Majówkowe piwo ma się dobrze. "Polski ustawodawca dba bardzo o piwoszy"

Majówka jest wyjątkowa. Wyjątkowo piję piwo. Piwo – podkreślam – a nie jakieś koncernowe wyroby piwopodobne. I z tej okazji i z okazji Majowego Święta Klasy Robotniczej parę uszczypliwości pod adresem awangardy klasy robotniczej, zdaniem której prywaciarze są źli i nieefektywni, więc powinni zatrudnić się na etatach na umowy o pracę w efektywnych koncernach.

Efektywność koncernów piwowarskich musi być duża skoro potrafią wyprodukować piwo za 3 złote. I jeszcze z koncernami prowadzącymi sieci handlowe się dogadać, że do jednej zgrzewki dodają drugą zgrzewkę tego niby piwa, więc de facto w majówkę wychodzi po 1,5 zł za puszkę, czy butelkę.

Nie wiem czy państwo zauważyliście, ale prywaciarze z małych sklepików nie robią takich promocji. Za to narzekają na wysokie składki na ZUS i na NFZ. Jakby stanęli za ladą w jakiejś sieci i sprzedawali tam piwo w promocji to dla gospodarki kraju byłoby od razu lepiej. A już zwłaszcza, jakby jeszcze założyli jakiś związek zawodowy. Bo jak się prowadzi swój sklepik, to nie ma czasu na głupoty. A jak się pracuje na etacie to się ma.

Reklama

Pijąc piwo zaoszczędzam na podatkach przynajmniej. Co prawda za 10 butelek zapłaciłem prawie 150 zł, ale za to skarb państwa mniej zarobił. Bo jak się piwo warzy co najmniej cztery tygodnie w otwartych, niezbyt wielkich kadziach, to ono musi swoje kosztować. Ale za to "przedsiębiorcze państwo" (jak je nazywa Mariana Mazzucato) wykazało się przedsiębiorczością i akcyza na C2H5OH (alkohol) z chmielem (czyli w piwie) jest dużo niższa niż na to samo C2H5OH z kartoflami lub pszenicą (wódka) lub z winogronami (wino). Zwłaszcza ta akcyza na wino mnie boli bo pijam je znacznie częściej. Prywatny import mnie trochę ratuje. Bo Francja z Hiszpanią  i Włochami (Niemcy też trochę pomogli) załatwili sobie żeby przyjeżdzający do nich "turyści" mogli zabrać "na pamiątkę" 90 litrów wina. Dziewięćdziesiąt! A zważywszy, że włoscy i hiszpańscy prywaciarze, których małe winnice może odwiedzić w wakacje nie mają jakiegoś nabożnego stosunku do przepisów akcyzowych, można sporo zaoszczędzić. Zwłaszcza jak się pojedzie z rodziną. Bo te 90 litrów to na osobę jest.    

Przeczytaj: Nowy pakiet deregulacji. Zespół Brzoski proponuje zmiany dla rencistów i emerytów

Polski ustawodawca dba bardzo o piwoszy

Piwa można przywieźć jeszcze więcej - 110 litrów. Polski ustawodawca dba bardzo o piwoszy. Pozwolił nawet piwo reklamować. Nie wiem, którzy posłowie wykazali się przy tym taką "przedsiębiorczością", bo z Archiwum Sejmu otrzymałem odpowiedź, że protokoły z posiedzenia specjalnej podkomisji sejmowej, która przygotowała projekt ustawy o reklamie piwa, "się nie zachowały". Na wszelki wypadek. Nie ma zresztą co tego drążyć, bo już się przedawniło. To w 2001 roku było na końcówce rządów Jerzego Buzka z Akcji Wyborczej Solidarność.

Ale reklam tego piwa, które czasem sobie kupuję, jakoś nie ma. Tych małych prywaciarzy, którzy je warzą chyba nie stać na reklamy. Mimo, że piwo u nich droższe. Reklamują się tylko koncerny. Wiadomo, one są bardziej "efektywne" - jak słyszę od miłujących sprawiedliwość społeczną wyznawców (to znaczy "wyborców" oczywiście) lewicy. Zarówno tej pobożnej (PiS) jak i bezbożnej (SLD - czy jak tam oni się teraz nazywają).

Zachodzę tylko w głowę po co ludziom piwo bezalkoholowe? Usłyszałem kiedyś dowcip, że to jak seks bez orgazmu. Bez sensu. Ale znawcy tematu mi wytłumaczyli, że sens to ma. Zwłaszcza jak takie "piwo" ma 20 proc. "soku". To wtedy nie dość, że nie ma akcyzy, to jeszcze VAT ma tylko 5 proc.! A woda ma 23 proc. Piwo tańsze od wody. Cuda normalnie. Ale ten cud z "matrycą VAT" to się chyba jeszcze nie przedawnił? A o dziwo posłowie (i posłanki - żeby było inkluzywnie) z koalicji POPiS w te sprawie byli akurat solidarni.

Zdaniem lobby antyalkoholowego nawet piwo bezalkoholowe jest szkodliwe. Bo podtrzymuje "nałóg". Moim zdaniem ono może być szkodliwe gdyż ma wysoki indeks glikemiczny. A na przykład taka wódka ma indeks glikemiczny zero. Więc to nie nałogowcy je piją. Tylko kierowcy. Bo gdyby mogli mieć 0,5 promila alkoholu jak w wielu innych bardziej normalnych krajach, to spokojnie mogliby wypić sobie do grilla kufelek. Skoro jednak mogą mieć tylko 0,2 promila to się muszą męczyć i zadowolić seksem bez orgazmu - czyli piwem bezalkoholowym, które można reklamować bez żadnych ograniczeń. A ja jestem tak stary, że pamiętam reklamy filmowe, na których aktorzy mówiąc o piwie "bezalkoholowym" puszczali do widzów oko.

Ale co tam. Świętujmy ponad podziałami. 

Robert Gwiazdowski

Autor prezentuje własne opinie i poglądy

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Felietony Interia.pl Biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »