniżenie cen energii elektrycznej. Prezydent podnosił również argument społeczny, podkreślając, że większość Polaków jest przeciwna takim rozwiązaniom.
Hennig-Kloska: Moc z wiatraków i tak będzie zwiększana
Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd zwiększy moc lądowych elektrowni wiatrowych niezależnie od prezydenckiego weta. Potwierdziła to minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, zapewniając, że plany zwiększenia potencjału energetycznego do 2030 roku "dalej przyświecają" rządowi.
Cel ten ma zostać zrealizowany dwiema drogami - poprzez repowering i przyśpieszenie procesu inwestycyjnego. - W tym celu zmienimy między innymi rozporządzenie Rady Ministrów o przedsięwzięciach o znacznym oddziaływaniu na środowisko, ale także sposób pracy Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska, które skrócą proces i priorytetowo będą traktować inwestycje w wiatr na lądzie - zapewniała Kloska, podczas sierpniowej konferencji.
Repowering zwiększy produkcję z OZE? "To nie państwowy przemysł w PRL"
Repowering zakłada wymianę turbin, których żywotność dobiegła końca, na nowe, co ma zwiększyć moce produkcyjne. Problemem jest jednak wiek działających wiatraków, który, zdaniem ekspertów, nie wskazuje na konieczność ich wymiany.
- Sam chciałbym, aby repowering przyspieszył - najstarsze wiatraki o mocy 1-2 MW zastąpilibyśmy najnowszymi turbinami o mocy 6-7 MW, które w rejonie Pomorza Zachodniego czy Kujaw potrafią osiągnąć współczynnik wykorzystania mocy na poziomie 40 proc., blisko tyle samo co 3 razy droższe wiatraki na morzu - mówi Interii Michał Hetmański, prezes i współzałożyciel Fundacji Instrat.
Hetmański zwraca jednak uwagę, że "energetyka wiatrowa to nie państwowy przemysł w PRL, który można zmusić do niezarabiania". - Najstarsze instalacje zarabiają dziś krocie - już dawno się spłaciły, mają koszt produkcji energii poniżej 50 zł/MWh, a zarabiają ok. 8 razy tyle na giełdzie. Po co ich właściciele mają zrezygnować z czystego zysku i przystąpić do ryzykownego procesu inwestycyjnego, po którego zrealizowaniu ich zyski spadną wielokrotnie? - pyta ekspert.
Zdaniem Hetmańskiego "musimy poczekać cierpliwie na to, aż stare wiatraki skończą swój techniczny żywot i dopiero wtedy na ich miejscu stawiać nowe". Sytuacja taka nastąpi jednak nie szybciej niż za 8 lat, kiedy pierwsze 6 GW wybudowane do 2016 roku zacznie się wyłączać na większą skalę.
"Ustawa wiatrakowa to tylko element układanki"
Michał Wierzbowski, starszy ekspert WiseEuropa, zwraca z kolei uwagę na fakt, że
"rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce zależy dziś mniej od pojedynczych decyzji politycznych, a bardziej od stabilności całego otoczenia regulacyjnego". Zdaniem Wierzbowskiego inwestorzy oczekują przede wszystkim przewidywalności w zakresie procedur - zarówno przy budowie nowych projektów, jak i przy repoweringu istniejących instalacji.
- Każde rozwiązanie, które budzi wątpliwości co do zgodności z zasadami legislacyjnymi, może zwiększać ryzyko regulacyjne i w praktyce zniechęcać kapitał prywatny do angażowania się w projekty - mówi ekspert.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że mimo iż dyskusja o energetyce wiatrowej wciąż koncentruje się na tzw. ustawie odległościowej, w rzeczywistości "to tylko jeden z elementów układanki". - Istotne znaczenie ma tempo procedur administracyjnych czy dostęp do przyłączy sieciowych - podkreśla Wierzbowski.
Zdaniem eksperta, repowering stwarza szansę na szybkie zwiększenie produkcji energii, ale nie jest to działanie priorytetowe. - Może to być ważny kierunek, ale pod warunkiem, że procesy będą prowadzone w sposób transparentny i zgodny z obowiązującymi regulacjami. Faworyzowanie jednej strony kosztem innych interesariuszy mogłoby osłabić społeczną akceptację dla energetyki wiatrowej, a ta jest równie ważna jak czynniki techniczne czy finansowe.
- Istotne są kwestie dyspozycyjności mocy i bilansowania zmienności produkcji. Polska energetyka musi równolegle rozwijać źródła, które będą w stanie pokryć zapotrzebowanie w okresach bez wiatru i słońca, zapewniając stabilność systemu i bezpieczeństwo dostaw - tłumaczy ekspert.
Wierzbowski tłumaczy znaczenie narzędzi, które pozwolą dużym zakładom przemysłowym bezpośrednio korzystać z odnawialnych źródeł energii. Są to linie bezpośrednie, cable pooling czy umowy cPPA. - Obecnie rozwiązania te istnieją w prawie, ale ich wykorzystanie jest ograniczone ze względu na bariery administracyjne i brak spójnej strategii. Samo zwiększenie podaży taniej energii w systemie nie wystarczy, jeśli przemysł nie uzyska realnego dostępu do tej energii na konkurencyjnych zasadach - mówi ekspert.